Abp Marek Jędraszewski
metropolita krakowski
Siedem godzin temu zaczął się Nowy 2018 rok. Annus Domini – „Rok Pański”.
W starożytnej, pogańskiej tradycji lata liczyły się ab Urbe condita – „od założenia Rzymu” przez legendarnego Romulusa. W ten sposób chciano nie tylko wskazywać na początki Imperium Rzymskiego, ale przede wszystkim nieustannie demonstrować jego wielkość. W czasach swego największego rozkwitu mierzonego nie tylko obszarem, ale przede wszystkim sprawnością administracji i gospodarki, a jeszcze bardziej potęgą swej armii przewyższało ono wszystkie inne mocarstwa ówczesnego świata. Każdy kolejny rok utwierdzał zarówno samych Rzymian, jak i wrogów Imperium, w przekonaniu o jego trwałości i niezniszczalności. Stąd powszechne w tamtym czasie powiedzenie: Roma aeterna – „wieczny Rzym”. W jego imieniu, zgodnie z prawem, decydowano o życiu i śmierci wszystkich jego mieszkańców. Stąd rzymski prokurator Piłat mógł z ogromną pewnością siebie, za którą kryła się cała potęga Imperium, zapytać stojącego przez nim Jezusa: „Nie chcesz ze mną mówić? Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić ciebie i mam władzę ciebie ukrzyżować?” (J 19, 10).
„Przemija jednak postać tego świata” (por. 1 Kor 7, 31).
Piłat skazał Chrystusa na śmierć, ulegając szantażowi arcykapłanów żydowskich. Kiedy po Zmartwychwstaniu Chrystusa chrześcijaństwo pojawiło się na arenie dziejów, Imperium Rzymskie wydało mu śmiertelną walkę w imię obrony pogańskiego porządku. Pierwsze trzy wieki dziejów chrześcijaństwa było wypełnione kolejnymi, coraz bardziej okrutnymi i powszechnymi prześladowaniami chrześcijan. Okazało się jednak, że kiedy chrześcijaństwo coraz bardziej krzepło w swej sile, pogański Rzym coraz bardziej chylił się ku upadkowi. Stąd w VI wieku papież Jan I zlecił mnichowi o imieniu Dionizy Mniejszy opracowanie nowej rachuby czasu. Jej punktem fundamentalnym stał się rok narodzenia Zbawiciela świata. Jak więc dotąd liczono czas w latach „przed założeniem Rzymu” i „po jego założeniu”, tak odtąd zaczęto liczyć czas w latach „przed narodzeniem Chrystusa” i „po Jego narodzeniu”. Zgodnie z obliczeniami Dionizego, Rzym został założony 753 lata przed przyjściem Chrystusa na świat. I chociaż Dionizy pomylił się w swych obliczeniach o kilka lat, to ta rachuba ostatecznie się przyjęła i jest powszechnie uznawana w całym świecie. Dopiero oświeceniowe próby wyrugowania chrześcijaństwa z naszej kultury sprawiły, że zamiast używać określenia „przed narodzeniem Chrystusa” lub „po narodzeniu Chrystusa” w odniesieniu do danego wydarzenia używa się określenia „przed naszą erą” lub „naszej ery”. Jednakże w swej istocie liczenie pozostało to samo – jej punktem odniesienia jest narodzenie Chrystusa. I to stanowi o radykalnej nowości, jaką Jednorodzony Syn Boży, który stał się Człowiekiem, rodząc się z Przeczystej Maryi Dziewicy, wniósł w dzieje świata. Wraz z Jego narodzeniem w Betlejem zaczęła się rzeczywiście dla nas wszystkich nowa era.
W świetle obowiązującej obecnie rachuby czasu tym większego znaczenia nabiera czytany przed chwilą fragment Listu św. Pawła Apostoła do Galatów o pełni czasu: „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem” (Ga 4, 4). O tej kluczowej prawdzie wiary pisał też św. Jan na początku swej Ewangelii: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1, 14), a na innym miejscu: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16).
