Obchody Święta Niepodległości 2018
11 listopada 2018 roku
Katedra na Wawelu, Kraków
Arcybiskup Marek Jędraszewski
Metropolita Krakowski
Na początku była miłość Trzech Osób Boskich – Ojca, Syna i Ducha Świętego. To z tej miłości zrodziło się dzieło stworzenia świata i zbawienia ludzkości: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna Swego Jednorodzonego dał” (J 3, 16). Człowiek – zapatrzony w tę Bożą miłość – w swej wolności starał się i ciągle się stara odpowiadać swoją miłością. Odpowiadać całkowicie i bez reszty, jak owa uboga wdowa ze Świątyni Jerozolimskiej, która „ze swego niedostatku wrzuciła [do skarbony] wszystko, co miała, całe swe utrzymanie” (Mk 12, 44). Człowiek stara się odpowiadać całkowitym zawierzeniem dobroci Boga, wbrew temu, co zdaje się podpowiadać tak zwany zdrowy rozsądek, chce odpowiadać jak owa wdowa z Sarepty Sydońskiej, która z ostatków oliwy i mąki uczyniła podpłomyk dla proroka Eliasza, ufając, że mimo tego wyrzeczenia nie umrze z głodu (por. 1 Krl 17, 10-16).
Tej miłości – bezgranicznej i pełnej zaufania do Boga – w odniesieniu do Ojczyzny uczył się przez wieki polski naród. Szczególną jej próbą i doświadczeniem było zmaganie polskiego narodu o wolność od końca XVIII wieku aż po pierwsze dwie dekady wieku XX. Zmaganie to zaczęło się od heroicznej, a z drugiej strony jakże mądrej próby ratowania I Rzeczypospolitej poprzez Konstytucję 3 Maja 1791 roku. Jej „Preambuła” zaczyna się modlitwą: „W imię Boga w Trójcy Świętej Jedynego”, aby później przejść do niezmiernie ważnych stwierdzeń, mówiących o korzystnej dla Polski sytuacji politycznej w Europie – „a chcąc korzystać z pory, w jakiej się Europa znajduje”, o poczuciu niezawisłości i suwerenności – „wolni od hańbiących obcej przemocy nakazów”, o doświadczeniu szczególnej chwili samoświadomości i poczucia własnej godności Polaków – chwila, „która nas samym sobie wróciła”, o wolności narodu polskiego stawianej wyżej niż osobiste życie – „ceniąc drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą, egzystencję polityczną, niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną narodu”, na koniec o szlachetnych pragnieniach Polaków – „chcąc (…) na błogosławieństwo, na wdzięczność współczesnych i przyszłych pokoleń zasłużyć”.
Historia 127 lat trwania polskiego narodu, rozpiętych między rokiem 1791 a rokiem 1918, jest odbiciem i echem zapisów „Preambuły” Konstytucji 3 Maja. To właśnie przez te lata wykuwała się treść hasła: „Bóg – Honor – Ojczyzna”. Bóg, bo we wszystkich wysiłkach na rzecz odzyskania niepodległości Polacy zawsze byli blisko Boga i zawsze kierowali do Niego błagalne modlitwy. Honor, bo starania o wolną i niepodległą ojczyznę kształtowały szczególne poczucie honoru i osobistej wartości Polaków. Wyrazem tego jest Order Wojenny Virtuti Militari, będący najstarszym orderem wojskowy na świecie spośród nadawanych do chwili obecnej. Został ustanowiony przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego 22 czerwca 1792 dla uczczenia zwycięstwa wojsk polskich nad Rosjanami w bitwie pod Zieleńcami. O honorze, jako najwyższej wartości, którą trzeba za wszelką cenę do końca zachować, mówił książę Józef Poniatowski podczas Bitwy Narodów pod Lipskiem w 1813, gdy wszystko wydawało się już być przegrane: „Odwagi i starajcie się, aby imię polskie miało mocny dźwięk! Możemy i winniśmy trzymać się hasła, że wszystko raczej utracić można prócz honoru”. Ojczyzna – bo wyśpiewywana przez kolejne pokolenia Polaków słowami Mazurka Dąbrowskiego: „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy”. Wraz z tym wykuwaniem się treści „Bóg – Honor – Ojczyzna” szło heroiczne zmaganie o „wolność wewnętrzną narodu”, w której słusznie widziano konieczny warunek uzyskania wolności zewnętrznej.
Staranie o wolność wewnętrzną przejawiało się w różnych dziedzinach życia polskiego narodu, począwszy od walki, jaką podjęto z rozpijaniem Polaków. Był to szczególny zamysł zaborców, żeby zabić wolnego ducha. Wiemy, że wszystkim, którzy bronili trzeźwości polskiego narodu, groziły szykany, kary, aż po zsyłkę na Sybir. Propagowanie abstynencji było w zaborze rosyjskim wprost zabronione. Jakże skutecznie i jakże heroicznie walkę o trzeźwość podejmował błogosławiony ojciec Honorat Koźmiński, do którego dążyli Polacy ze wszystkich trzech zaborów, by szukać umocnienia dla swojego ducha i szukać mądrych dróg wyjścia z zagrożeń, których było tak wiele. Jakże nie wspomnieć o walce z alkoholizmem, podjętej przez górników na Górnym Śląsku i Śląsku Cieszyńskim, wspieranej przez księdza Alojzego Ficka, proboszcza dzisiejszej bazyliki Matki Bożej Piekarskiej.
