STRONA GŁÓWNA / HOMILIE / HOMILIA W I ROCZNICĘ „AKTU PRZYJĘCIA JEZUSA CHRYSTUSA ZA KRÓLA I PANA” | SANKTUARIUM BOŻEGO MIŁOSIERDZIA |19.11.2017

Homilia w I rocznicę „Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana” | Sanktuarium Bożego Miłosierdzia |19.11.2017



Abp Marek Jędraszewski
metropolita krakowski

„Kiedy bowiem będą mówić: «pokój i bezpieczeństwo»”… (1 Tes 3).

Św. Paweł Apostoł nie mówi dokładnie, o kogo tutaj chodzi, kim są ci, którzy głoszą pokój i bezpieczeństwo, ale zapewne zarówno w odniesieniu do czasów Imperium Rzymskiego, jak i nam współczesnych, możemy mówić o zjawisku określanym dzisiaj słowem „narracje”. Nieważne są fakty, najważniejsze jest to, żeby narzucić pewną opinię, która będzie powszechnie przyjmowana, opinię kształtowaną przez odwoływanie się do ukrytych emocji, niepokojów i lęków.

W epoce Imperium Rzymskiego, kiedy walki o granice toczyły się gdzieś daleko od centrum państwa i stolicy, powszechne było przekonanie, że oto żyjemy w czasach pokoju i bezpieczeństwa. Podobne przekonanie chce się także i nam dzisiaj narzucić: jest pokój i jest bezpieczeństwo. A przecież doskonale wiemy, że fakty są inne. Ojciec Święty Franciszek mówi często o tym, że żyjemy w epoce III wojny światowej, tyle tylko, że ta wojna ma inny kształt niż dotychczasowe konflikty. Jest to wojna we fragmentach. Dlaczego są tacy, którzy chcą nam narzucić przekonanie, że panują pokój i bezpieczeństwo? Zapewne chodzi ciągle o to samo, o czym pisał i co bardzo mocno podkreślał św. Paweł w Liście do Tesaloniczan: żeby nas wewnętrznie uśpić. Nie ma zagrożeń, nie ma powodów do niepokojów. Zostaje człowiekowi właściwie tylko jedno: carpe diem, używać dnia, korzystać z wszelkich możliwych przyjemności, nie myśleć poważnie o tym, co jest teraz, ani o tym, co będzie jutro. Za taką postawą kryje się jedno – przekonanie, że po śmierci nie ma nic, więc trzeba maksymalnie wykorzystać ten czas, który jeszcze jest. W ostatecznym horyzoncie takiego myślenia o człowieku i o świecie kryje się przekonanie, że nie ma Boga i nie ma nieśmiertelności, że wszystko sprowadza się do rzeczywistości czysto materialnej, która przyjmuje taki, a nie inny kształt dzisiaj i która bezpowrotnie rozpadnie się jutro. A tymczasem i wtedy, kiedy działał św. Paweł Apostoł, jak i przez całe dzieje chrześcijaństwa, również dzisiaj, Kościół z nieugiętą mocą głosi, iż nadejdzie Dzień Pański, paruzja, powtórne przyjście Chrystusa w chwale. Wyznajemy w Składzie Apostolskim, że Chrystus zmartwychwstał, a następnie zasiadł po prawicy Ojca. Znaczyło to już dla pierwszych chrześcijan prawdę, którą wyraził św. Paweł w Liście do Filipian: „Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM – ku chwale Boga Ojca” (Flp 2, 9-11).

Tę wiarę w Chrystusową moc i w Jego przyjście w chwale wyrażamy podczas każdej Eucharystii, zwłaszcza wtedy, kiedy po Przeistoczeniu mówimy: „Chrystus umarł, Chrystus zmartwychwstał, Chrystus powróci”. Tak wyznajemy, w to wierzymy, o to prosimy. Ostatnie bowiem słowa Apokalipsy, ostatniej księgi Nowego Testamentu, to słowa Chrystusa: „Zaiste, przyjdę niebawem” (Ap 22, 20). Są to słowa, na które odpowiada wierzący człowiek: „Amen, Marana tha, Przyjdź, Panie Jezu” i obejmij swoim władaniem cały wszechświat! (por. Ap 22, 20-21).

