STRONA GŁÓWNA / HOMILIE / BOŻE NARODZENIE 2018 | SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ FATIMSKIEJ NA KRZEPTÓWKACH | 25.12.2018 R.

Boże Narodzenie 2018 | Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach | 25.12.2018 r.



Boże Narodzenie 2018

Msza w dzień

Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach

Zakopane

Arcybiskup Marek Jędraszewski
Metropolita Krakowski

 „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo” (J 1, 1). Tak rozpoczyna się Prolog Ewangelii św. Jana. Odsłanianie tajemnicy Trójcy Przenajświętszej, docieranie do tego, co było poza czasem, a co w jakiejś mierze stało się źródłem czasu. Jednorodzony Boży Syn – Boski Logos, Boskie Słowo, Boska Mądrość –  przez Niego wszystko się stało, całe dzieło stwórcze. Bóg Ojciec, zapatrzony w swego Jednorodzonego Syna, powoływał wszystko do istnienia. Pierwsze słowa Pisma św., pierwsze słowa Księgi Rodzaju brzmią dzisiaj dla nas jakby echem słów Janowych: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię” (Rdz 1, 1). Na początku czasu, który rozpoczął się razem ze stworzeniem świata. To dzieło stwórcze znalazło swój punkt kulminacyjny w chwili, kiedy Bóg powołał do istnienia człowieka – na swój obraz i swoje podobieństwo (por. Rdz 1, 27). Jak czytamy w Księdze Rodzaju, Bóg, stwarzając człowieka, spojrzał na niego z podziwem i miłością. Ktoś, kto jest na Jego obraz i Jego podobieństwo. Powołany, by w swojej wolności szanował Bożą wolę, a jednocześnie całym swoim życiem głosił chwałę swego Pana i Stwórcy. W takim świetle musimy rozumieć słowa św. Ireneusza, biskupa i męczennika z przełomu II i III w., który pisał: „gloria Dei homo vivens” – „chwałą Boga jest żyjący człowiek”, żyjący w Jego łasce, żyjący w przyjaźni z Nim. Ale wiemy też, że ta przyjaźń została przez człowieka zerwana, a łaska odrzucona w chwili grzechu pierwszych rodziców. I zaczęła się smutna historia ludzi skazanych na ból istnienia, na trudność zdobywania pokarmu, na konieczność umierania. Jednakże Bóg nie pozostawił człowieka bez nadziei. Obiecał, że przyjdzie zwycięstwo, przez Niewiastę. To zwycięstwo miało znaleźć swój szczególny moment historyczny, miejsce w czasie, po upływie wielu wieków. Jak słyszeliśmy w czytaniu z Listu do Hebrajczyków: „wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał Bóg do ojców przez proroków” (Hbr 1, 1). Aż nadeszła pełnia czasów. Aż stało się to, że z Niewiasty narodził się Zbawiciel świata, Jezus Chrystus. To kolejny moment dziejów, o którym możemy powiedzieć „na początku”. Bo przyjście Chrystusa Jednorodzonego Syna Bożego narodzonego z Maryi i złożonego w betlejemskim żłobie podzieliło dzieje ludzkości na dwie części – tak zresztą liczymy to w naszej zachodniej chronologii – czas do Chrystusa i czas po narodzeniu Chrystusa. Rok 2018, który przeżywamy od narodzin naszego Zbawiciela, wskazuje właśnie na tę rachubę czasu –  od chwili, kiedy w pełni czasów przyszedł na świat Zbawiciel, Mesjasz Pan. Przyszedł do swoich. Świat przecież przez Niego został stworzony, a ludzie mogli być nazwani Jego, bo przecież stworzeni na Jego obraz i podobieństwo. Przyszedł z miłości Ojca do ludzkości. Przyszedł z miłości Jego – Jednorodzony Syn, który od samego początku był gotów dać swoje życie w ofierze za swoich. Ale słyszeliśmy przed chwilą w Prologu św. Jana: „swoi Go nie przyjęli” (J 1, 11). Odtrącona miłość Boga, odtrącana od samego początku, bo przecież kiedy Zbawiciel świata przychodził na świat, Herod już szykował zamach na Jego życie. „Swoi Go nie przyjęli” (J 1, 11). Na szczęście nie wszyscy. Bo przecież są ci, którzy przyjęli Boże Słowo. Uwierzyli w to, że Jezus z Nazaretu jest prawdziwie Zbawicielem świata i Odkupicielem całej ludzkości, uwierzyli w Niego – począwszy od prostych pasterzy betlejemskich, którzy na wezwanie anioła podążyli, by znaleźć Dzieciatko „owinięte w pieluszki i położone w żłobie”. Od tych prostych ludzi, którzy uwierzyli, tak jak wcześniej uwierzyła w Boże Słowo i swoje nadzwyczajne wyniesienie Najświętsza Maryja Panna, jak w tę obecność Boga już poczętego w łonie swej Oblubienicy uwierzył św. Józef. Przyjęli Go wiarą. Jakże pięknie pisze o tym św. Jan: „Tym, którzy uwierzyli Boże Słowo dało moc aby się stali dziećmi Bożymi” (J 1, 12). Uwierzyli bowiem, otwierając się na to, co mówił im Bóg. I dlatego nie można o nich powiedzieć, że poczęli się i narodzili z krwi, z żądzy ciała czy z woli męża. Narodzili się z Boga. Ci, którzy wierzą, że Jezus jest Zbawicielem świata rodzą się z Boga, obdarzeni Jego szczególną łaską, łaską wiary, która rodzi nadzieję i owocuje miłością. Takie są dzieje Bożego ludu, trwające już prawie dwa tysiące lat. Dzieje ludzi, którzy rodzą się z Boga w chwili przyjęcia Chrztu świętego. Właśnie wtedy są wszczepiani w śmierć Chrystusa, umierając dla grzechu i są wszczepiani w Jego zmartwychwstanie, rodząc się do nowego życia. Tę swoją przynależność do Boga, to swoje dziecięctwo nieustannie potwierdzają wtedy, kiedy chcą rodzić się na nowo ze swoich upadków i grzechów w sakramencie pokuty i pojednania, i kiedy karmią się Chrystusowym chlebem w Eucharystii, na życie wieczne. Z Boga się rodzą. Dla Boga istnieją, dla Jego chwały. Raz jeszcze wracają słowa św. Ireneusza: „chwałą Boga jest żyjący człowiek”. Żyjący w przyjaźni z Nim, żyjący w łasce Jego dobroci, Jego synostwa, Jego dziecięctwa. Mają oni nadzieję, że ich życie ma sens. Że nie kończy się śmiercią ciała, ale jest zdążaniem do domu Ojca bogatego w miłosierdzie. Jakże inaczej może być, skoro On, Bóg, Stwórca nieba i ziemi dał swojego Syna właśnie po to, aby ci, którzy w Niego uwierzą nie zginęli, ale mieli życie wieczne.