Walka o ducha wolności wewnętrznej przybierała także kształt troski o to, aby wprowadzić w narodzie pracę organiczną. Jakże nie wspomnieć wielkich księży społeczników, działających w Wielkopolsce: ks. Piotra Wawrzyniaka, ks. Augustyna Szamarzewskiego. Są oni symbolami postawy polskich księży, którzy dbali o to, aby uczyć polskiej literatury i historii, by zakładać banki ludowe, by podnosić poziom uprawy ziemi. To zmaganie o wolność wewnętrzną znajdowało swoje jakże znakomite sukcesy w dziedzinie kultury – w słowie pisanym naszych wielkich wieszczów, w słowie mówionym, w muzyce, w malarstwie. Kultura, przeniknięta troską o to, by nie dać zabić w sobie polskiego ducha, znalazła wyraz w dwóch szczególnych modlitwach, które w życiu naszego Narodu zaczęły odgrywać wielką rolę w początkach XX wieku. Najpierw modlitwa Konrada z dramatu Stanisława Wyspiańskiego Wyzwolenie:
„O Boże! pokutę przebyłem
i długie lata tułacze;
dziś jestem we własnym domu
i krzyż na progu znaczę…
(…)
Daj nam poczucie siły
i Polskę daj nam żywą,
by słowa się spełniły
nad ziemia tą szczęśliwą.
Jest tyle sił w narodzie,
jest tyle mnogo ludzi;
niechże w nie duch twój wstąpi
i śpiące niech pobudzi.
Niech się królestwo stanie
nie krzyża, lecz zbawienia.
O daj nam, Jezu Panie,
twą Polskę objawienia”.
Kilka lat później Maria Konopnicka pisze swoją Rotę i ma się wrażenie, że polski duch rzeczywiście się budzi, a głowy Polaków podnoszą:
„Nie damy miana Polski zgnieść,
Nie pójdziem żywo w trumnę,
W Ojczyzny imię i w jej cześć
Podnosim czoła dumne.
Odzyska ziemię dziadów wnuk.
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg”.
Walka o wolność wewnętrzną, by ją w sobie ocalić i by stała się fundamentem wolności zewnętrznej, dokonywała się na kolanach przed obliczem naszej Matki i Królowej, „Panny świętej, co Jasnej broni Częstochowy i w Ostrej świeci Bramie”, w błaganiach zawartych w słowach pieśni, tak często śpiewanej i tak często zakazywanej:
„Boże, coś Polskę przez tak liczne wieki
Otaczał blaskiem potęgi i chwały,
Coś ją osłaniał tarczą swej opieki
Od nieszczęść, które przygnębić ją miały,
Przed Twe ołtarze zanosim błaganie:
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!”.
To z tej modlitwy błagalnej, zanoszonej na kolanach, o zmartwychwstanie Polski, powstało Zgromadzenie Zmartwychwstańców, w święto Zmartwychwstania Pańskiego, w katakumbach świętego Sebastiana w Rzymie w 1842 roku. To z tego zatroskania o to, aby polski naród żył wolny, dzięki Bożej łasce pojawiła się cała rzesza polskich świętych i błogosławionych, których losy były bezpośrednio związane z narodowymi insurekcjami: Wincenty Lewoniuk i 12 towarzyszy męczenników podlaskich, arcybiskup Zygmunt Szczęsny Feliński, święty Rafał Kalinowski, święty Brat Albert (Adam Chmielowski) i ogromna rzesza świętych i błogosławionych, zatroskanych o wychowanie polskich dzieci i polskiej młodzieży, o przygotowywanie ich do trwania, do przetrwania i do zwycięstwa. Przywołajmy z imienia Edmunda Bojanowskiego, Marię Angelę Truszkowską, Celinę Borzęcką, Honorata Koźmińskiego, Józefa Bilczewskiego, Józefa Pelczara, Marię Marcelinę Darowską, Bronisława Markiewicza, Franciszkę Siedliską, Zygmunta Gorazdowskiego, Ignacego Kłopotowskiego, Marcelinę Darowską, Urszulę Julię Ledóchowską, Anielę Salawę, Bolesławę Lament, Marię Karłowską, Bernardynę Jabłońską i przywołajmy wielu nie znanych nam z imienia, którzy niejednokrotnie życie swoje oddawali, by Polska nie zginęła, by jej skarb przekazać przyszłym pokoleniom.