Chrześcijanie tak wierzą i o to się modlą, ponieważ – jak pisze św. Paweł w czytanym dzisiaj fragmencie Listu do Tesaloniczan – nie są „w ciemnościach”, nie są „synami nocy ani ciemności”, lecz są „synami światłości i synami dnia” (por. 1 Tes 5, 4-5). Jesteśmy takimi, ponieważ przebywamy w błogosławionym kręgu tej światłości, którą jest nasz Pan, Jezus Chrystus. On przecież powiedział o sobie: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8, 12). Ponieważ jesteśmy synami światłości i synami dnia, nie pogrążamy się we śnie, ale czuwamy. Czuwamy, oczekując przyjścia Dnia Pańskiego. Ta trzeźwość naszych umysłów i to czuwanie sprawia, że uznajemy, iż Jezus Chrystus jest Królem wszechświata, jest Panem dziejów i historii, jest Panem naszych serc. To czuwanie i ta trzeźwość naszych umysłów domagają się od nas, abyśmy nie tylko modlili się słowami Modlitwy Pańskiej: „Przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”, ale czynili wszystko, aby to Królestwo Boże stawało się naszą codzienną rzeczywistością, aby – choć jest niewidzialne – przenikało sposób naszego myślenia i postępowania, aby przemieniało świat.

Drodzy Siostry i Bracia!

Dokładnie rok temu, 19 listopada 2016 roku, zgromadziliśmy się w tej świątyni by dokonać „Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana”. Wypowiadało go tutaj ponad pięćdziesięciu polskich biskupów, kilkuset kapłanów, wiele osób konsekrowanych, ponad sto tysięcy wiernych, którzy przybyli do tej świątyni i trwali wokół niej. Wypowiedzieli go także przedstawiciele najwyższych władz państwowych, wraz z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej.

Jakże niezmiernie ważne są słowa, które rok temu zostały tu wypowiedziane i które zostały powtórzone na początku tej Mszy św.: „Nieśmiertelny Królu Wieków, Panie Jezu Chryste, nasz Boże i Zbawicielu! (…) oto  my,  Polacy,  stajemy  przed  Tobą, (…) by  uznać  Twoje  Panowanie,  poddać  się  Twemu  Prawu, zawierzyć i poświęcić Tobie naszą Ojczyznę i cały Naród. Wyznajemy wobec nieba i ziemi, że Twego królowania nam potrzeba. Wyznajemy, że Ty jeden masz do nas święte i nigdy nie wygasłe prawa. Dlatego z pokorą chyląc swe czoła przed Tobą, Królem Wszechświata, uznajemy Twe Panowanie nad Polską i całym naszym Narodem, żyjącym w Ojczyźnie i w świecie. Pragnąc uwielbić majestat Twej potęgi i chwały, z wielką wiarą i miłością wołamy: Króluj nam Chryste!”.

Dzisiaj, dokładnie rok po tamtym wydarzeniu, odnowiliśmy „Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana”. Dokonało się to w nowym kontekście historycznym. Rok temu świętowaliśmy 1050. rocznicę Chrztu Polski i przeżywaliśmy Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia. Obecny rok jest naznaczony wspomnieniem szczególnie ważnych wydarzeń maryjnych. Oto bowiem rok 2017 jest czasem, kiedy obchodzimy 140. rocznicę objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie i 100. rocznicę objawień fatimskich. W obydwu tych objawieniach pojawiły się te same wezwania do nawrócenia, do pokuty i do modlitwy, zwłaszcza do modlitwy różańcowej o pokój dla świata.

