STRONA GŁÓWNA / HOMILIE / HOMILIA NA ROCZNICĘ INAUGURACJI PONTYFIKATU ŚW. JANA PAWŁA II | SANKTUARIUM ŚW. JANA PAWŁA II | 22.10.2017

Homilia na rocznicę inauguracji pontyfikatu św. Jana Pawła II | Sanktuarium św. Jana Pawła II | 22.10.2017



Abp Marek Jędraszewski
metropolita krakowski

            „Czyj jest ten obraz i napis?” (Mt 22, 20) To pytanie postawił Chrystus faryzeuszom i zwolennikom Heroda, kiedy prowokacyjnie pytali Go, czy należy płacić podatki Rzymowi. Kazał wtedy podać sobie  monetę podatkową i zapytał, czyj wizerunek ona nosi. Gdy zgodnie z prawdą odrzekli, że Cezara, usłyszeli odpowiedź: „Oddajcie więc cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22, 21).

            Słuchacze Chrystusa, zwłaszcza uczeni w Piśmie, którzy chcieli „podchwycić Go w mowie”, byli ludźmi wierzącymi w jedynego Boga i dlatego rozumieli: Bogu trzeba oddać to, co się Jemu należy – najwyższą cześć, a jednocześnie uznać pewien porządek polityczny i prawny, w tym także konieczność płacenia podatków. Ich pytanie było podyktowane chęcią zawstydzenia Jezusa i odeszli rozczarowani tym, że prowokacja się nie udała. Jednakże stwierdzenie Chrystusa – oddajcie Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga nabiera zupełnie innego wymiaru, gdyby odnieść je do pogan, gdyby pytali nie żydzi, ale obywatele ówczesnego Imperium Rzymskiego, bowiem w tamtych czasach cezarom – niektórym pośmiertnie, a niektórym już za ich życia – przyznawano tytuł divus – „boski” i uważano za synów bogów, w konsekwencji nakazując oddawania im czci przynależnej bogom. Cały konflikt, jaki zaistniał od samych początków dziejów Kościoła z cesarstwem rzymskim sprowadzał się do tego, czy chrześcijanie, wierzący w jedynego Boga, mają oddawać cezarowi boską cześć, jak tego domagało się ówczesne prawo. Oddawanie boskiej czci cezarom sprowadzało się do prostego i wydawałoby się niewinnego gestu – aby pod pomnikami cezarów składać kadzielną ofiarę, by rzucić jedno ziarenko kadzidła. Ale chrześcijanie mówili nie! Jeden jest Bóg i Jemu tylko należy oddawać najwyższą cześć. Mówiąc to swoje „nie” wobec cezarów, którzy przypisywali sobie boskie prerogatywy, za to „nie” płacili własnym życiem. Pierwsze trzy wieki chrześcijaństwa naznaczone były pasmem coraz bardziej okrutnych prześladowań, aż po ostatnie, w 304 i 305 roku za czasów cezara Dioklecjana. Wydawało się wówczas, że to już koniec chrześcijaństwa, tak okrutne i powszechne było to prześladowanie.

            Ale wystarczyło kilka lat… Był dokładnie rok 312, kiedy dwóch wielkich pretendentów do panowania na cesarskim tronie wystąpiło do śmiertelnych zmagań w okolicach Rzymu. Z jednej strony Maksencjusz, z drugiej strony Konstantyn. Konstantyn miał wojsko mniej liczne i wszelkie powody do obaw o wynik bitwy, która miała nastąpić kolejnego dnia. Nieoczekiwanie ujrzał na niebie znak krzyża, a pod nim napis: „W tym znaku zwyciężysz”. Konstantyn widząc w tym nadzwyczajnym zjawisku interwencję samego Boga chrześcijan, kazał ze sztandarów swojego wojska usunąć orły legionów, a w ich miejsce umieścić krzyże. I zwyciężył. Odbył tryumfalny wjazd do Rzymu, a rok później, w Mediolanie, ogłosił edykt, na mocy którego chrześcijanie wreszcie mogli wyjść z katakumb. Skończyły się prześladowania, przyszedł upragniony czas wolności, chrześcijaństwo było traktowane na równi z innymi religiami. „W tym znaku zwyciężysz…”

            Odwołujemy się do doświadczeń pierwotnego Kościoła wracając myślą do tego, co wydarzyło się w Rzymie 39 lat temu, 22 października 1978 roku. Wobec tysięcy wiernych zebranych na Placu św. Piotra, nowy papież, Jan Paweł II, z wielkim przekonaniem i siłą, która zdumiewała wszystkich mówił: „Nie bójcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi. Dla Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, szerokie dziedziny kultury, cywilizacji, rozwoju! Nie bójcie się! Chrystus wie, co nosi w swoim wnętrzu człowiek. On jeden to wie! Dzisiaj często człowiek nie wie, co kryje się w jego wnętrzu, w głębokości jego duszy i serca. Tak często niepewny sensu życia na tej ziemi i ogarnięty zwątpieniem, które zamienia się w rozpacz. Pozwólcie więc, proszę was, błagam was z pokorą i zaufaniem! Pozwólcie Chrystusowi mówić do człowieka! On jeden ma słowa życia, tak, życia wiecznego” (Św. Jan Paweł II, Homilia w czasie Mszy św. na rozpoczęcie pontyfikatu 22 X 1978).

