Czytania: Wj 32, 7-14; J 5, 31-47
Drodzy Bracia i Siostry!
1.Po wysłuchaniu fragmentu ze starotestamentalnej Księgi Wyjścia oraz z Ewangelii św. Jana, możemy sobie zadać kilka pytań: na co chce nam dzisiaj zwrócić uwagę słowo Boże, o czym chce nas ono pouczyć, do czego chce nas zachęcić?
Te pytania stawiamy sobie w szerszym kontekście naszego duchowego przygotowania do zbliżających się świąt Wielkanocnych. Rozpoczęliśmy to przygotowanie w Środę Popielcową. Od tego dnia codziennie, za każdym razem w innej świątyni Krakowa, wierni gromadzą się w tak zwanym „kościele stacyjnym”, aby się wspólnie modlić, słuchać słowa Bożego i uczestniczyć w Eucharystii. Nawiązujemy w ten sposób do starożytnej tradycji Kościoła rzymskiego, sięgającej początkami IV wieku. Dziś, w czwartek czwartego tygodnia Wielkiego Postu, świątynia św. Jana Chrzciciela na Czerwonym Prądniku stała kościołem stacyjnym naszego Miasta.
2. Powracając do postawionych przed chwilą pytań i w świetle słowa Bożego możemy uświadomić sobie, jak niełatwo jest trafić Bogu do ludzkiego serca skażonego grzechem. Symbolem niewierności człowieka wobec Stwórcy, prowadzącej do bałwochwalstwa, jest ulany ze złota cielec, któremu lud wędrujący do ziemi obiecanej kłaniał się i składał ofiary. Taka była niewdzięczna i przewrotna odpowiedź tych, których Bóg wyprowadził z niewoli, żywił na pustyni i któremu obiecał potomstwo „tak liczne jak gwiazdy niebieskie” (Wj 32, 13). Słusznie takie jawne bałwochwalstwo rozpaliło Boży gniew, ale ostatecznie przeważyło miłosierdzie Boga, do serca którego przemówił Mojżesz.
Kłanianie się złotemu cielcowi to nie sprawa zamierzchłej przeszłości i prymitywnej postawy religijnej ludzi sprzed kilku tysięcy lat. Historia bałwochwalstwa stale się powtarza i utrzymuje w życiu każdego pokolenia, również w naszych czasach, choć dzisiaj nie wędrujemy już pieszo po pustyni, mając do dyspozycji niewyobrażalne niegdyś środki komunikacji. Jeżeli nie postawimy Boga w centrum naszego życia, wszystkich naszych spraw i marzeń, wtedy przysługujące Mu miejsce zajmują inne wartości lub pseudowartości, którymi chcemy zaspokoić najgłębsze pragnienia naszego serca. Boga nikt i nic nam nie zastąpi.
Na szlaku wielkopostnej odnowy możemy i powinniśmy się zastanowić, czy jest coś w naszym życiu, co przesłania nam Boga, co oddala nas od Niego, co nie pozwala nam zwrócić się do Niego całym sercem, całą duszą.
3. Również Jezus musiał zmagać się z niewiarą wielu swoich rodaków i słuchaczy. Paradoksalnie byli wśród nich arcykapłani i uczeni w Piśmie, a więc – moglibyśmy powiedzieć – eksperci od spraw religijnych. Może im właśnie przychodziło najtrudniej uwierzyć, pomimo oczywistych faktów i świadectw, że przemawiający do nich człowiek jest zapowiadanym Mesjaszem i Synem Bożym.
Dzisiejsza Ewangelia to ciąg dalszy wczorajszej, opowiadającej o tym, jak Jezus uzdrowił chromego człowieka i wywołał gwałtowną reakcję Żydów usiłujących Go zabić nie tylko dlatego, że dokonał cudu w szabat, ale że „nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu” (J 5, 18). Wiemy, że za to właśnie został w końcu skazany na śmierć krzyżową. Jezus chciał pomóc swoim nieprzejednanym adwersarzom, mówiąc do nich: „Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia” (J 5, 24).
Chrystus przytacza w dzisiejszej Ewangelii trzy świadectwa o sobie, o tym kim naprawdę jest. Wyraźne świadectwo złożył o nim Jan Chrzciciel, który był „lampą, co płonie i świeci” (J 5, 35). To on powiedział o Jezusie z Nazaretu na początku Jego publicznej działalności: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata” (J 1, 29).