Rozważając szczególnie w tym roku,  jak wielkie znaczenie do Różańca przywiązuje Matka Najświętsza, która widzi i wskazuje w nim ratunek dla świata przed wojnami, przed nienawiścią, przed utratą chrześcijańskiej tożsamości, 7 października, w dniu wspomnienia Matki Bożej Różańcowej,  miała miejsce szczególna pielgrzymka Polaków do granic naszej ojczyzny. Jednocześnie w tym samym dniu, w różnych częściach Polski, o tej samej porze, gromadziły się dziesiątki tysięcy ludzi biorących do ręki różaniec i modlących się za Polskę i za inne kraje w duchu tego „Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana”, który rok temu został przez nas proklamowany i który teraz ponowiliśmy. Pragnęliśmy pokazać, jak bardzo zależy nam na powrocie do chrześcijańskich korzeni, na uświadomieniu sobie tego, z czego wyrastamy. Pragnęliśmy pokazać, że chcemy to wszystko – fundament naszej tożsamości – ocalić w sobie i jednocześnie powiedzieć innym, bratnim nam narodom europejskim, jak ważnym jest i dla nich, by to dziedzictwo na nowo odkryły, jeżeli chcą zachować swoją tożsamość i ciągłość historyczną, tak głęboko naznaczoną przez wiarę w Jezusa Chrystusa, Króla wszechświata.

Zdając sobie sprawę właśnie z tego kontekstu, jakim jest rok 2017, w jakiejś mierze rok maryjny, odczytujemy na nowo znaczenie słów „Aktu Przyjęcia Chrystusa za Króla i Pana”. Zarówno bowiem rok temu, jak i i także dzisiaj mówiliśmy: „W Niepokalanym Sercu Maryi składamy nasze postanowienia i zobowiązania. Matczynej opiece Królowej Polski i wstawiennictwu świętych Patronów naszej Ojczyzny wszyscy się powierzamy”.

To, co mówiła Matka Najświętsza sto lat temu do dzieci fatimskich, staje się przesłaniem, które na nowo staramy się odczytać i zrozumieć. Wtedy, w lipcu 1917 roku,  zapowiadała, że jeżeli świat się nie nawróci i nie zacznie pokutować, z Rosji rozleje się na Europę i świat fala ateizmu, a z nią okrutne prześladowania chrześcijan, biskupów i księży i że cierpienia nie ominą także Ojca Świętego. I wiemy: świat się nie nawrócił – mimo nadzwyczajnych znaków, które towarzyszyły objawieniom Matki Najświętszej, zwłaszcza w październiku 1917 roku. Ludzie pozostali głusi na Jej orędzie, by modlić się, pokutować i nawracać. I stało się: fala ateizmu rozlała się na Europę i świat, fala przemocy i prześladowań tak wielkich, że, jak to z mocą podkreślał św. Jan Paweł II, wiek XX stał się wiekiem męczenników i to na skalę niespotykaną w całych dotychczasowych dziejach Kościoła. Sam został dotknięty cierpieniem i tylko cud sprawił, za przyczyną Matki Najświętszej Fatimskiej, że nie stracił życia na skutek zamachu z 13 maja 1981 roku na placu św. Piotra.

Sto lat temu zaczęło się to wielkie nieszczęście, które dla wielu ciągle przyjmuje nazwę Wielkiej Rewolucji Październikowej. Rewolucji, która nigdy nie została potępiona przez świat, tak jak został potępiony hitlerowski nazizm. Ciągle trwają skutki tego nieszczęścia Europy i świata, które zaczęło się sto lat temu w Piotrogrodzie. Nasila się coraz bardziej, nieustannie, niechęć Europy Zachodniej do jej własnych chrześcijańskich korzeni. Kilka tygodni temu niechęć ta przybrała iście spektakularny i jakże bolesny dla nas kształt w postaci wyroku najwyższych władz sądowniczych Francji, nakazującego usunięcie krzyża z pomnika św. Jana Pawła II w Ploërmel, małym miasteczku bretońskim. Szerzy się chęć urzeczywistniania kolejnych utopii, w swych korzeniach marksistowskich, utopii zbudowania idealnego społeczeństwa, opartego o wojujący feminizm, genderyzm, kosmopolityzm, relatywizm moralny, tzw. wartości europejskie, pośród których jest eutanazja i tzw. prawo kobiet do zabijania w swoich łonach nienarodzonych dzieci. Propaguje się model życia opartego na nieograniczonej konsumpcji i mierzenie wartości człowieka jedynie poprzez pryzmat posiadanych przez niego dóbr materialnych. Batalia o kształt Europy, o zachowanie jej chrześcijańskiej tożsamości dotyka także Polski. Widzimy, jak wspaniałe są inicjatywy ludzi świeckich, którzy domagają się, by zostało uszanowane trzecie przykazanie Dekalogu, by mógł być dzień święty prawdziwie świętowany, a nie był dla wielu dniem niewolniczej, przymusowej pracy. Toczy się batalia o to, aby uznać Chrystusa, Króla wszechświata, Panem człowieczego życia i dlatego powstała inicjatywa mająca na celu zniesienie prawa pozwalającego na tzw. eugeniczną aborcję. Przecież nie możemy zgodzić się na śmierć najbardziej niewinnych i bezbronnych istot i to śmierć zadawaną w imieniu prawa, które broni silnych dorosłych, zapatrzonych przede wszystkich w swoją osobistą wygodę.