            Nie zapominajmy – był to czas, kiedy świat podzielono na dwie części żelazną kurtyną, kiedy ogromne połacie nie tylko naszego kontynentu, ale też innych, znajdowały się pod wpływem marksistowskiej, ateistycznej ideologii. To do tych krajów przede wszystkim zwracał się Jan Paweł II z wołaniem: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. To było wołanie, a jednocześnie prośba – z jednej strony bardzo pokorna, a z drugiej bardzo stanowcza i jednoznaczna. Następnego dnia w ilustrowanych tygodnikach liberalnych pojawiło się m.in. stwierdzenie: „Jakiż potężny głos ma ten Kościół milczenia”. Tak określano wówczas wszystkie kościoły, które znajdowały się na wschód od Łaby: kościoły zmuszane do milczenia, którym nie wolno było wychodzić na zewnątrz z ich programami społecznymi, z ich najbardziej podstawowym głoszeniem Chrystusowej Ewangelii. A ten papież mówi: otwórzcie drzwi Chrystusowi, bo tylko Chrystus jest kluczem do zrozumienia człowieka, bo bez Niego nikt nie jest w stanie pojąć ani swojej godności, ani swojego przeznaczenia. Tę myśl Jan Paweł II rozwinął i pogłębił 2 czerwca 1979 roku na Placu Zwycięstwa w Warszawie.

            Pamiętamy także, jak kończyła się ta Msza św. w Rzymie. Nie było jeszcze barier bezpieczeństwa, które pojawiły się po zamachu w 1981 roku, mógł więc zbliżyć  się do pierwszych szeregów ludzi zgromadzonych na Placu św. Piotra. Wielokrotnie unosił w górę swój pastorał w kształcie krzyża, jakby chciał przypomnieć zebranym na placu, ale także światu, który oglądał transmisję poprzez telewizję, że to Chrystus, ukrzyżowany i zmartwychwstały, jest Panem świata i dziejów. Wiemy, że ta Msza św. była transmitowana także do Polski, wtedy jeszcze Polskiej Rzeczypospolitej  Ludowej. On, Jan Paweł II, papież, Polak, podnosząc ten krzyż do góry ukazywał to, co przed wiekami ujrzał cesarz Konstantyn Wielki: w tym znaku zwyciężysz, jeżeli będziesz trwał przy Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, przy tym, który jest drogą, prawdą i życiem, tym, który powadzi nas jako nasz Nauczyciel i Mistrz do domu Ojca bogatego w miłosierdzie. Wiemy, że Ojciec Święty musiał zapłacić także własną krwią za to świadectwo o krzyżu Chrystusa. Bo nie inaczej trzeba nam interpretować zamach na tym samym Placu św. Piotra z 13 maja 1981 roku. Nie miał prawa przeżyć. To, że przeżył – był o tym głęboko przekonany – stało się dzięki cudowi, nadzwyczajnej interwencji Matki Bożej Fatimskiej. Powstał, wrócił do zdrowia i sił i z taką samą energią, jak poprzednio i na wszystkich areopagach świata, wszędzie tam, gdzie przyszło mu pełnić posługę Piotra naszych czasów, głosił prawdę o Chrystusie, Odkupicielu człowieka. Dane mu było także doczekać „wiosny Europy”, kiedy runął mur berliński, a Europa odeszła od podziałów, których źródłem były pakty w Jałcie z 1945 roku, kiedy mogła wreszcie oddychać dwoma płucami. Ale pamiętamy także, jaką batalię prowadził w drugiej połowie lat 90-tych i na początku XXI wieku, aby Europa, która jednoczyła się i powiększała, w swojej konstytucji umieściła imię Boga. Zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że jeżeli Europa odwróci się od Boga i nie będzie chciała przyjmować Chrystusowej Ewangelii, to zostanie dotknięta wielkim kryzysem, prowadzącym ją do destrukcji.

            Niestety – jak wiemy – tak się dzieje. Coraz częściej dogmatem współczesnego życia politycznego, społecznego i osobistego  Europejczyków jest model takiego życia, jakby Boga nie było. A przecież Chrystus mówi – oddajcie Bogu to, co należy Bogu oddać, a Cezarowi to, co się należy Cezarowi. Jest oczywiście porządek świecki, także polityczny, ale przede wszystkim jest Pan Bóg – Stwórca nieba i ziemi, który tak umiłował ludzi, że „Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Tę prawdę głosi Kościół, tę prawdę Kościół musi głosić. Czy się to komuś podoba, czy nie. Głosi ją także za cenę cierpień, niekiedy męczeństwa, swych córek i synów. Rozważamy te słowa dzisiejszej Ewangelii w świetle posługi Piotrowej św. Jana Pawła Wielkiego. Dziękujemy Bogu za jego wielki pontyfikat, który zaczął się dokładnie 39 lat temu uroczystą Mszą św. Dziękujemy za jego jednoznaczną postawę, za jego modlitwę za świat, za jego cierpienia ofiarowane Bogu w intencji wszystkich ludzi, aby uznali Chrystusa jako tego, który jest prawdziwie Odkupicielem człowieka. Dziękujemy zatem Bogu za naszego wielkiego rodaka i za to wszystko, co uczynił dla Kościoła i dla świata, także dla naszej ojczyzny. Jednocześnie świadomi niebezpieczeństw i wyzwań współczesnego czasu, prosimy go, by wstawiał się za nami, za światem, Europą i Polską. By wstawiał się właśnie po to, aby wszyscy: i tak zwani „wielcy tego świata”, i ci najbardziej pokorni i cisi, każdego dnia otwierali swoje serca dla Chrystusa, dla Tego, który do nas przyszedł, za nas cierpiał, dla nas zmartwychwstał, dla nas zasiadł po prawicy swego Ojca, aby Jego królestwo prawdy i miłości zatriumfowało i przez to zmieniło oblicze tej ziemi. Amen

ZOBACZ TAKŻE