Abp Marek Jędraszewski
metropolita krakowski
Wgłębiając się w przesłanie zawarte w czytanych przed chwilą fragmentach Pisma Świętego, przeznaczonych na Mszę Świętą Krzyżma, odkrywamy szczególną ciągłość dziejów zbawienia, dokonujących się mocą Ducha Świętego. Najpierw było bowiem proroctwo Izajasza, zapowiadającego nadejście Mesjasza, który mógł powiedzieć o sobie: „Duch Pana Boga nade mną, bo Pan mnie namaścił” (Iz 61, 1a). Następnie, po wiekach, nastąpiło spełnienie tego, co zapowiedział Izajasz. Było ono dziełem Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, który po swoim Chrzcie w Jordanie powrócił do rodzinnego Nazaretu i w miejscowej synagodze, rozwinąwszy rulon Księgi proroka Izajasza, nawiązał wprost do zapowiedzi tego wielkiego proroka, stwierdzając: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli” (Łk 4, 21). Inaczej mówiąc: to Ja jestem tym, zapowiedzianym przez Izajasza, Mesjaszem Pańskim, nad którym spoczął Duch Pański. Wraz ze Mną nadeszły, prawdziwie i ostatecznie, czasy mesjańskie. Na koniec postać, którą objawia nam czytany przed chwilą fragment Księgi Apokalipsy. To Chrystusowy kapłan, który może, zgodnie z hasłem ogólnopolskiego programu duszpasterskiego tego roku, powiedzieć o sobie: „jestem napełniony Duchem Świętym”.
Słowa wyjątkowe, słowa, które zawsze trzeba wypowiadać z ogromną pokorą, a jednocześnie pełną świadomością, że tak właśnie jest. Że od momentu przyjęcia święceń kapłańskich zostaliśmy, Drodzy Bracia w kapłaństwie, namaszczeni i napełnieni Duchem Świętym. Wynika to przecież z Modlitwy Konsekracyjnej, którą wypowiadał nad nami wyświęcający nas Biskup: „Ojcze święty, w czasach ostatecznych posłałeś na świat swojego Syna, Jezusa Chrystusa, zwiastuna Twojej woli i naszego Najwyższego Kapłana. On to przez Ducha Świętego z samego siebie złożył nieskalaną Ofiarę i powołał do udziału w swoim posłannictwie uświęconych w prawdzie Apostołów. Ty sam dodałeś im współpracowników, aby na całym świecie głosili i pełnili dzieło zbawienia. (…) Niech będą godnymi współpracownikami biskupów, aby przez ich przepowiadanie i dzięki łasce Ducha Świętego słowa Ewangelii przyniosły obfity owoc w ludzkich sercach i dotarły aż na krańce ziemi”. I jeszcze jedno odwołanie do Ducha Świętego w chwili jakże przejmującej dla każdego z nas, kiedy nasze dłonie namaszczał Biskup konsekrator: „Nasz Pan, Jezus Chrystus, którego Ojciec namaścił Duchem Świętym i mocą, niech Cię strzeże, abyś uświęcał lud chrześcijański i składał Bogu Ofiarę”.
Jesteśmy, Drodzy Bracia w kapłaństwie, głęboko i ostatecznie, bo na całą wieczność, wpisani w zbawcze dzieło Pana naszego Jezusa Chrystusa. Każdy z nas może zatem odnieść do sobie słowa proroka Izajasza, które przyjął także, mając na uwadze Siebie samego, Jezus Chrystus: „Duch Pański (…) posłał mnie, abym ubogim niósł Dobrą Nowinę” (Łk 4, 18). Nieść Dobrą Nowinę, głosić Ewangelię. Głosić ją w świecie, który, przynajmniej w Europie, za wszelką cenę pragnie znaleźć się w epoce post-chrześcijańskiej. Na przekór temu mamy zwiastować ludziom Ewangelię „w porę i nie w porę” (por. 2 Tym 4, 2), mając przy tym świadomość, że każdy z nas musi mieć w sobie dość mocy i jednoznaczności, by powtórzyć za św. Pawłem Apostołem: „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” (1 Kor 9, 16). Mamy być głosicielami, mamy być świadkami. To nie jest jakaś doktryna duchowo daleka od nas, choć od strony intelektu dobrze nam znana. Ewangelia musi być i ciągle na nowo stawać się treścią naszego kapłańskiego życia: każdego dnia, każdej godziny, bo tylko wtedy możemy powiedzieć o sobie: „Duch Pański (…) posłał mnie, aby głosić ubogim Dobrą Nowinę”.
