Abp Marek Jędraszewski
metropolita krakowska
Dzisiejsza uroczystość ku czci świętego Józefa, którą przeżywamy w Kościele Mariackim w Krakowie, ma dla mnie szczególne znaczenie. Panu Bogu dziękuję za ten dzień i za ten uroczysty ingres do świątyni poświęconej Najświętszej Maryi Pannie w dzień poświęcony Jej Oblubieńcowi, św. Józefowi, którego pieczy ponad trzy wieki temu mieszkańcy Krakowa powierzyli swe miasto.
Z woli Bożej Opatrzności Najświętsza Maryja Panna i święty Józef całym swoim życiem wpisani byli w tajemnicę Wcielenia Syna Bożego i Jego przyjścia na świat. Złączył ich Jezus Chrystus, ale najpierw zbliżyła ich wzajemna przepiękna miłość, a u jej źródeł doświadczenie osobistej godności, nierozerwalnie związanej z czystością serca. Mówią nam o tym święci Ewangeliści Mateusz i Łukasz. Od wieków też te właśnie prawdy głosi Kościół katolicki, między innymi poprzez wzywanie swoich wiernych do rozważania tajemnic radosnych, zawartych w modlitwie różańcowej. Przyjmijmy więc, moi Drodzy, tę serdeczną zachętę naszego Kościoła i szlakiem tajemnic radosnych wyruszmy razem z Maryją i Józefem. A dokładniej: wyruszmy na szlaki Jezusa, naszego Zbawiciela, które swoim życiem tak pięknie ukazali Maryja i Józef. Niech nasza dzisiejsza wspólna duchowa wędrówka śladami Jezusa, Zbawiciela świata, razem z Maryją i Józefem, ukaże nam drogę, jaką nieustannie powinni iść mieszkańcy miasta, które obrało św. Józefa jako swego Patrona.
Tajemnica pierwsza. Zwiastowanie. Kiedy w Nazarecie Maryja usłyszała od anioła Gabriela, że ma się stać matką Bożego Syna, z właściwą sobie prostotą ducha zapytała niebiańskiego posłannika: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” (Łk 1, 34b). W tym pytaniu zawierała się prośba o przybliżenie Jej dróg działania Najwyższego. Ze zdumiewającą przenikliwością wiedziała przecież od razu: to może dokonać się jedynie za sprawą samego Boga. Równocześnie w tym pytaniu możemy odczytać Jej pełne pokory pragnienie zrozumienia tego, co będzie teraz z Jej miłością do Józefa? I co będzie teraz z miłością Józefa do Niej samej? Przecież tak bardzo i tak pięknie kochali się, a teraz, po zawartych już zaślubinach, czekali na chwilę, kiedy Józef weźmie Ją do siebie (por. Mt 1, 18. 20). Odpowiedź anioła Gabriela brzmiała: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. (…) Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” (Łk 1, 35a. 37). A zatem: Duch Miłości Ojca i Syna to wszystko sprawi. A to, co po ludzku jawi się jako niemożliwe, stanie się możliwe. Możliwą więc będzie także ich wzajemna miłość, choć odtąd wpisana w tak niezwykły sposób w odwieczną miłość Boga, który „tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16).
W pierwszej tajemnicy radosnej Maryja i Józef uczą nas zatem prawdy o miłości czystej i wiernej, dla której nie ma nic niemożliwego. Zachęcają nas Oni do odważnego zmagania o taką właśnie miłość, a ich apel jest zwrócony zwłaszcza do narzeczonych i do małżonków. Piękno miłości Maryi i Józefa domaga się równocześnie od nas jednoznacznego sprzeciwu wobec tych wszystkich słów i obrazów, jakie pojawiły się w przestrzeni publicznej naszego Kraju i naszego miasta zarówno jesienią ubiegłego roku, jak i kilkanaście dni temu, obrażając i raniąc naszą godność i nasze człowieczeństwo. Bo każdy z nas pragnie myśleć tak pięknie o własnej matce, jak owa biblijna kobieta, która, oddając równocześnie największy hołd macierzyństwu Maryi, powiedziała do Jezusa: „Błogosławione łono, które cię nosiło i piersi które ssałeś” (Łk 11, 27). Piękno i czułość miłości Maryi i Józefa każą nam również zaprotestować przeciwko nachalnej obecności pewnych osób, które w pobliżu tej mariackiej świątyni usiłują wielu ludzi sprowadzić na drogę nieczystości i zdrady. To dlatego mój dzisiejszy ingres do Kościoła Mariackiego zaczął się nieco wcześniej, w kościele św. Wojciecha, w którym trwa nieustanna adoracja Najświętszego Sakramentu i modlitwa o duchowe piękno Krakowa.
