STRONA GŁÓWNA / HOMILIE / HOMILIA PO “DEKRECIE PIŁATA” | KALWARIA ZEBRZYDOWSKA | 30.03.2018

Homilia po “Dekrecie Piłata” | Kalwaria Zebrzydowska | 30.03.2018



Abp Marek Jędraszewski
metropolita krakowski

Wyrok na Jezusa zapadł wcześniej, zanim jeszcze Chrystusa przyprowadzono do Piłata. Zapadł przed Wysoką Radą. To właśnie wtedy Kajfasz postawił Chrystusowi najbardziej zasadnicze i dramatyczne pytanie: „Poprzysięgam Cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży?” (Mt 26, 63). Jezus odpowiedział mu jednoznacznie: „Tak. Ja nim jestem”. I zaraz dodał: „Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego na obłokach niebieskich” (Mt 26, 64). W tym momencie, na znak najwyższego oburzenia arcykapłan rozdarł swoje szaty i rzekł: „Zbluźnił! Na cóż nam jeszcze potrzeba świadków. Oto teraz słyszeliście bluźnierstwo. Co wam się zdaje?”. Wtedy członkowie Wysokiej Rady orzekli: „Winien jest śmierci” (Mt 26, 65-66).

Jednakże w ówczesnej Palestynie wyrok śmierci mógł być wykonany jedynie za zgodą namiestnika rzymskiego, którym był wtedy Piłat. Trzeba więc było postawić Chrystusa przed Piłatem i otrzymać od niego zgodę na wykonanie wyroku. Kiedy przed prokuratorem rzymskim zaczął się sąd nad Jezusem, Piłat bardzo szybko zorientował się, że oskarżony jest całkowicie niewinnym człowiekiem. Jak pisze ewangelista Mateusz, Piłat „wiedział, że przez zawiść Go wydali” (Mt 27, 18). Dlatego w relacjach Ewangelistów będą wracały te same lub bardzo podobne pytania Piłata, które kierował on do Żydów: „Co właściwie złego wam uczynił?” (Mt 27, 23). Następnie pojawi się stwierdzenie tego, do czego on sam doszedł: „Nie znajduję żadnej winy w tym człowieku. (…) Ja przesłuchałem Go wobec was i nie znalazłem w Nim żadnej winy w sprawach, o które Go oskarżacie” (Łk 23, 14).

Czując się jednak pod presją tłumu, Piłat przyjął postawę, którą kard. Karol Wojtyła w książce Osoba i czyn nazwał unikiem, polegającą na swoistej ucieczce od problemu. Stąd najpierw Piłat odesłał Chrystusa do Heroda Antypasa, gdyż Antypas rządził Galileą, a Chrystus właśnie z tego regionu Palestyny pochodził. Podlegał zatem jego jurysdykcji. Gdy jednak ten kazał odesłać Chrystusa na powrót do Piłata, namiestnik rzymski po raz drugi wybrał unik. Dał bowiem ludowi możliwość następującego wyboru: „Którego chcecie, żebym wam uwolnił, Barabasza, czy Jezusa, zwanego Mesjaszem?” (Mt 27, 17). Ku całkowitemu zaskoczeniu Piłata, lud wybrał zbrodniarza Barabasza.

Ten wybór wskazuje, pod jak wielką presją znajdował się namiestnik rzymski. Zastosowano wobec niego te mechanizmy, które i wtedy i dzisiaj są nam bardzo dobrze znane, a które współczesnym językiem można by nazwać „ulicą i zagranicą”. Najpierw bowiem podburzono tłum, wzbudzono wśród ludzi tak wielkie emocje, że, jak pisze św. Łukasz, „nalegali z wielkim wrzaskiem, domagając się, aby Go ukrzyżowano; i, wzmagały się ich okrzyki” (Łk 23, 23). Ludzie krzyczeli tylko jedno: „Ukrzyżuj Go!”, „Na krzyż z Nim!” (Mk 15, 13; Mt 27, 22). Taka wtedy była „ulica”. Pojawiła się również „zagranica”. Presja ze strony „zagranicy” miała znowu bardzo dobrze znane nam i dzisiaj argumenty. Pierwszym z nich były pieniądze i sprawa płacenia podatków. Jak czytamy u św. Łukasza, przeciwko Jezusowi arcykapłani i przywódcy ludu skierowali do Piłata następujące oskarżenie: „Stwierdziliśmy, że ten człowiek podburza nasz naród, że odwodzi od płacenia podatków Cezarowi i że siebie podaje za Mesjasza – Króla” (Łk 23, 2). Tym samym Żydzi sugerowali Piłatowi, że jeśli uwolni Chrystusa, to do Rzymu, stolicy cesarstwa, nie popłyną podatki w przewidywanej wcześniej wielkości. Nie ulegało przy tym żadnej wątpliwości, że władze Cesarstwa o braki w państwowej kasie oskarżyłyby samego Piłata. Pojawił się również drugi argument, odwołujący się do spraw związanych z integralnością państwa. Św. Jan pisze, że „Żydzi zawołali [do Piłata]: «Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi»” (J 19, 12). Argument był bardzo przejrzysty: jeżeli Piłat będzie dalej bronił Chrystusa Króla, to znaczy, że osłabia wewnętrzną jedność Cesarstwa, że jest za jego rozłamem, że, ostatecznie, jest wrogiem samego cesarza – a za to wszystko groziło namiestnikowi co najmniej zdjęcie z urzędu, może nawet kara śmierci.