Św. Paweł, kontynuując swą myśl w Liście do Galatów, wskazywał na błogosławione konsekwencje tajemnicy Wcielenia. Przedwieczny Ojciec zesłał bowiem swego Syna po to, aby „wykupił [On] tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej” (Ga 4, 5-7).
O otwarciu nowych przestrzeni wolności, ku której wyswobodził nas Chrystus (por. Ga 5, 1), świadczą kolejne pokolenia chrześcijan, którzy słowem i przykładem pociągali za sobą coraz to nowych Jego wyznawców. W ten sposób ukazywała się, a równocześnie potwierdzała ta prawda, którą wobec Piłata wyznał Chrystus: „Królestwo moje nie jest z tego świata” (J 18, 36). Rzeczywiście, nie jest ono z tego świata, ponieważ jest królestwem prawdy, miłości i wolności. W przejmujący sposób potwierdził to między innymi św. Augustyn. Przeczytawszy życiorys pierwszego mnicha Antoniego, w ten oto sposób zwrócił się do swojego przyjaciela Alipiusza: „Na co my czekamy? Czy pojąłeś sens tej opowieści? Powstają prostaczkowie i zdobywają niebo, a my, z całą naszą bezduszną uczonością, tarzamy się w ciele i krwi. Czy dlatego wstydzimy się iść za nimi, że oni nas wyprzedzili? Czy nie jest gorszym wstydem w ogóle nie pójść tą drogą?” (Augustyn, Wyznania, VIII, 8).
Moment przyjścia Chrystusa na świat stał się równocześnie chwilą, w której najbardziej przejmująco objawiło się wobec nas miłosierdzie Boże. Przecież pełnia czasu nastała właśnie po to, abyśmy nie byli już więcej niewolnikami grzechu, lecz synami i dziedzicami Boga. Świadkiem tego stała się „sekretarka Bożego miłosierdzia”, św. Faustyna Kowalska. Kiedy zaczynała ona ostatni rok swego życia, tak oto opisywała przełom 1937 i 1938 roku: „Zakańczam rok stary cierpieniem i rozpoczynam rok nowy także cierpieniem. Dwa dni przed Nowym Rokiem musiałam się położyć do łóżka, czułam się bardzo źle, silny kaszel osłabiał mnie, a przy tym ustawiczne boleści w kiszkach i nudności wyczerpały mnie bardzo. Choć na nabożeństwa wspólne iść nie mogłam, jednak w duchu łączyłam się z całym Zgromadzeniem. Kiedy Siostry o godzinie jedenastej wstały w nocy, aby czuwać i powitać Rok Nowy, ja od samego zmierzchu wiłam się w boleści, aż do dwunastej. Dołączałam swe cierpienie do modlitw Sióstr, które czuwały w kaplicy i wynagradzały za zniewagi Bogu wyrządzone przez grzeszników” (Dz 1451). „Kiedy wybiła dwunasta godzina, dusza moja pogrążyła się w głębszym skupieniu i usłyszałam głos w duszy: nie bój się, dziecię Moje, nie jesteś sama, walcz śmiało, bo wspiera cię ramię Moje, walcz o dusz zbawienie, zachęcając je do ufności w Moje miłosierdzie, bo to twoje zadanie w tym i przyszłym życiu. Po tych słowach przyszły mi głębsze zrozumienia miłosierdzia Bożego. Dusza będzie potępiona tylko ta, która sama chce, bo Bóg nikogo nie potępia” (Dz 1452).
Drodzy Siostry i Bracia!
Zebrani dzisiejszego noworocznego poranka na świętej Eucharystii, prośmy Boga, aby cały Nowy 2018 Rok upłynął w świadomości, że jest to kolejny „Rok Pański” i że do Pana naszego Jezusa Chrystusa całkowicie powinniśmy należeć. Z największą pokorą i ufnością prośmy też u progu tego Nowego Roku, aby był to dla każdej i każdego z nas rok wzruszających i przejmujących doświadczeń tego, jak bezmierne jest miłosierdzie Boże dla wszystkich, którzy w Jezusie, Panu naszym, tego miłosierdzia wypatrują. Amen.