Tajemnica druga. Nawiedzenie. Podeszła wiekiem Elżbieta z zachwytem powiedziała do Maryi: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana” (Łk 1, 45). Wiedziała, co mówi. Jej mąż, kapłan Zachariasz, nie uwierzył w „radosną wieść”, którą oznajmił mu anioł Gabriel. Zwątpił on, stary już człowiek, w to, że wraz z Elżbietą będą mogli cieszyć się jeszcze narodzinami syna. Zwątpił – i został ukarany odebraniem mowy. Natomiast słowom anioła Pańskiego uwierzył zaślubiony Maryi Józef. Początkowo nie potrafił on pojąć, jak to się stało, że jego ukochana małżonka „znalazła się brzemienna” (por. Mt 1, 18). Pośród rozterek i niepewności, gdy rozważał nawet możliwość potajemnego oddalenia Maryi (por. Mt 1, 19), ukazał mu się we śnie anioł, oznajmiając, że w Maryi począł się Syn „za sprawą [samego] Ducha Świętego” (por. Mt 1, 18). Tę niełatwą dla siebie prawdę Józef przyjął sercem pełnym głębokiej wiary. Dlatego też jako oczywistą konsekwencję wiary w to, co się stało, przyjął polecenia anioła, które określały jego rolę w dziejach Wcielenia i Odkupienia i które równocześnie określały kształt jego dalszej miłości do Maryi: wziął Ją do siebie, a Synowi nadał imię Jezus (por. Mt 1, 25). Doświadczając tak pięknej i czułej miłości wobec siebie w czasie prawdziwie trudnym, Maryja zapewne wielokrotnie powtarzała w odniesieniu do Józefa słowa Elżbiety: „Błogosławiony jesteś, któryś uwierzył!”.
W drugiej tajemnicy radosnej dzięki Maryi i Józefowi odnajdujemy się na drodze wiary, podczas której stanowimy dla siebie nawzajem dobry przykład i umocnienie. Obyśmy w naszym życiu mogli spotykać jak najwięcej takich ludzi, dzięki którym nasza wiara zostanie wzmocniona lub nawet uratowana i o których moglibyśmy powiedzieć za św. Elżbietą: błogosławieni są, bo uwierzyli. Uwierzyli jak Maryja, jak Józef. Oby również i nasza wiara mogła stać się kiedyś umocnieniem wiary innych ludzi.
Tajemnica trzecia. Narodzenie. Na betlejemskim niebie zastępy niebieskie „wielbiły Boga słowami: «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania»” (Łk 2, 13-14). Te słowa w pierwszym rzędzie odnosiły się do Maryi i Józefa. To przecież Oni znaleźli u Boga upodobanie, to właśnie ich wybrał Bóg na Rodziców Swego Syna Jednorodzonego. I takim też widzimy Józefa na rozlicznych obrazach i w rzeźbach przedstawiających go w cudowną noc Narodzenia Pańskiego. Stoi, częstokroć wsparty na lasce, z ojcowskim przejęciem wpatrzony w nowonarodzone Dzieciątko, pełen powagi i pokoju. Można odnieść wrażenie, że to właśnie jego wewnętrzny pokój daje poczucie bezpieczeństwa wszystkim, którzy znaleźli się w betlejemskiej grocie. I ten pokój będzie w nim trwał. Także wtedy, gdy niewiele później anioł przekaże mu we śnie przerażającą wieść o tym, że „Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić” (Mt 2, 13). Pełen poczucia odpowiedzialności, mężny i roztropny, Józef jeszcze tej nocy „wstał, wziął (…) Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu” (Mt 2, 14). Po latach, kiedy „już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia” (Mt 2, 20), na polecenie anioła Józef po raz kolejny okazał swoją gotowość do pełnienia woli Najwyższego: „wstał, wziął Dziecię i Jego Matkę i wrócił do ziemi Izraela” (Mt 2, 21), do Nazaretu. Opiekując się i broniąc Jezusa i Maryję przed okrucieństwem Heroda, Józef stał się opiekunem rodzącego się Kościoła.
Tajemnica Betlejem wzywa nas do obrony życia najbardziej zagrożonego, zwłaszcza życia dzieci już istniejących, choć jeszcze nie narodzonych. Potrzeba nam wszystkim dzisiaj postawy św. Józefa – czułego, pełnego wewnętrznego pokoju, a równocześnie zdecydowania Opiekuna Jezusa i Maryi. Józefa, który jest – jak do niego wołamy w Litanii – prawdziwą „Podporą rodzin”.