Wobec presji ze strony „ulicy i zagranicy” Piłat okazał całkowitą uległość. Jak pisze św. Marek, „chcąc zadowolić tłum, (…) kazał Jezusa ubiczować i wydał na ukrzyżowanie” (Mk 15, 15). Wraz z tą decyzją, świadczącą o słabości jego charakteru, pojawiła się chęć ucieczki od odpowiedzialności: „Piłat widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec ludu, mówiąc: «Nie jestem winny krwi tego sprawiedliwego, to wasza rzecz»” (Mt 27, 24). Niewątpliwie, to była ich rzecz. Ale również była to rzecz Piłata. To on podejmował decyzje, to ostatecznie on wydał na Jezusa wyrok śmierci.

Czy można uciec od odpowiedzialności? Niekiedy pojawiają się takie próby. W gruncie rzeczy sprowadzają się one do ucieczki od własnego sumienia. Według tradycyjnej etyki, sumienie pełni dwie podstawowe funkcje. Pierwsza z nich polega na tym, że sumienie mówi nam, co jest dobre, a co jest złe. W jakiejś mierze możemy powiedzieć, że ta funkcja w sumieniu Piłata dobrze spełniała swą rolę. Namiestnik rzymski potrafił właściwie ocenić sytuację i orzec, że Chrystus jest człowiekiem niewinnym, więcej jeszcze: potrafił trafnie ocenić Żydów, uważając, że działają przez zawiść. Natomiast Piłat zawiódł, gdy chodzi o drugą funkcję jego sumienia. Polega na tym, że mówi do człowieka, by w przypadku osądu, iż coś jest rzeczą dobrą, to dobro on czynił, a w przypadku osądu, że coś jest złem, tego zła  nie stawał się sprawcą. Inaczej mówiąc, człowiek prawego sumienia to człowiek, który jest posłuszny jego głosowi. I tutaj Piłat okazał się człowiekiem bardzo słabym. Miał przecież władzę, działał na terenie Palestyny w imieniu cesarza, był jego prokuratorem, do swej dyspozycji miał niemało żołnierzy. Mimo to uległ presji wrzaskliwego tłumu, uciekając się do prawdziwie teatralnego gestu umycia rąk. A przecież gdyby uwolnił Chrystusa, który jest, jak sam się nazwał, Prawdą (por. J 14, 6), to doświadczyłby w sobie tego, co Chrystus powiedział do Apostołów: „Prawda was wyzwoli” (J 8, 32). Uwolniłby Chrystusa, ale jednocześnie doświadczyłby w sobie wewnętrznej wolności. Poczułby wewnętrzną godność, nawet jeśliby go to miało wiele kosztować. Jednakże nie uwolnił Chrystusa, najwyższej Prawdy. Sam został człowiekiem wewnętrznie zniewolonym. Według tradycji starochrześcijańskiej, wyrażonej przez Euzebiusza z Cezarei, pierwszego, najbardziej znaczącego historyka dziejów Kościoła, Piłat za rządów Kaliguli, następnego po Tyberiuszu cesarza, został dotknięty przez ogrom osobistych nieszczęść, w wyniku czego popełnił samobójstwo. Inna tradycja, sięgająca swymi korzeniami głównie chrześcijańskiego Wschodu, mówiła, że Piłat popełnił samobójstwo z powodu wyrzutów sumienia.

Jakże dzisiaj znacząca to dla nas lekcja, kiedy wielokrotnie możemy usłyszeć oskarżenia ludzi kierowane przeciwko tym, którzy chcą postępować zgodnie z własnym sumieniem i którzy nie chcą zgodzić się np. na zabójstwo dzieci nienarodzonych, uważając, że mają prawo do posłuszeństwa głosowi własnego sumienia! Jakże nie wspomnieć tutaj Mary Wagner, słynnej działaczki pro-life z Kanady, która niestrudzenie, jak tylko zostanie wypuszczona z więzienia, udaje się znowu do klinik, gdzie dokonuje się aborcji, by usiłować raz jeszcze porozmawiać z kobietami i odwieść je od zabójstwa własnych dzieci. W ten sposób pragnie ona do końca być człowiekiem prawego sumienia i tym samym przeciwstawiać się urzędnikom tak zwanego państwa prawa, dla których liczy się tylko zimny i obojętny na los drugiego człowieka przepis. Jak również nie wspomnieć tutaj św. Jana Pawła Wielkiego, który w 1997 roku, dwadzieścia jeden lat temu, w Gnieźnie, pytał retorycznie wobec pięciu prezydentów państw Europy środkowej i wschodniej: „Jakże można liczyć na zbudowanie «wspólnego domu» dla całej Europy, jeśli zabraknie cegieł ludzkich sumień wypalonych w ogniu Ewangelii, połączonych spoiwem solidarnej miłości społecznej, będącej owocem miłości Boga?”.

Wypalać nasze sumienia ogniem Ewangelii, rozumieć, że nasze myślenie i postępowanie musi być kształtowanego według zasady „tak tak, nie nie”, ponieważ wszystko inne pochodzi od złego ducha” (por. Mt 5, 37). Tego trzeba się uczyć ciągle na nowo, o tę łaskę prawego sumienia nieustanie Pana Boga należy prosić – aby móc tworzyć w sobie i wokół siebie cywilizację prawdy i miłości. Oto wielkie zadanie, jakie stoi przed nami, przed Kościołem w Polsce, przed polskim narodem, jeżeli chce on spełnić tę rolę, jakiej mu życzył Ojciec Święty Jan Paweł II, kiedy w maju 2004 Polskę stawała się członkiem Unii Europejskiej – rolę świadka Chrystusa, który jest Prawdą i który po to przyszedł na świat, aby dać świadectwo prawdzie (por. J 18, 37). Amen.

ZOBACZ TAKŻE