Drodzy Siostry i Bracia, dzisiejsze święto, to święto wysławiania Boga, który przed tylu wiekami narodził się z przeczystego łona Najświętszej Dziewicy Maryi. To pamiątka Jego urodzin w warunkach jakże trudnych, pierwszego odtrącenia, bo ani dla Maryi, ani dla Józefa, ani dla Dzieciątka, które miało się za chwilę urodzić nie było miejsca wśród ludzi. Ale znalazło się miejsce wśród aniołów i zwierząt. Jakże przepiękne są te żłóbki, w których są zawsze figurki wołu i osła. Najpierw dlatego, że za czasów Pana Jezusa w Palestynie były to zwierzęta, które należały do krajobrazu tamtej ziemi. Te dwie postaci zwierząt są przy narodzonym przed chwilą Dzieciątku Jezus także dlatego, że w Księdze Izajasza możemy znaleźć szczególne upomnienie, które prorok kieruje do swoich współczesnych: Wy nie potraficie uznać Boga i nie macie tyle rozumu, ile wół i osioł (por. Iz 1, 3). Stąd kiedy patrzymy na figurki zwierząt, osła i wołu, w żłóbkach bożonarodzeniowych, widzimy ile w ich oczach jest prawdziwej mądrości – one wiedzą, że Bóg jest między nimi. One to czują. A człowiek nie zawsze. Słyszeliśmy w Prologu św. Jana: są ci, którzy Bożego Słowa nie przyjmują. Ale są także ci, którzy narodzeni z Boga klękają z najgłębszą czcią razem z pastuszkami i oddają chwałę Najwyższemu.

