Miłosierdzie i św. Faustyna Kowalska
Bóg mówi o miłosierdziu nie tylko w Piśmie Świętym. Tysiące chrześcijan każdego wieku i Kościoła głosiło na różne sposoby prawdę o miłosierdziu Boga a Liturgia powtarzała niezmiennie „in aeternum misericordia eius” (Ps 136). W ubiegłym stuleciu Bóg wybrał jednak szczególną osobę na to, aby jeszcze raz przypomnieć światu o wielkości tajemnicy miłosierdzia. W tej refleksji spróbujemy uchwycić chociaż trochę to, co Bóg przekazał św. Siostrze Faustynie Kowalskiej.
1. Bóg wybiera to, co małe i słabe
Miłosierdzie Boga objawia się już w osobie, którą Bóg wybiera na swoje narzędzie. Helena Kowalska nie jest dzieckiem rodziców bogatych, uczonych, ani szlachetnie urodzonych. Sama kończy jedynie trzy klasy szkoły podstawowej. Nie jest również okazem zdrowia. Umiera po długiej chorobie mając tylko 33 lata i nie pełniąc w zgromadzeniu żadnych ważnych funkcji.
Bóg już przez sam wybór tej prostej dziewczyny mówi do każdego, aby nie lękał się tego, kim jest, co potrafi i jaki ma status społeczny. Jeśli Bóg zechce, to może uczynić z nas narzędzie takiego miłosierdzia, przez które dokona więcej niż przez najbardziej uczonych i wpływowych ludzi tego świata.
2. Miłosierdzie czynu przed miłosierdziem słowa
Faustyna nie była znana z tego, że mówiła dużo o miłosierdziu Bożym. Chociaż jej życie kształtowało miłosierdzie i chociaż nazywana jest słusznie sekretarką Bożego miłosierdzia, to jednak słowa i doświadczenia Jezusa zapisywała głównie w Dzienniczku. Na co dzień zaś bardziej była znana jako osoba pokorna, usłużna, pracowita, rozmodlona i pomagająca potrzebującym, zwłaszcza na furcie klasztornej.
Gdyby Bogu nie zależało na słowach o miłosierdziu, nie kazałby zapisywać Faustynie „Dzienniczka”. Jednak przykład jej życia pozostaje dla nas ciągle wyzwaniem, żeby bardziej być miłosiernym niż o miłosierdziu mówić.
3. Miłosierdzie to sprawa życia i śmierci
Kto czyta „Dzienniczek” Faustyny nie może oprzeć się wrażeniu, że bardzo dużo mówi się tam o cierpieniu, mękach, grzechu i piekle. Ponad 10 lat temu w czasie obrony jednej z prac doktorskich na Uniwersytecie Gregoriańskim padło pytanie ze strony recenzenta, czy Faustyna nie jest przez to za bardzo smutną świętą. Czy to objawienie jest naprawdę Dobra Nowiną? Pytanie to może się rodzić również w wielu sercach czytających „Dzienniczek”.
Jeśli jednak miłosierdzie jest reakcją na nędzę, biedę i grzech, to nie można się dziwić, że wiele mówi się o nędzy i grzechu. To normalne, że w szpitalach wiele mówi się o chorobach i niebezpieczeństwie śmierci. Co więcej, jeśli będziemy milczeć na temat grzechu, nędzy i piekła, tym trudniej będzie zrozumieć, po co w ogóle Bóg miałby być miłosierny. Lekarza zdrowi nie potrzebują.
4. Miłosierdzie może boleć
Faustyna nie tylko pisała o cierpieniu, ale cierpienie stało się prze wiele lat jej życiem. Krzyż choroby, ludzkiego niezrozumienia i złości nie skończył się nawet ze śmiercią. Przez prawie dwadzieścia lat (1959-1978) obowiązywał zakaz rozszerzania kultu Bożego miłosierdzia wydany przez Stolicę Apostolską.
Kto chce głosić miłosierdzie Boże, musi być gotowy na cierpienie. Nawet na cierpienie, którego źródłem będą ludzie Kościoła. Dopiero bowiem niesienie własnego krzyża staje się najlepszym dowodem na to, czy działa w nas i przez nas Bóg, czy tylko kieruje nami zwykła ludzka aktywność.
5. Głoszenie miłosierdzia ma konkretne formy
Faustyna pozostawia światu konkretne formy kultu Bożego miłosierdzia. Dzięki niej mamy obraz Jezusa miłosiernego, Koronkę do Miłosierdzia Bożego, Nowennę do Bożego Miłosierdzia czy święto Niedzieli Bożego Miłosierdzia. Każda z tych form kultu koncentruje się na miłosierdziu Boga. Nawet sama święta „schowała się” na tyle za obraz Pana Jezusa Miłosiernego, że bardziej na świecie znany jest obraz Jezusa niż obraz św. Faustyny. To jest rzadkie nawet wśród świętych.
Taka postawa św. Faustyny powinna być światłem codziennym zwłaszcza dla wolontariuszy. By pomagając ludziom, nie zapomnieli nigdy, że źródłem miłosierdzia jest Bóg, że pierwszym zadaniem, obowiązkiem i naturalną konsekwencją życia jest pokazywać miłosierdzie Boga. Tak chować się za Jego działanie, by ludzie odkrywali dzięki nam nie tylko siłę ludzkiej miłości, ale przede wszystkim potęgę Bożego kochania.
6. Bóg kocha ludzi ponad wszystko
Miłosierdzie Boga przypomniane przez św. Faustynę nie jest nowością Ewangelii. To centralna prawda dobrej Nowiny, która głosi, że Bóg jest miłością.
„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.” (J 3,16)
Jezus mówi do Faustyny:
„Jestem miłością i miłosierdziem samym; nie masz nędzy, która by mogła się mierzyć z miłosierdziem Moim” (Dz. 1273).
„Mów światu o Moim miłosierdziu, o Mojej miłości. (…) Powiedz zbolałej ludzkości, niech się przytuli do miłosiernego serca Mojego, a Ja ich napełnię pokojem. Powiedz, córko Moja, że jestem miłością i miłosierdziem samym” (Dz. 1074).
Głosić miłosierdzie Boże, to przynosić ludziom na własnych dłoniach serce Ewangelii. To być człowiekiem, który najbardziej kocha człowieka, bo daje mu to, co człowiek najbardziej potrzebuje – miłość, która nie zna granic.
7. Wszystko zaczyna się od zaufania
Napis na obrazie, który sam Jezus nakazał namalować, głosi: „Jezu, ufam Tobie”. Te słowa są początkiem i końcem wszystkiego. To jedno zdanie jest kluczem do nieskończonego skarbca miłosierdzia Boga i jednocześnie to jedno zdanie jest dowodem na to, że miłosierdzie Boże już działa w sercu człowieka. Wszystko zaczyna się od zaufania i zaufanie jest ukoronowaniem każdego ludzkiego uczucia, decyzji i sposobu myślenia.
Bóg jest dobry. Bóg jest wszechmogący. Bóg zawsze jest dla nas i całego świata. Zaufajmy Mu pomimo najgorszych grzechów. Zaufajmy Mu pomimo największych tragedii. Zaufajmy Mu w bólach największych dramatów. I módlmy się, byśmy nie stracili w życiu wiary i siły tak bardzo, by nie potrafić wyznać: „Jezu, ufam Tobie”.
ks. Wojciech Węgrzyniak
wegrzyniak.com