STRONA GŁÓWNA / HOMILIE / HOMILIA NA DOŻYNKI OGÓLNOPOLSKIE | JASNA GÓRA | 2.09.2018

Homilia na Dożynki ogólnopolskie | Jasna Góra | 2.09.2018



Abp Marek Jędraszewski
metropolita krakowski 

„Ziemia przebiega w oknach, przebiegają drzewa i pola./ I mieni się śnieg na gałęziach, a potem w słońcu opada./ I znowu zieleń: młoda naprzód, potem dojrzała,/ wreszcie gasnąca jak świece./ Ziemia polska przebiega w zieleniach, jesieniach i śniegach” – pisał czterdzieści lat temu w niedokończonym poemacie Stanisław kardynał Karol Wojtyła.

„Ziemia polska przebiega w zieleniach, jesieniach i śniegach”. Takie właśnie kolory przybierają u nas kolejne pory roku. Dzisiaj polska ziemia jest w czasie dojrzałej zieleni, by już za niedługo przebiegać w barwach jesieni. Za nami żniwa. Ich obraz i dźwięk oddał kardynał Wojtyła w innym, pisanym cztery lata wcześniej, poemacie: „Ojczyzna – kiedy myślę – słyszę jeszcze dźwięk kosy, gdy uderza o ścianę pszenicy,/ łącząc się w jeden profil z jasnością nieboskłonu./ Lecz oto nadciągają kosiarki, zapuszczając do wnętrza tej ściany/ i dźwięków monotonię i ruchów gwałtowne pętle, i tną…” (K. Wojtyła, Myśląc Ojczyzna…, 1974). W ostatnich tygodniach na polskich polach zapewne nie słyszano już dźwięku kos czy też używanych przed dziesięcioleciami kosiarek. Inny jest przecież czas – inne też narzędzia, którymi zbiera się wydane przez ziemię plony. Ale przecież – ciągle ta sama, polska ziemia.

Sto lat  temu stała się ona po długim czasie niewoli znowu w pełni polska. Na powrót odzyskana. Przez to niezmiernie cenna – gdyż okupiona trudem wierności Polaków, szczególnie tych, których codzienność była związana właśnie z nią. Pierwszym, jakże wymownym wyrazem tej wierności był napis „Żywią y Bronią”, widniejący na sztandarze kosynierów krakowskich, który został im nadany w sierpniu 1794 roku przez Naczelnika w chłopskiej sukmanie, gen. Tadeusza Kościuszkę. Było to podczas insurekcji kościuszkowskiej, na rok przed trzecim rozbiorem Polski. Od tego czasu, to znaczy od 1795 roku, nasi ciemiężyciele na wszelkie sposoby usiłowali przejąć polską ziemię na swoją wyłączną własność, wywłaszczając czy też pozbawiając Polaków prawa do pracy na niej i do jej uprawiania. Przejawem bezwzględności wobec polskich robotników rolnych stały się słynne rugi pruskie za czasów Bismarcka, przejmująco utrwalone na obrazach Wojciecha Kossaka i Konstantyna Górskiego.

Dnia 20 czerwca 1983 roku, podczas swej drugiej pielgrzymki do Ojczyzny Ojciec Święty Jan Paweł II mówił w Poznaniu: „Był czas, że w XIX wieku musieli Polacy zmagać się o utrzymanie swego warsztatu pracy – tej ziemi wielkopolskiej, którą zaborcy usiłowali wynarodowić. Z tamtych to czasów pochodzi tradycja głębokiego związania z ziemią, tradycja racjonalnej uprawy roli i tradycja organizacji społecznej, która zabezpieczała polski stan posiadania. Symbolem nieustępliwej obrony podstawowych praw Polaka i rolnika stał się wóz Drzymały. Symbolem są także nazwiska wielkich społeczników, zwłaszcza pośród duchowieństwa, jak Arcybiskup Florian Stablewski czy kapłani w rodzaju Księdza Piotra Wawrzyniaka”. Papież kierował te słowa przede wszystkim do wielkopolskich rolników, ale przecież odnosiły się one i ciągle się odnoszą także do rolników z innych regionów naszego Kraju, dla których ziemia jawiła się i jawi jako coś zdecydowanie głębszego i ważniejszego niż tylko jako warsztat pracy.