I nastał „rok ów” – jesień 1918 roku. Spełniły się zapisy „Preambuły” Konstytucji 3 maja 1791, zaistniała korzystna dla Polski sytuacja polityczna w Europie, nastała prawdziwa Polska objawienia, „Polska zmartwychwstała” i rzeczywiście „wnuk odzyskał ziemię dziadów”. Walka o wolność narodu, dla której sześć pokoleń Polaków poświęcało swe życie, doczekała się wreszcie zbawiennych owoców. To już nie było tylko poczucie niezawisłości i suwerenności, to był obiektywny fakt – Polska stała się naprawdę wolna „od hańbiących obcej przemocy nakazów”. Wielka radość ogarniała Polaków w 1918 roku, mimo biedy, głodu, zimna i ogromnych zniszczeń, bowiem wiedzieli – są uczestnikami tej chwili, „która [ich] samym sobie wróciła”. Dzisiaj, po stu latach, wypełnienia się jeszcze jeden zapis „Preambuły” Konstytucji 3 maja – „na błogosławieństwo, na wdzięczność współczesnych i przyszłych pokoleń zasłużyć”. Zasłużyli na nasza wdzięczność ci, którzy nam Niepodległą sto lat temu przynieśli. To wspomniani już strażnicy, a jednocześnie wychowawcy polskiego ducha, to wielcy ojcowie i twórcy niepodległości, politycy, generałowie wojsk polskich, ale także oficerowie i prości żołnierze z wszystkich trzech zaborów, mający pełne prawo śpiewać wraz z legionistami komendanta Józefa Piłsudskiego: „Na stos rzuciliśmy, nasz życia los na stos, na stos”. Tak jak wdowa ze Świątyni Jerozolimskiej, która oddała wszystko – oni też nie patrzyli na cenę, którą trzeba za niepodległość Polski zapłacić. Dzisiaj zasługują na naszą bezgraniczną wdzięczność i błogosławieństwo.
Jest rzeczą jakże wymowną i przejmującą, że dzisiejsza uroczystość dziękczynienia Bogu za cud odzyskania niepodległości Polski, jaki stał się udziałem naszych przodków sto lat temu, łączy się poświęceniem „Monstrancji 100-lecia”, nazwanej także monstrancją „Lumen gentium” – „Światłości narodów”. Pod koniec tej Mszy Świętej zostanie ona poświęcona, a następnie przekazana do Sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach w Krakowie, na miejsce upamiętniające tego, który dla dziejów Polski po 1918 roku, dla dziejów ogromnych zmagań o wierność Bogu i Ojczyźnie dokonał tak wiele. Dar Fundacji Aniołów Miłosierdzia, fundacji znanej z akcji Most Do Nieba, wspierającej hospicjum dla dzieci w Wilnie, fundacji, która w ubiegłym roku ofiarowała także dwie Monstrancje Fatimskie w związku ze stuleciem Objawień Fatimskich – jedną dla Fatimy, drugą dla Sanktuarium Matki Bożej na Krzeptówkach. „Monstrancja 100-lecia” ma kształt krzyża i jest wykonana z górskiego kryształu. Z serca monstrancji wypływa biało-czerwona wstęga i sięga do sylwetki Orła Białego, na którego piersi, tak jak na piersiach polskich husarzy, znajduje się ryngraf Matki Bożej Jasnogórskiej. U podstawy widnieje napis: Polonia semper fidelis – „Polska zawsze wierna” i trzy postaci archaniołów: Michała – z mieczem, Gabriela – z lilią i Rafała – z rybą.
Monstrancja „Lumen gentium” mówi, że dar wolności trzeba traktować jako dar nieustannie odzyskiwany i wybłagany u Boga. Wolność nigdy nie jest dana raz na zawsze. Trzeba trwać na kolanach przed Panem dziejów i historii. Mając na uwadze wszystkie trudne sprawy, dotykające nas Polaków dzisiaj, trzeba się modlić o świętość małżeństwa i rodzin, bo przecież wiemy iż to, że Polska przetrwała w czasie długich lat niewolni, zawdzięczamy polskim rodzinom i tradycji, która z ojców na synów przechodziła jako skarb i zobowiązanie. Trzeba nam się modlić o prawdziwy patriotyzm, polegający na dumie z tego, co jest naszym duchowym skarbem, co jest naszym językiem i naszą ziemią. Jest to skarb, którym mamy prawo i obowiązek dzielić się z innymi narodami, będąc otwartymi także na prawdziwe dobra, które od nich możemy zaczerpnąć. Musimy trwać na kolanach przed Panem, który jest Miłością najwyższą i ostateczną, prosząc o jedność dla wszystkich Polaków, których musi łączyć to samo wspólne dobro, którym jest Rzeczpospolita – sprawa nas wszystkich. Musimy się modlić o moc nadziei, pokładanej w tym, iż dzban Bożego Miłosierdzia dla Polski i Polaków nigdy się nie wyczerpie. Musimy wołać z pokorą, ale i mocą wiary: „Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie!”.