Drodzy Siostry i Bracia, w tę historię opowiedzianą przez św. Jana wpisują się także nasze osobiste losy. Sumienie każdej i każdego z nas pozwala bardzo precyzyjnie określić, gdzie jesteśmy. Ale w historię tych, którzy nie przyjęli i historię tych, którzy otworzyli się na Boże Słowo wpisują się nie tylko poszczególne osoby, ale także całe narody. Jest rzeczą znamienną, że kiedy w 966 roku Polska przyjęła Chrzest św., zaczęła się tym samym historia polskiego narodu. Nic nie wiemy o tym, co było przedtem. Zachowała się jedna zaledwie data, wzmianka z 963 roku o klęsce, jaką poniósł Mieszko I. Nie wiemy także prawie nic o wierzeniach pogańskich, które poprzedzały historię przyjęcia przez Polaków Chrztu św. Myśmy zrodzili się jako Polacy przyjmując chrześcijaństwo. Myśmy się narodzili jako Boże dzieci i przez to też historia Polski, i polskiego narodu, tak radykalnie różni się od historii innych narodów europejskich, które miały swoją pogańską przeszłość poświadczoną wielorakimi świadectwami materialnymi czy pisanymi. Narodziliśmy się, by oddawać cześć Najwyższemu. To jakieś szczególne przeznaczenie polskiego narodu i jakieś szczególne zadanie, które na nas spoczywa. Prawdą jest niestety, że także i dzisiaj spotykamy się z historią tych „swoich”, do których przychodzi Chrystus i którzy Chrystusa przyjąć nie chcą. I nawet nie chcą się łamać opłatkiem w te przedświąteczne dni, uważając, że to nie dla nich i nie dla postępowego świata. Ale są ci, którzy przyjmują Chrystusa z wielką radością i wielką nadzieją, że przychodząc do nas raz jeszcze wznieci w naszych sercach gorącą miłość do Tego, który nas do istnienia powołał, który nas stworzył i który nas odkupił. Przyjmują Chrystusa, który jest naszym Zbawicielem i naszym przewodnikiem w drodze do domu Ojca. Iluż jest tych wspaniałych naszych rodaków, którzy stoją na straży prawdy o Chrystusie przychodzącym do nas, aby obdarzyć nas życiem wiecznym, a wraz z tym radością i pokojem. Za tych świadków wiary Bogu dzisiaj dziękujemy, za tych, którzy na wzór strażników, o których pisał prorok Izajasz, podnosili głos wznosząc okrzyki radosne, bo oglądali przyjście Pana (por. Iz 52, 8). Głosić przyjście Pana. Głosić radość i pokój. Głosić nadzieję i poczucie ludzkiego braterstwa wynikającego z tego, że jest jeden Ojciec nas wszystkich i jest jeden Zbawiciel, który nam otwiera bramy życia wiecznego. Radować się z tego, że jesteśmy narodem, który uzyskał swą tożsamość wraz z przyjściem Dobrej Nowiny do naszej ziemi. Z tej radości, że jesteśmy chrześcijanami, czyli należącymi do Chrystusa, z tej dumy, że On jest tak blisko nas raz jeszcze wznosimy do Boga nasze pełne nadziei wołanie zawarte w kolędzie:

„Podnieś rękę, Boże Dziecię

Błogosław ojczyznę miłą

W dobrych radach, w dobrym bycie

Wspieraj jej siłę Swą siłą”.

Błogosław dom i wszystko to co jest nasze, nasze miasta i wioski. Uczyń to, bo wierzymy, iż Boski Logos, Słowo przedwieczne naprawdę Ciałem się stało i zamieszkało między nami. Amen.

ZOBACZ TAKŻE