Tę głębię i tę ważkość zawdzięcza ziemia swemu związaniu z Bogiem, który jest jej Stwórcą i który nieustannie podtrzymuje ją w istnieniu. Tę prawdę chrześcijańskiej wiary głosi od wieków Kościół katolicki. „Pragnę opisać Kościół – pisał w poemacie Stanisław kardynał Karol Wojtyła – mój Kościół, który związał się z moją ziemią./ (…) Ziemia leży w dorzeczu Wisły, dopływy wzbierają wiosną, gdy śniegi topnieją w Karpatach./ Kościół związał się z moją ziemią, aby wszystko, co na niej zwiąże, było związane w niebie”. To szczególne związanie dokonuje się poprzez ludzi głębokiej wiary, poprzez świętych. „Był człowiek – pisał dalej Kardynał – w którym moja ziemia ujrzała, że jest związana z niebem./ Był taki człowiek, byli ludzie… i ciągle tacy są… Poprzez nich ziemia widzi siebie w sakramencie nowego istnienia./ Jest ojczyzną: bowiem w niej dom Ojca się poczyna, z niej się rodzi”.

Związana z Bogiem – poprzez Kościół – polska ziemia staje się bowiem – jak pisze kardynał Wojtyła – Ojczyzną. Znaczy to najpierw, że jest ona Bożą ojcowizną, czyli darem samego Boga, przekazanym Jego dzieciom. Z kolei tak rozpoznana ojcowizna – właśnie jako Boży dar – staje się przestrzenią, w której poczyna się i z której rodzi „dom Ojca”, czyli Ojczyzna Niebieska, o czym mówi chrześcijańska wiara. Do niej to z nadzieją i miłością zdążamy. To ona jest ostatecznym celem naszych największych i najświętszych pragnień. Jest pożądanym przez nas wszystkich „nowym istnieniem”. Równocześnie jednak ta Niebieska Ojczyzna znajduje swoje zakorzenienie, swój materialny znak, swoją zapowiedź i swoje już urzeczywistnianie, czyli swój sakrament – w ziemi, która pojęta najpierw jako Boża ojcowizna jest naszą Ojczyzną ziemską. W głębi naszego ducha tworzy się zatem szczególna sekwencja wydarzeń i związanych z nimi znaczeń. Chrześcijańska wiara pozwala odkryć ziemię jako ojcowiznę – jako dar. Z kolei tak uznana ojcowizna otwiera człowieka na trud wiary i osobistych, głębokich przekształceń, dokonań i dojrzewań. Wiara każe człowiekowi patrzeć na ziemię jako wielkie osobiste zadanie. Jest to zadanie czynienia sobie ziemi poddaną (por. Rdz 1, 28), a równocześnie jest to zadanie udoskonalania siebie i uszlachetniania – aby tworzyć tę świętą i zobowiązująca przestrzeń ducha, którą nazywamy Ojczyzną i która jest zapowiedzią Ojczyzny Niebieskiej. O takim przecież przyjmowaniu Bożych darów i o związanej z tym koniecznością osobistego doskonalenia się na miarę Chrystusa pisał św. Jakub Apostoł: „Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępują z góry, od Ojca świateł, u którego nie ma przemiany ani cienia zmienności. Ze swej woli zrodził nas przez słowo prawdy, byśmy byli jakby pierwocinami Jego stworzeń” (Jk 1, 17-18).

Te pięknie brzmiące prawdy chrześcijańskiej wiary domagają się od nas konkretnego działania. Przekazane nam i zasiane w nas Boże słowo oczekuje od nas jasnego i zdecydowanego czynu – a w związku z nim także niemałego wewnętrznego zmagania, niekiedy wbrew sobie. Jak wzywa Apostoł Jakub: „Przyjmijcie w duchu łagodności zaszczepione w was słowo, które ma moc zbawić dusze wasze. Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie” (Jk 1, 21b-22).

 Owo oczekiwane przez św. Jakuba nasze konkretne działanie musi się zaczynać od właściwego spojrzenia na naszą chrześcijańską wiarę. Nie jest ona bynajmniej jakimś odrywaniem człowieka od ziemi, ale – wprost przeciwnie – wezwaniem do pełnego realizmu zaangażowania się w nią i w jej dzieje. „Powiedzą wam – mówił Chrystus do Apostołów – «Patrz, tam!», albo: «Patrz, tu!». Nie idźcie tam, nie pędźcie, bo królestwo Boga jest w was” (Łk 17, 23. 21). Królestwo Boże jest w nas, kiedy z wiarą przyjmujemy to, co daje nam – jako przedmiot osobistego zadania – sam Bóg. Od tego zadania i od związanego z nim zmagania nie wolno nam uciekać.