Każdy z nas, Drodzy Bracia w kapłaństwie, ma także prawo i w jakiejś mierze obowiązek powtórzyć za Izajaszem i za Chrystusem: „Duch Pański (…) posłał mnie, abym głosił niewidomym przejrzenie” (Łk 4, 18). Jakże często w naszej pracy duszpasterskiej doświadczamy tego, o czym mówił już Pan Jezus: że ludzie mają wprawdzie otwarte oczy, ale nie widzą, i mają otwarte uszy, ale nie słyszą (por. Mt 13, 12). Spotykamy się niekiedy z jakąś przedziwną ślepotą umysłu i serca, z jakimś trudnym do pokonania murem u tych ludzi, którzy zamknęli się w sobie i których postrzeganie świata ogranicza się tylko do tego, co oni chcą widzieć i co oni chcą usłyszeć. Ich tragiczne niekiedy zamknięcie się w sobie częstokroć przejawia się w poczuciu bezsensu życia, zagubieniu, ucieczce w inny świat. Tymczasem my mamy tym biednym ludziom ukazać prawdziwy sens tego, co znaczy być człowiekiem. Mamy im ukazać Chrystusa – po to, aby w Jego świetle mogli zrozumieć samych siebie, zgodnie z tym, co wielokrotnie powtarzał nam św. Jan Paweł II Wielki: jedynie Chrystus wie, co w swoim sercu kryje człowiek, On jeden to wie i On jeden jest zarówno dla wierzących, jak i dla niewierzących kluczem do zrozumienia własnego człowieczeństwa. Musimy więc objawiać ludziom ten Klucz, musimy za św. Piotrem pokazywać, że „nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4, 12).
Każdy z nas, Drodzy Bracia w kapłaństwie, ma prawo powtórzyć za Izajaszem i Panem naszym Jezusem Chrystusem: „Duch Pański (…) posłał Mnie, abym więźniom głosił wolność, (…) abym uciśnionych odsyłał wolnymi” (Łk 4, 18). Chodzi tutaj o wolność pojętą w sensie duchowym. W tym też sensie należy rozumieć słowa Pana Jezusa: „Prawda was wyzwoli” (J 8, 32). Prawda, którą jest On sam, miłosierny Pan. To właśnie tutaj otwiera się jakżeż głęboka, niezmierzona wręcz przestrzeń posługi kapłańskiej w sakramencie pokuty i pojednania. Właśnie poprzez tę posługę stajemy się przedłużeniem miłosiernych ust Chrystusa, który wypowiada słowa przebaczenia. W imię Pana naszego Jezus Chrystusa udzielając rozgrzeszenia biednym, zniewolonym dotąd przez grzech ludziom, odsyłamy ich od kratek konfesjonału wolnymi, a jednocześnie pełnymi radości, ponieważ odzyskali godność Bożego dziecka.
Mamy prawo, Drodzy Bracia w kapłaństwie, powtarzać za Izajaszem i za Chrystusem: „Duch Pański (…) posłał Mnie, abym (…) obwoływał rok łaski od Pana” (Łk 4, 18. 19). Nie chodzi tutaj o żydowski rok jubileuszowy, przypadający raz na pięćdziesiąt lat. Chodzi o szersze znaczenie i głębszy sens tego sformułowania – o to, abyśmy obwoływali czas łaski od Pana, który nieprzerwanie trwa od chwili, kiedy Jezus Chrystus dokonał swojej Paschy, czyli przejścia z tego świata do Ojca poprzez cierpienie, śmierć i zmartwychwstanie. Jest to czas łaski dla wszystkich, bo Zwycięski Chrystus chce dotrzeć do każdego człowieczego, niekiedy tak bardzo skołatanego serca. Zasiadając po prawicy Swego Ojca, wypowiada On słowa, które znamy z Apokalipsy: „Oto stoję u drzwi i kołaczę. Jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3, 20). Poprzez szafarstwo sakramentów mamy my, kapłani, umożliwiać ludziom otwieranie przez nich drzwi Chrystusowi.
Odnosi się to przede wszystkim do sakramentu Eucharystii. To przede wszystkim dzięki niej spełniają się na nas słowa proroka Izajasza: „Wy zaś będziecie nazywani kapłanami Pana, mienić was będą sługami Boga naszego” (Iz 61, 6). Z jednej strony jesteśmy kapłanami, taka jest przecież nasza sytuacja ontyczna, ale z drugiej strony chodzi o to, aby ludzie dostrzegli to, kim naprawdę jesteśmy – „sługami Boga naszego”. Dostrzec, że kimś takim jesteśmy przy całej naszej słabości i niedoskonałości – oto miara wysiłku kapłańskiego serca, który to wysiłek musi być treścią każdego kapłańskiego dnia, każdej godziny jego życia. A ponieważ tak właśnie ma być, to aby sprostać tym zadaniom, musimy siły nasze czerpać z Eucharystii.