W świetle tych zmagań tym bardziej aktualne są słowa aktu wypowiedzianego przez nas uroczyście rok temu i dzisiaj: „[Chrystusie Królu] Pokornie poddajemy się Twemu Panowaniu  i  Twemu  Prawu. Zobowiązujemy się porządkować całe nasze życie osobiste, rodzinne i narodowe według Twego prawa: Przyrzekamy bronić Twej świętej czci, głosić Twą królewską chwałę; Przyrzekamy pełnić Twoją wolę i strzec prawości naszych sumień; Przyrzekamy troszczyć się o świętość naszych rodzin i chrześcijańskie wychowanie dzieci; Przyrzekamy budować Twoje królestwo i bronić go w naszym narodzie”. Przyrzekamy, bo przecież Ty jesteś „jedynym Władcą państw, narodów i całego stworzenia, Królem królów i Panem panujących” i dlatego „zawierzamy Ci Państwo Polskie i rządzących Polską”. I prosimy: „Spraw, aby wszystkie podmioty władzy sprawowały rządy sprawiedliwie i stanowiły prawa zgodne z Prawami Twoimi”.

Uznajemy Chrystusa jako Pana naszych serc, Króla królów, Pana panujących. Wiemy: Jego panowanie, Jego królestwo jest panowaniem, jest królestwem miłości, jest poświęceniem się i służbą dla drugiego człowieka. Chrystus oddał za nas swoje życie, umierając jako Król na krzyżu i takiej wrażliwości, i takiej gotowości do oddania się za innych oczekuje od swoich uczniów, od wszystkich, którzy przyjęli chrzest w Jego świętym, katolickim i apostolskim Kościele. Kiedy o tym mówię, myślę o tym, co się dzieje w całym katolickim świecie, także w Polsce, także w Krakowie, kiedy to tylu wolontariuszy, świeckich i duchownych, podejmuje apel Ojca Świętego Franciszka, by właśnie dzisiaj, w niedzielę poprzedzającą uroczystość Chrystusa Króla, otworzyć się na ludzi biednych i w ich twarzach, niekiedy bardzo zniszczonych stylem życia, chorobami, odtrąceniem, brakiem miłości, dostrzec oblicze Chrystusa i zrobić wszystko, aby to oblicze zajaśniało nowym blaskiem, aby było można łatwiej jeszcze niż dotychczas dostrzec w naszych ubogich braciach tę prawdę, że są stworzeni na Boży obraz i Boże podobieństwo i tę Bożą godność nadaną im przez Ojca Niebieskiego w sobie noszą. Naszym zadaniem jest, aby tę godność dostrzec, przed nią uklęknąć, ukazywać ją całemu światu. Królestwo Boże jest w was. Królestwo Boże, to królestwo, którego Królem jest Jezus Chrystus. Ono jest w naszych sercach. Dlatego też sprawowana przez nas przenajświętsza Eucharystia jest także jednym wielkim dziękczynieniem Bogu za to, że Chrystus zechciał być Panem naszych serc i naszym Królem. Jednocześnie ta przenajświętsza Eucharystia staje się wołaniem każdej i każdego z nas, abyśmy robili wszystko, co tylko można, w naszym życiu osobistym, rodzinnym, małżeńskim, społecznym, narodowym, państwowym, by przybliżało się królestwo Boże i by wola Najwyższego była urzeczywistniana tak na ziemi, jak i w niebie. Amen.

ZOBACZ TAKŻE