STRONA GŁÓWNA / HOMILIE / HOMILIA NA WIELKI CZWARTEK 2018 | KATEDRA NA WAWELU | 29.03.2018

Homilia na Wielki Czwartek 2018 | Katedra na Wawelu | 29.03.2018



Abp Marek Jędraszewski
metropolita krakowski

 

Wielkoczwartkowy wieczór jest pamiątką czasu szczególnego – czasu Paschy Pana naszego Jezusa Chrystusa. Tak bowiem w swej Ewangelii pisał św. Jan: „Jezus wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie” (J 13, 3). Pascha, czyli przejście z tego świata do Ojca – poprzez cierpienie, mękę, śmierć, Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie.

Ten szczególny czas Paschy jest najpierw czasem objawienia miłości, jaką zarówno Ojciec, jak i Syn mają do ludzi. Trzynasty rozdział Ewangelii Janowej zaczyna się bowiem znamiennym stwierdzeniem: „Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13, 1). Te słowa stanowią echo Jego rozmowy z Nikodemem na początku mesjańskiego nauczania na palestyńskiej Ziemi: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3, 16). Ojciec umiłował świat. Jego Jednorodzony Syn, który stał się człowiekiem z przeczystego łona Najświętszej Dziewicy, do końca ten świat umiłował. Stało się tak, ponieważ w łonie Trójcy Przenajświętszej zaistniał ten niezwykły dialog, o którym mówi autor Listu do Hebrajczyków: „Przeto przychodząc na świat, [Jednorodzony Syn Ojca] mówi: Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi utworzył ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę – w zwoju księgi napisano o Mnie – abym spełniał wolę Twoją, Boże” (Hbr 10, 5-7).

Pascha jako czas łaski. Pascha jako czas miłości. Pascha Chrystusa jako czas, w którym najbardziej objawia się dzieło Chrystusa, polegające na tym, że ukazuje On nam miłość Ojca do ludzi, a równocześnie ukazuje swoją miłość do ludzi i, na koniec, uczy ludzi, jak kochać Boga i drugiego człowieka.

Jak na to Chrystusowe nauczanie o miłości zareagował świat? Jakże nie przywołać tutaj gorzkiego sformułowania Jezusa z jego nocnej rozmowy z Nikodemem: „Światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło” (J 3, 19). Potwierdzeniem tego umiłowania ciemności była postawa Judasza, który uległ szatanowi, ojcu wszelkiego kłamstwa i ciemności, o czym słyszeliśmy przed chwilą w Ewangelii św. Jana: „W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty syna Szymona, aby Go wydać” (J 13, 2). Jakże zmienne są słowa św. Jana, będące swoistym komentarzem do chwili, w której Judasz opuścił Wieczernik: „A była noc” (J 13, 30). Judasz, o którym Apostołowie podczas zanoszonej do Pana modlitwy mówili, że „poszedł swoją drogą” (por. Dz 1, 25), a nie drogą Chrystusowej miłości, wszedł w ciemność nocy, która była ciemnością zdrady Chrystusa.

W Wieczerniku objawiła się jeszcze jedna postawa wobec miłości, o której nauczał Chrystus. Była to postawa niedowierzania – i to niedowierzania idącego tak daleko, że w pierwszym momencie Chrystusowa miłość została odrzucona. To postawa Piotra, wyrażająca się w słowach: „Panie, Ty chcesz mi umyć nogi? (…) Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał” (J 13, 6. 8).

W sytuacji człowieczej bezradności wobec nieskończonej miłości Boga do człowieka, czas Paschy stał się czasem cierpliwego i jednocześnie jakże pokornego, „aż do końca”, nauczania Chrystusa, jak kochać. Stał się czasem odsłaniania tajemnicy miłości samego Boga, a równocześnie czasem niełatwego przebijania się Światłości Najwyższej poprzez mroki grzechu i ludzkich słabości.

Chrystusowa Pascha pokazuje nam najpierw, jak mamy kochać drugiego człowieka. Jest to jakby głównym przesłaniem Wieczernika, przekazanym nam przez św. Jana. Pisał on bowiem w swojej Ewangelii o Jezusie: „Kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: «Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie “Nauczycielem” i “Panem” i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem»” (J 13, 12-15).

Rozpoczynająca się w Wieczerniku Pascha Chrystusa była również jedną wielką lekcją o Bosko-ludzkiej miłości Chrystusa do świata. Słyszeliśmy o tym w Liście św. Pawła do Koryntian: „Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: «To jest Ciało moje za was [wydane]»” (1 Kor 11, 24). Jakże w tym nie dosłyszeć echa tego, co Chrystus mówił do Nikodema: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3, 16)? Dał, sprawiając, że najpierw stał się On Człowiekiem podobnym do nas we wszystkim oprócz grzechu (por. Hbr 4, 15). A oto teraz, podczas Wieczerzy, Syn daje siebie za zbawienie świata, stwierdzając, że przeistoczony chleb jest „moim Ciałem za was wydanym”, zapowiadając w ten sposób to, co w Wielki Piątek dokona się na krzyżu Golgoty. Dalszym ciągiem tej lekcji o Bosko-ludzkiej miłości Chrystusa do świata były Jego słowa odnoszące się do przeistoczonego wina: „Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej” (1 Kor 11, 25). Tej krwi, która będzie spływała na ziemię z wysokości krzyża, zwłaszcza wtedy, kiedy zostanie przebity Chrystusowy bok. Tej krwi, która jest najwyższym i najbardziej przejmującym świadectwem miłości Chrystusa do świata, miłości, która staje się podstawą Nowego Przymierza między Bogiem a światem.