Na kilka tygodni przed swoją śmiercią, dnia 2 kwietnia 1981 roku, kardynał Stefan Wyszyński wypowiedział do przedstawicieli „Solidarności Wiejskiej” słowa, które po dzień dzisiejszy brzmią jako jego ciągle żywy testament skierowany do polskich rolników: „Jeżeli ziemia jest porośnięta trawą, to najostrzejsze wichry nie wywieją jej łatwo, choćby była piaszczysta. Ale jeżeli ziemia będzie pustkowiem, wtedy łatwo ją zawojować… Znamy historię powieściową, ale prawdziwą – Boryny z Chłopów Reymonta. Jego śmierć z wyciągniętymi ramionami na ziemi i poszum wichrów: «Gospodarzu, zostań z nami!» – to obraz bardzo wymowny. Gdy człowiek zetknie się bliżej z ogromną siłą duchową, moralną i społeczną środowiska wiejskiego, widzi wyraźnie, jak słuszna jest walka o podstawowe prawa osoby ludzkiej, jak uzasadniony jest dodatkowy tytuł przestrzegania tych praw, wynikający z racji posiadania ziemi”.

Nie chodzi jednak tylko o to, aby ziemię jedynie posiadać – jako swoją własność. Chodzi dużo bardziej o to, aby umieć wchodzić w jej tajemnicę. Nie wolno nam zatem ulegać wewnętrznemu rozproszeniu, a w konsekwencji „patrzeć tam”, albo „patrzeć tu” (por. Łk 17, 23). My mamy umieć patrzeć w jej głębię. Mamy – jako istoty posiadające i rozum i serce – ciągle zadziwiać się tym, że uprawiana przez człowieka ziemia jest nieustannie matką rodzącą plony. Że niemal każde wrzucone w nią ziarno przynosi swe wielokrotne pomnożenie. Że jest przez to naszą karmicielką. Że także ją, ziemię, musimy otaczać naszą miłością i troską – na wzór  tego, jak to czynimy w stosunku do naszych rodzonych matek.

Z tego podziwu i z tej miłości do życiodajnej ziemi rodzi się nasza wdzięczność – jeden z najbardziej szlachetnych przejawów ludzkiego ducha. Jest to wdzięczność wieloraka. Najpierw do samej ziemi – jako ojcowizny, czyli daru, który nam wszystkim dał w swej łaskawości Bóg Stwórca. Następnie wdzięczność wobec ludzi, którzy zatroszczyli się o nią, uprawiając ją trudem i znojem swej wielomiesięcznej pracy. Jest to wdzięczność wobec tych ludzi, których szczególnym udziałem i równocześnie zaszczytem stało się bezpośrednie urzeczywistnianie Bożych słów: „czyńcie sobie ziemię poddaną” (Rdz 1, 28). Na koniec jest to wdzięczność wobec samego Boga, do którego podczas każdej Mszy świętej kierujemy modlitwę: „Błogosławiony jesteś, Panie Boże wszechświata, bo dzięki Twojej hojności otrzymaliśmy chleb, który jest owocem ziemi i pracy rąk ludzkich; Tobie go przynosimy…”.

Tak oto powstaje wspaniały ciąg wydarzeń, w których „się łączy niebo z ziemią, sprawy boskie ze sprawami ludzkimi” (Exsultet): Boży dar – trud człowieczej pracy – wdzięczność wobec Dobrego Boga, a w ich tle jawi się ziemia, która jest nasza Ojczyzną. I tak oto powstaje dzisiejsza dożynkowa pieśń, wyśpiewywana u stóp naszej Jasnogórskiej Matki i Królowej. Według etnografów, stały fragment tej pieśni wywodzi się z Wielkopolski, a dokładnie z okolic Poznania. Odnosząc się wprost do realiów gospodarczo-rolniczych, pierwotnie brzmiał on następująco: „Przynosimy plon/ Ze wszech czterech stron,/ Tam z oźminy i jarzyny,/ Tam ze sadów, tu z leszczyny/ Plon niesiem, plon”. Natomiast na Kujawach dalej śpiewano w taki oto sposób: „Daj Boże, by plonowało,/ Po sto korcy z mendla dało,/ Plon niesiemy, plon/ Jegomości w dom”. Bo tak to już jest: kiedy u końca lata dziękuje się Bogu za obfitość plonów, to zaraz, już wczesną jesienią, prosi się Dobrego Boga, by kolejnego roku znowu nam zechciał błogosławić urodzajem.

Drodzy Rolnicy! Przybywacie dzisiaj, do naszej Matki i Królowej Polski, jako ludzie wierzący, iż wszelkie dobro od Boga pochodzi i ku Niemu prowadzi. Przybywacie tutaj jako ludzie ciężkiej i znojnej pracy na roli. Przybywacie jako ludzie, którym ta praca otwiera drogę do szczególnej miłości naszej polskiej ziemi. Przybywacie zatem jako patrioci, którzy jak nikt inny czują smak Ojczyzny, będącej wspólnym domem nas – Polaków. Razem z Wami, a w dużej mierze także dzięki Wam, pragniemy śpiewać na zakończenie dzisiejszej dożynkowej uroczystości: „Ojczyznę wolną pobłogosław Panie!”. Amen.

ZOBACZ TAKŻE