O Jezusie Chrystusie świadczyły Pisma święte. A przede wszystkim o tym, że nie jest zwykłym człowiekiem, ale Synem Bożym, posłanym przez Ojca, świadczyły Jego dzieła – nadzwyczajne znaki i cuda, jakich dokonywał. Ale również i to wyjątkowe świadectwo nie trafiało do twardych, zaślepionych serc.
4. Dzieje ostatnich dwudziestu wieków to również historia wiary i niewiary w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka. Dobra Nowina o Nim jako Zbawicielu świata dotarła już do najdalszych zakątków ziemi i wniosła w życie ludów i narodów światło prawdy o Bogu i człowieku, powołanym do życia wiecznego, odkupionym najświętszą Krwią przelaną przez Chrystusa na krzyżu. Od dwóch tysięcy lat niezliczone rzesze chrześcijan żyją i umierają w nadziei, że odniósł On radykalne i ostateczne zwycięstwo nad mocami zła, grzechu i śmierci. Dziś możemy dziękować Panu, że od ponad tysiąca lat również nasi przodkowie, ludzie zamieszkujący polską ziemię znaleźli się w kręgu oddziaływania Ewangelii. Dzięki temu my wszyscy od dzieciństwa mogliśmy wzrastać i nadal wzrastamy w światłach prawdy o naszym życiu i śmierci, o czekającym nas zmartwychwstaniu i życiu na wieki w Bogu.
Dar Ewangelii nie został nam dany raz na zawsze. Każde pokolenie, każdy człowiek musi osobiście odkryć Jezusa Chrystusa, opowiedzieć się po Jego stronie, pójść za Nim i dawać Mu świadectwo. Dziś oprócz tego, że wielu ludzi na świecie nie zna Chrystusa albo zna Go w niedostatecznym stopniu, jesteśmy świadkami niewiary w wielu krajach niegdyś na wskroś chrześcijańskich. Również w naszej ojczyźnie coraz więcej naszych braci i sióstr żyje tak, jakby Bóg nie istniał, jakby nie miał im nic do powiedzenia, jakby Jezus nie umarł za nich i jakby nie ustanowił Kościoła, w którym jako we wspólnocie Jego uczniów mamy umacniać się w wierze, nadziei i miłości.
Dlatego potrzebna jest nowa ewangelizacja, która tak bardzo leżała na sercu św. Janowi Pawłowi II. Widział on problemy współczesnego świata i uświadamiał sobie wyzwania, przed jakimi stoi dzisiejszy Kościół. Ewangelia jest ta sama. Ona się nie zmienia, ale trzeba ją na nowo, nowym językiem głosić, by dotarła do współczesnego człowieka, uwzględniając jego mentalność, pokonując jego uprzedzenia, jego poczucie samowystarczalności. Nikt nie zbawi się o własnych siłach. Tylko Jezus Chrystus, ukrzyżowany i zmartwychwstały, może nas przeprowadzić przez próg śmierci i wprowadzić nas w obszar życia wiecznego.
5. Bracia i siostry, powierzmy Bogu w tej Mszy świętej wszystkie sprawy współczesnego Kościoła, również Kościoła w naszej ojczyźnie i Archidiecezji Krakowskiej. Powierzmy Panu nasze rodziny, nasze dzieci i młodzież, naszych chorych i cierpiących, wszystkich, którzy się źle mają na duszy i na ciele. W sposób szczególny prośmy o dar wiary dla tych, którzy szukają prawdy i światła, i dla tych, którzy oddalili się od wspólnot Kościoła.
Niech w odnalezieniu się pomoże im nie tylko nasza modlitwa, ale także nasza osobista postawa, nasze świadectwo wiary przynoszącej owoce dobra i miłości.
Niech nas wspomaga w tej postawie patron waszej Parafii – św. Jan Chrzciciel, a także wielki apostoł naszych czasów i nowej ewangelizacji – św. Jan Paweł II. On od samego początku pontyfikatu zachęcał gorąco cały świat i nas wszystkich, byśmy nie bali się przyjąć Chrystusa i zawierzyć mu wszystko, bo tylko On ma słowa życia wiecznego.
Amen!
Stanisław kard. Dziwisz