Dzięki temu Nowemu Przymierzu rozumiemy, dlaczego Ojciec dał swojego Syna dla świata. Mówił już o tym Chrystus Nikodemowi: „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3, 17). Teraz, gdy zaczynała się Jego Pascha, te słowa znajdowały najwyższe i ostateczne potwierdzenie. Właśnie poprzez nieskończone posłuszeństwo wobec woli Ojca Chrystus unieważniał zapis starodawnej winy Adama, który jako pierwszy zbuntował się przeciwko Panu Bogu. A ponieważ ten zapis został niejako przełamany, to ci, którzy uwierzyli w Jezusa Chrystusa Syna Bożego, mogą cieszyć się odzyskaną na nowo godnością Bożych dzieci.

Wiemy z Ewangelii Janowej, że gdy kończyła się Ostatnia Wieczerza, Chrystus wygłosił do Apostołów wielką Mowę Pożegnalną, zakończoną Modlitwą Arcykapłańską. Ta Mowa w pewnym momencie została przerwana jednym krótkim stwierdzeniem Chrystusa: „Wstańcie, idźmy stąd!” (J 14, 31b). Dlaczego mieli wyjść z Wieczernika? Dlaczego mieli go opuścić? Następujące słowa Chrystusa wyjaśniają wszystko: „Niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca, i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał” (J 14, 31a). To, co się wydarzyło w  Wieczerniku jako zapowiedź męki i śmierci, musiało znaleźć potwierdzenie i dopełnienie. Trzeba więc było wyjść z Wieczernika, trzeba było zdążać w dół ku potokowi Cedron, w stronę góry Oliwnej, gdzie miała się zacząć męka. Ewangelista Łukasz przekazał nam przejmujący obraz Chrystusa konającego w Ogrójcu: „Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię” (Łk 22, 44). Temu bezmiernemu cierpieniu towarzyszyło wołanie: „Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [niech się stanie]!” (Mk 14, 36). Kilkanaście godzin później rozległo się kolejne wołanie Chrystusa, tym razem z wysokości krzyża: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34). W ten sposób dopełniło się nasze zbawienie, zapowiedziane w Wieczerniku. Dopełniło się dzieło zamierzone przez Ojca właśnie dlatego, że wywyższony nad ziemię Chrystus na nienawiść tego świata odpowiedział błaganiem o przebaczenie dla niego. Prosił o przebaczenie, a jednocześnie doznawał najbardziej przejmującego opuszczenia przez Ojca: „«Eloi, Eloi, lema sabachthani», to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mk 15, 34). Jednakże ponad to poczucie osamotnienia wzniosło się najwyższe zaufanie, wyrażone ostatnimi słowami, jakie Chrystus wypowiedział przed śmiercią: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23, 46).

            Wraz z śmiercią, a następnie Zmartwychwstaniem i Wniebowstąpieniem, a na koniec Zesłaniem Ducha Świętego zaczął się czas Kościoła, czas Eucharystii. Kościół żyje bowiem z Eucharystii, jak to podkreślił w swej ostatniej encyklice Ecclesia de Eucharistia z 2003 roku św. Jan Paweł II. Żyje z Eucharystii, żyje dzięki Eucharystii, to znaczy: chce pamiętać. Do tej pamięci został zobowiązany podczas Ostatniej Wieczerzy słowami swego Boskiego Założyciela: „Czyńcie to na moją pamiątkę” (1 Kor 11, 24. 25b).

Równocześnie czas Kościoła jest czasem nieustannego wchodzenia w tajemnicę miłości Trójjedynego Boga do świata. W odniesieniu do Kościoła, przez wszystkie wieki jego istnienia aż do końca świata, muszą spełniać się słowa, które Chrystus skierował do Piotra w Wieczerniku: „Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział” (J 3, 7). W swojej modlitwie, w swojej refleksji, w swoim rozważaniu Kościół chce to wiedzieć. Chce zgłębiać nieskończoną miłość Boga Ojca do ludzi, który wydał dla naszego zbawienia swego Jednorodzonego Syna. Kościół chce wiedzieć, jak wielka cena zastała zapłacona przez samego Boga, aby mógł on zaistnieć i spełniać to, do czego został posłany: nauczać, głosić Ewangelię, udzielać Chrztu (por. Mt 28, 19).

Czas Kościoła to także czas wiary i nadziei. Jak bowiem mówił Pan Jezus do Nikodema, kto wierzy w Jednorodzonego Syna Bożego, „nie podlega potępieniu” (por. J 3, 18). Żeby mieć nadzieję życia wiecznego, trzeba wierzyć – i tę wiarę nieustannie w sobie umacniać poprzez słowo Boże i poprzez święty pokarm, którym jest Ciało i Krew Chrystusa.

Na koniec, czas Kościoła jest czasem czuwania i tęsknego błagania, wyrażającego się słowami, którymi kończy się Apokalipsa i całe Pismo Święte: „Maran atha – Amen. Przyjdź, Panie Jezu!” (Ap 22, 20c). Błagamy więc dzisiaj wspólnie: Amen. Panie, przyjdź i zabierz nas do swego Królestwa, Królestwa miłości, prawdy, sprawiedliwości i dobrości. Przyjdź – gdy tego świętego Wielkoczwartkowego wieczoru wchodzimy w tajemnice Twojej miłości i Twojego konania dla zbawienia całego świata. Amen.

ZOBACZ TAKŻE