Tajemnica czwarta. Ofiarowanie. Przepis Prawa Mojżeszowego, zapisany w Księdze Wyjścia, był jednoznaczny: „Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu” (Łk 2, 23b). W związku z tym poświęceniem Prawo to nakazywało w Księdze Kapłańskiej złożenie stosownej ofiary wykupienia. W przypadku ludzi ubogich należało złożyć tak zwaną ofiarę ubogich, czyli parę synogarlic lub dwa młode gołębie. Józef jako mąż sprawiedliwy skrupulatnie wypełniał przepisy Pańskiego Prawa. Czynił to, wpisując się w wielkie dzieje Narodu wybranego, do którego Mojżesz zwracał się następującymi słowami, zapisanymi w Księdze Powtórzonego Prawa: „Strzeżcie i wypełniajcie [prawa i nakazy], bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów, które usłyszawszy o tych prawach powiedzą: «Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny». Bo któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak Pan, Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy? Któryż naród wielki ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo, które ja wam dziś daję?” (Pwt 4, 6-8). W imię posłuszeństwa Prawu Pańskiemu, a zarazem w imię przekonania, że swą jemu wiernością potwierdzają wielkość swojego narodu jako ludu mądrego i rozumnego, Józef i Maryja przynieśli Dzieciątko Jezus do świątyni jerozolimskiej, „aby Je przedstawić Panu” (Łk 2, 22b).
Ta czwarta tajemnica każe nam wrócić pamięcią do wydarzenia z 19 listopada ubiegłego roku, Jubileuszowego Roku 1050-lecia Chrztu Polski i roku Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, kiedy to w krakowskich Łagiewnikach miał miejsce Akt przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. Wtedy, „z pokorą chyląc swe czoła przed (…) Królem Wszechświata”, uznaliśmy Jego panowanie nad Polską i całym naszym Narodem, żyjącym w Ojczyźnie i w świecie”. Treść tego Aktu winna ciągle trwać w naszej osobistej i zbiorowej pamięci, w naszych sercach, w naszym Ojczystym Domu.
Tajemnica piąta. Odnalezienie. Zwyczaj świąteczny nakazywał synom Izraela co roku udawać się na Święta Paschy do Jerozolimy. Rodzice Jezusa, Maryja i Józef, pilnie przestrzegali tego zwyczaju. Czynili to, by móc osobiście za każdym razem przeżywać wzniosłe słowa Psalmu 122: „Uradowałem się, gdy mi powiedziano:/ «Pójdziemy do domu Pańskiego!». Już stoją nasze nogi/ w twych bramach, o Jeruzalem,/ Jeruzalem, wzniesione jako miasto/ gęsto i ściśle zabudowane./ Tam wstępują pokolenia,/ pokolenia Pańskie,/ według prawa Izraela,/ aby wielbić imię Pańskie”. Gdy Jezus ukończył dwanaście lat, po raz pierwszy wzięli Go ze sobą. Patrząc z dumą i radością na Jerozolimę razem prosili dla niej Boga o łaskę pokoju dalszymi strofami tego Psalmu: „Niech zażywają pokoju ci, którzy ciebie miłują!/ Niech pokój będzie w twoich murach,/ a bezpieczeństwo w twych pałacach!/ Przez wzgląd na moich braci i przyjaciół/ będę mówił: «Pokój w tobie!». Przez wzgląd na dom Pana, Boga naszego,/ będę się modlił o dobro dla ciebie”. Kiedy po skończonych uroczystościach wracali do domu, Maryja i Józef nie spostrzegli się, że Jezus pozostał w Jerozolimie. Miejsce radości i pokoju nieoczekiwanie zajął ogromny ból serca, z jakim Go przez całe trzy dni szukali (por. Łk 2, 48b). Znalazłszy Go wreszcie, usłyszeli od Niego słowa, które ich prawdziwie zdumiały: Przecież powinni wiedzieć, gdzie On będzie przebywał. Przecież zwłaszcza Oni powinni zdawać sobie sprawę z tego, że On zawsze ma być w tym, co należy do Jego Ojca (por. Łk 2, 49).
Ta piąta tajemnica zachęca nas do ciągłego i odważnego szukania Boga, zwłaszcza wtedy, gdy wydaje się, że nasze życiowe drogi poplątały się i zagubiły swój ostateczny cel. Szukać Go trzeba we własnym sumieniu, szukać należy również pośród prawdziwie mądrych ludzi. Nie wolno nam przestać wołać: „Ukaż mi, Panie, swą twarz, daj mi usłyszeć Twój głos!”. Nie wolno nam wszakże zapomnieć jednej prawdy, wypowiadanej w naszym Credo: Nasz Pan jest w naszym świętym, katolickim i apostolskim Kościele. Jest i czeka na nas. To właśnie dlatego w wielu kościołach na tabernakulach znajduje się jedno tylko słowo: „Jestem”.
Drodzy Siostry i Bracia!
Na zakończenie tego duchowego wędrowania szlakami Maryi i Józefa w tajemnicach radosnych różańca świętego, zwróćmy się do Patrona Krakowa wezwaniami, którymi wołamy w „Litanii do św. Józefa”:
Oblubieńcze Bogarodzicy, módl się za nami.
Przeczysty Stróżu Dziewicy, módl się za nami.
Żywicielu Syna Bożego, módl się za nami.
Troskliwy Obrońco Chrystusa, módl się za nami.
Głowo Najświętszej Rodziny, módl się za nami.
Opiekunie Kościoła Świętego, módl się za nami.
Amen.