Czytania: Dn 3, 25. 34-43; Mt 18, 21-35
Drodzy Bracia i Siostry!
1.Od trzech tygodni, od Środy Popielcowej, podążamy szlakiem wielkopostnym na spotkanie z Chrystusem zmartwychwstałym – Zwycięzcą zła, grzechu i śmierci. Misterium paschalne Chrystusa, czyli Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie, stanowiło i po wsze czasy stanowi przełom w dziejach świata i człowieka. Dzięki temu ponadczasowemu wydarzeniu otwiera się przed nami droga prowadząca do nowego życia, które nie będzie miało końca. O tym życiu Księga Apokalipsy mówi, że zamieszka z nami Bóg, który „otrze z naszych oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie będzie” (por. Ap 21, 3-4). Oto ostateczna przyszłość, jaka na nas czeka. Oto fundament naszej chrześcijańskiej nadziei, która powinna nam towarzyszyć zawsze, a tym bardziej w chwilach trudnych, w naszych zmaganiach z przeciwnościami, w naszych cierpieniach i smutkach.
Na szlaku wielkopostnym w sposób szczególny towarzyszy nam słowo Boże. Odczytujemy je podczas liturgii, wsłuchuje się w nie, by pogłębiało naszą wiarę, oświecało nasze umysły i by formowało nasze serca do miłości i służby.
2. Dziś kościół św. Brata Alberta stał się jednym z wielkopostnych kościołów stacyjnych Krakowa. Nawiązujemy w ten sposób do tradycji Wiecznego Miasta, sięgającej IV wieku po Chrystusie. Wtedy Kościół w Rzymie po okresie prześladowań mógł wyjść z katakumb, a chrześcijanie zaczęli pielgrzymować do różnych świątyń, by wspólnie się modlić, słuchać Bożego słowa i sprawować Eucharystię, przygotowując się w ten sposób do przeżycia Wielkiej Nocy zmartwychwstania Pańskiego.
Dziś słowo Boże stawia w centrum naszej uwagi sprawę miłosierdzia – miłosierdzia Boga oraz miłosierdzia człowieka. Wysłuchaliśmy z Księgi proroka Daniela wzruszającą modlitwę Azariasza, błagającego Boga
o miłosierdzie dla zniewolonego i upokorzonego narodu.
Z głębi nieszczęść i cierpienia, bólu i niemocy, docierają do tronu Pana ludzkich losów przejmujące słowa: „Nie opuszczaj nas na zawsze […]. Nie odwracaj od nas swego miłosierdzia […]. Nie zawstydzaj nas, lecz postępuj z nami według swej łagodności i według wielkiego swego miłosierdzia” (Dn 3, 34-35. 42). Bóg nie mógł pozostać obojętny wobec tych słów, bo przecież Jego imieniem jest Miłość – miłosierna Miłość.
Warto zauważyć, że z tej dzisiejszej modlitwy Azariasza Kościół przejął i wprowadził do liturgii Mszy świętej słowa, które kapłan odmawia po ofiarowaniu chleba i wina: „Przyjmij nas, Panie, stojących przed Tobą w duchu pokory i z sercem skruszonym; niech nasza Ofiara tak się dzisiaj dokona przed Tobą, Panie Boże, aby się podobała Tobie”.
3. Szczególnym rysem miłosierdzia jest gotowość do przebaczenia. Przekonuje nas o tym dobitnie Jezus w dzisiejszej Ewangelii. Na pytanie Piotra, czy ma przebaczyć bratu aż siedem razy, Boski Nauczyciel odpowiada: „Nie […] aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” (por. Mt 18, 21-22), czyli inaczej mówiąc zawsze.
