Czytania: Rz 8, 31b-39; Mt 10, 34-39
Bracia i Siostry!
1. Słowa Chrystusa z odczytanej przed chwilą Ewangelii dalekie są od sielankowej wizji świata i życia człowieka. Jezus mówi do Apostołów, że z Jego powodu mogą się poróżnić najbliższe osoby w rodzinie. Dodaje, że nie godzien jest Go ten, co bardziej kocha ojca lub matkę, syna lub córkę. Następnie wymienia przyjecie krzyża jako warunek pójścia za Nim. I wreszcie mówi jasno, że nie ocalimy naszego życia, jeżeli nie stracimy go dla Niego – dla Chrystusa.
Jak rozumieć te trudne słowa? Kluczem do ich zrozumienia jest miłość. Jej praźródłem jest sam Bóg, Stwórca nieba i ziemi. Jedno możemy powiedzieć o Bogu. Możemy powiedzieć, że jest miłością. On powołał wszystko do istnienia z miłości, a ponieważ uczynił człowieka na swój obraz i podobieństwo, tym samym wszczepił w nas serce zdolne do miłości. W naszej miłości prymat należy do Boga. Z Nim łączy nas najgłębsza więź. Od Niego wyszliśmy, w Nim trwamy i do Niego zmierzamy. Ta prawda nadaje najgłębszy sens naszemu życiu. Wszystko inne, każda inna miłość powinna mieć odniesienie do tej pierwotnej rzeczywistości – do miłości Boga, wyrażającej się w posłuszeństwu, w zachowywaniu Jego prawa, w wypełnianiu Jego woli.
Dodajmy zaraz, że Bóg nie jest zazdrosny. On powinien być w centrum naszego życia, wszystkim naszych spraw, ale to On sam nakazuje nam kochać bliźnich. Wszyscy bowiem jesteśmy Jego dziećmi. Co więcej, miłość drugiego człowieka staje się kryterium autentyczności naszej miłości Boga. Tak więc – i tu dochodzimy do konkluzji – w dzisiejszej Ewangelii Jezusowi chodzi o miłość prawdziwą, uporządkowaną. Paradoks zaś miłości polega na tym, że jeżeli naprawdę kochamy, zapominamy wtedy o sobie, umieramy dla siebie, czyniąc z naszego życia dar dla innych, i ostatecznie dla Boga. Paradoks miłości polega również na tym, że idąc taką drogą, kierując się taką logiką daru, najpełniej i najpiękniej przeżywamy nasze życie. Taką drogą szedł Jezus, a Jego krzyż stał się symbolem największej miłości. Do takiej miłości zaprasza On wszystkich swoich uczniów.
2. W świetle dzisiejszej Ewangelii zrozumiałe stają się pełne żaru słowa św. Pawła, dla którego Chrystus stał się wszystkim i który dla Chrystusa trudził się, znosił przeciwności, cierpiał i umierał. W świetle swego niezwykłego doświadczenia Apostoł miał prawo pytać,
a w tym pytaniu zawierała się już odpowiedź: „Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz?” Odpowiedź Pawła brzmiała: „jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8, 35. 38-39).
W świetle słowa Bożego łatwiej nam przychodzi spojrzeć i zrozumieć postawę Barbary, młodej i wychowanej w pogańskiej rodzinie dziewczyny. Ona tak bardzo uwierzyła w Boga i Jego miłość, tak bardzo zawierzyła Chrystusowi, że nic nie mogło jej zawrócić z drogi, na którą wkroczyła po przyjęciu chrztu. Doprowadziło to w końcu do dramatycznego konfliktu w rodzinie. Na pewno kochała swego ojca, ale chciała pozostać wierną i pozostała wierną ideałowi życia wybranemu w świetle Ewangelii, i za to zapłaciła najwyższą cenę.
Nie wiele wiemy o świętej Barbarze, nie znamy innych szczegółów z jej życia. Natomiast przez całe wieki przetrwało jej niezwykłe świadectwo oraz kult, jakim cieszy się nieprzerwanie we wspólnocie Kościoła. Zwraca uwagę fakt, że ludzie znajdujący się w trudnych sytuacjach, wykonujący trudne zawody, narażające ich na niebezpieczeństwa, zwracają się do św. Barbary o pomoc, przekonani o jej orędownictwie w niebie. Wśród nich znajdują się również górnicy, wchodzący w czeluści ziemi, by wydobywać z nich skarby potrzebne nam wszystkim.
W ten również sposób czynią sobie ziemie poddaną, w odpowiedzi na zadanie, jakie człowiekowi postawił Stwórca na początku świata (por. Rdz 1, 28).
3. Św. Barbara jest również patronką Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, która we właściwy sobie sposób – jako wyższa uczelnia – wspiera także pracę górników. Dzięki waszym naukowym badaniom, poszukiwaniom i refleksji, ta trudna i niebezpieczna praca staje się bardziej racjonalna, bardziej wydajna i bardziej bezpieczna. Dziś dziękujemy Bogu za niemal sto lat działalności Uczelni, która wychowała całe pokolenia ludzi pomnażających dorobek materialny i duchowy naszej ojczyzny.
Jesteśmy dumni z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, której zakres badań naukowych oraz dydaktyki znacznie wykracza poza dyscypliny zapisane w nazwie Uczelni. Wiemy, że jest ona wśród pionierów i ośrodków promujących nowoczesne technologie, o których nawet nie śnili ojcowie założyciele Akademii. Trzeba utrzymać ten poziom, odpowiadając na nowe wyzwania cywilizacyjne, formując jednocześnie otwarte umysły i ofiarne serca dzisiejszego pokolenia studentek i studentów.
Powierzmy orędownictwu św. Barbary teraźniejszość i przyszłość Akademii, a także wszystkie środowiska i instytucje, których jest ona szczególną patronką. Prośmy o wstawiennictwo św. Jana Kantego, którego relikwie spoczywają w tej uniwersyteckiej kolegiacie. I prośmy o błogosławieństwo z wysoka św. Jana Pawła II, tak bardzo związanego ze środowiskiem AGH, którego Akademia obdarzyła tytułem doktora honoris causa w Roku Jubileuszowym 2000, podkreślając tym gestem, że bliskie jej są ideały, którymi żył i które głosił Kościołowi i światu. Niech orędownictwo świętego Papieża umacnia nasze pragnienia szukania i zdobywania prawdy, czynienia dobra w służbie Bogu i człowiekowi.
Amen!