Równocześnie musimy Chrystusowi okazywać bezmierną wdzięczność za to, że zechciał spojrzeć na nas, nas powołać i wybrać, a w pewnym momencie nazwać swoim przyjaciółmi, a nie sługami, właśnie tak – przyjaciółmi (por. J 15, 15). Dlatego też w Drugiej Modlitwie Eucharystycznej, tuż po Przeistoczeniu, wypowiadamy następujące słowa: „Wspominając śmierć i zmartwychwstanie Twojego Syna, ofiarujemy Tobie, Boże, Chleb życia i Kielich zbawienia i dziękujemy, że nas wybrałeś, abyśmy stali przed Tobą i Tobie służyli”. Dziękować za wybranie, polegające na tym, że możemy przy Nim stać i Jemu służyć. Nie ma głębszego spełnienia się kapłańskiego przeznaczenia niż właśnie to – stać przy Chrystusie. Stać tak, jak na Golgocie stali przy Nim Matka Najświętsza i św. Jan. Stać i Jemu służyć, bo On przyszedł właśnie po to, żeby służyć, a nie żeby Mu służono (por. Mt 20, 28). Z tego nauczania musimy czerpać każdego dnia to, co właśnie poprzez posługą kapłańską najpiękniej wyrazić się może.
Z Eucharystii wynika również nieustannie zanoszona prośba o Ducha Świętego. Szczególnie mocno wybrzmiewa ona w Piątej Modlitwie Eucharystycznej, kiedy do Boga zwracamy się z następującym błaganiem: „Boże, Ojcze miłosierdzia, daj nam Ducha Świętego, Ducha miłości, Ducha Twojego Syna”. Daj nam Ducha Świętego, abyśmy dzięki Niemu stawali się – jako kapłani – prawdziwą żertwą ofiarną, co tak przejmująco zawarte jest w Trzeciej Modlitwie Eucharystycznej: „Niech On, [Duch Święty], uczyni nas wiecznym darem dla Ciebie”. Wraz z tą prośbą zanoszoną do Niego o łaskę łączenia naszego życia z ofiarą Jezusa Chrystusa błagamy Ducha Świętego o to, aby nieustannie tworzył prawdziwą communio, świętą komunię, czyli wspólnotę naszą z Bogiem i z innymi wierzącymi ludźmi, uczestnikami tej samej Eucharystii. To właśnie zawarte jest w Trzeciej Modlitwie Eucharystycznej: „Spraw, abyśmy posileni Ciałem i Krwią Twojego Syna i napełnieni Duchem Świętym, stali się jednym ciałem i jedną duszą w Chrystusie”. Jedno ciało i jedna dusza w Chrystusie – to jest istotą tej komunii, którą może utworzyć jedynie Duch Święty. W konsekwencji modlimy się do Niego, błagając za cały święty, katolicki i apostolski Kościół: „Utwierdź w wierze i miłości Twój Kościół pielgrzymujący na ziemi”. Kościół ten jest z ustanowienia samego Chrystusa Kościołem hierarchicznym. Dlatego też modlimy się za papieża, biskupa miejsca, wszystkich biskupów świata, duchowieństwo i cały lud odkupiony. W tej modlitwie do Ducha Świętego musimy zawrzeć także całą naszą troskę o przyszłość Kościoła – o to, aby ludzkie serca otwierały się nieustannie na głos powołania, aby nigdy nie zabrakło młodych ludzi, którzy ochotnym i radosnym sercem odpowiedzą na wołanie Pana, na to, aby przy Nim stać i tylko Jemu służyć. Właśnie to wyraża Piąta Modlitwa Eucharystyczna: „Niech wszystkie dzieci Kościoła umieją rozpoznawać znaki czasu i niech ofiarnie oddają się służbie Ewangelii. Uczyń nas otwartymi i pełnymi gotowości wobec braci, których spotkamy na naszej drodze, abyśmy mogli dzielić ich bóle i strapienia, radości i nadzieje, oraz postępować razem na drodze zbawienia”.
Kiedy ta sprawa staje się treścią naszej kapłańskiej modlitwy, zwłaszcza dzisiaj, w poranek Wielkiego Czwartku, podczas Mszy Świętej Krzyżma, pragnę bardzo serdecznie podziękować wam, Drogie Dziewczęta i Chłopcy, którzy w najrozmaitszy sposób służycie Chrystusowi przy ołtarzu jako ministranci, lektorzy, jako członkowie scholi, zatroskani o piękno liturgii także poprzez śpiew. Równocześnie proszę Was, szczególnie tych, do których Chrystus już się zwrócił, lub do których może kiedyś zapuka: nie wahajcie się pójść za Nim. Nie ma bowiem piękniejszej i wspanialszej drogi niż właśnie ta – iść za Chrystusem dla dobra świata, dla owocnego życia Kościoła, dla zbawienia każdego człowieka.
Raz jeszcze wracamy do treści modlitwy, którą Kościół zanosi dzisiaj, podczas Mszy Świętej Krzyżma. Jest to najpierw błagalna modlitwa kapłańska zawarta w Kolekcie: „Boże, Ty namaściłeś Twojego Syna Duchem Świętym i ustanowiłeś Go Chrystusem i Panem, a nam dałeś udział w Jego godności, spraw, abyśmy w świecie byli świadkami odkupienia”. Tej modlitwie towarzyszy modlitwa uwielbienia z czytanego dzisiaj fragmentu Apokalipsy: „Temu, który nas miłuje i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów, i uczynił nas królestwem – kapłanami dla Boga i Ojca swojego, Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen” (Ap 1, 5b-6).