Opowiedziana przez Jezusa przypowieść o miłosiernym królu i niemiłosiernym słudze uświadamia nam skandal, jaki za każdym razem wywołujemy, jeśli nie przebaczamy naszym bliźnim. Sami przecież doświadczamy nieustannego przebaczania naszych win, mniejszych lub większych, ze strony Boga. On nam zawsze przebacza i – jak mówi Papież Franciszek – Bóg nigdy się nie zmęczy przebaczaniem. Tymczasem nasze serce nie jest już takie hojne. Jest małostkowe, małoduszne. Król ulitował się nad sługą i podarował mu olbrzymi dług, gdy ten upadł przed nim i błagał: „Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam” (Mt 18, 26). Niemal identyczne słowa wypowiedział inny sługa, który również upadł przed człowiekiem, a któremu dopiero co podarowano dług, a przecież tym razem chodziło o nieporównywalnie mniejszą sumę. Ten jednak nieszczęsny został wtrącony do więzienia przez niemiłosiernego współsługę. Możemy się oburzyć na taką sytuację, ale to nie wystarczy.
4. Bracia i siostry, tę przypowieść Jezus kieruje dzisiaj do każdego z nas. Jest ona wezwaniem do rachunku sumienia. Jest wezwaniem do prześwietlenia naszych postaw wobec bliźnich, poczynając od najbliższych, z którymi dzielimy życie. My sami prosimy Boga o przebaczenie, a może jesteśmy bezwzględni i niemiłosierny wobec innych? Prosimy Boga o różne dary, a może znajdujemy pretekst, żeby nie pomóc bliźniemu? Wystawiamy na próbę cierpliwość Boga, bo On jest cierpliwy. A może nam samych brakuje cierpliwości, gdy spotykamy się z niewłaściwą postawą innych, gdy spóźniają się, gdy nie postępują tak, jakbyśmy sobie tego życzyli?
Przypomnijmy sobie słowa św. Pawła z jego hymnu o miłości, określającego nam precyzyjnie, czym jest miłość i jaka jest prawdziwa miłość: „Miłość – mówi Apostoł – cierpliwa jest […]; nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego […]. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma” (por. 1 Kor 13, 4-7). Stać nas na taką miłość? Niezależnie od odpowiedzi na to pytanie, niezależnie od uznania naszych słabości i ograniczeń, widzimy przynajmniej, do czego jesteśmy powołani jako uczennice i uczniowie Chrystusa, dla których Ewangelia powinna stanowić program życia i działania, program miłości i służby.
5. W dziejach Kościoła byli i są ludzie, którzy poważnie traktowali Ewangelię i starali się ją realizować, niejednokrotnie w stopniu heroicznym. We wspólnocie parafialnej, której patronem jest św. Brat Albert, nie muszę wam przypominać, że takim człowiekiem był właśnie on. Brat Albert nie czekał na biednych, opuszczonych, żyjących na marginesie. On ich szukał. On szedł do nich. On przygotowywał dla nich miejsca, gdzie mogli chronić się przed zimnem i posilić ciepłą strawą. On przywracał im godność i nie słowem, lecz czynem głosił im Ewangelię miłosierdzia. A do tego wszystkiego mobilizował innych, by dać im szansę pomagania innym.
Człowiekiem miłosierdzia był kardynał Karol Wojtyła. W czasach krakowskich pomagał dyskretnie bardzo wielu osobom, kierując się ewangeliczną zasadą, przypomnianą nam w Środę Popielcową: „kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa” (Mt 6, 3). Po latach i po zamachu na placu św. Piotra w Rzymie, Jan
Pawel II przebaczył swemu niedoszłemu zabójcy, a nawet odwiedził go w więzieniu, choć ten wcale i nigdy nie poprosił go o przebaczenie. To także miłosierny rys
w postawie dziś świętego Papieża.
6. Drogie siostry, drodzy bracia, niech słowo Boże o miłosierdziu znajdzie w naszych sercach podatny grunt, by przyniosło wielokrotny owoc. Mamy tyle okazji, niemal codziennie, by okazywać sobie miłosierdzie w wieloraki sposób. Korzystajmy z tej szansy. Okazywanie bliźnim miłosierdzia uszlachetni nas, uczyni nas bardziej szczęśliwymi, jeszcze bardziej zbliży nas do Boga, do Jego Serca cierpliwego i wielkiego miłosierdzia.
Niech w dobrych postanowieniach, jakie dziś podejmiemy, wspomaga nas wstawiennictwo św. Brata Alberta i św. Jana Pawła II. Niech towarzyszą nam zawsze słowa Jezusa: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5, 7).
Amen!
Stanisław kard. Dziwisz