W temacie miłosierdzia jedną z najgorszych opinii cieszą się ludzie Starego Testamentu. Często wyobrażamy ich sobie jako barbarzyńców, morderców dzieci i kobiet, wycinających w pień całe miasta i niemiłosiernie stosujących zasadę „oko za oko”. Dlatego przyjrzyjmy się bliżej, jak to było z miłosierdziem u ludzi Pierwszego Przymierza.
Historia pewnego wstawiennictwa
Księga Rodzaju opisuje rozmowę Boga z Abrahamem przed zniszczeniem Sodomy i Gomory (Rdz 18,16-33). Pomimo grzechów, jakich dopuszczali się mieszkańcy, Abraham targuje się o to, by Bóg ich nie zniszczył, jeśli w Sodomie znalazłaby się pewna liczba ludzi sprawiedliwych. Bóg nie zniszczyłby miasta ze względu na 50 sprawiedliwych, nie zniszczyłby również, gdyby w mieście znalazło się 45, 40, 30, 20, a nawet tylko 10 sprawiedliwych. Na liczbie 10 rozmowa Abrahama z Bogiem się kończy, po czym następuje opis zniszczenia Sodomy i Gomory (Rdz 19). Abraham wstawiał się za ludźmi Sodomy. To był jego czyn miłosierdzia. Bóg ustępował. To było Jego miłosierdzie. Ale w pewnym momencie doszli do jakiejś granicy, granicy, którą symbolicznie można nazwać „liczbą 10”, granicy, która nie wiadomo dlaczego nie zostaje przekroczona, ale która jest bardzo dobrą ilustracją idei miłosierdzia w Starym Testamencie, również tego ludzkiego wymiaru miłosierdzia. Na „osi” Starego Testamentu jest wiele miejsca na miłosierdzie międzyludzkie, i jest też pewna nieprzekraczalna granica czynów niemiłosiernych.
O tym, co nie było miłosierne między ludźmi, nie chcę pisać. To wszystko można znaleźć na kartach Pisma Świętego. W tej części rozważań zajmę się tylko obszarem miłosierdzia.
Czyny miłosierdzia
Miłosierdzie międzyludzkie obecne w Starym Testamencie przejawia się przede wszystkim w konkretnych uczynkach dokonanych przez poszczególne postaci.
Czynem miłosierdzia jest postawa Ezawa, który pomimo utraty pierworództwa i błogosławieństwa, nie wyrządza krzywdy Jakubowi powracającemu z całą rodziną i dobytkiem do Kanaanu (Rdz 32-33). Miłosierny jest Józef egipski, który nie karze swoich braci za próbę bratobójstwa i sprzedanie go do Egiptu (Rdz 37. 42-45); Mojżesz, kiedy się wstawia za swoim ludem (Wj 32, 7-14; Lb 21, 7; Ps 106, 23); Dawid, który chociaż ma sposobność zabicia prześladującego go króla Saula (1 Sm 24. 26), nie odważa się wymierzyć po ludzku sprawiedliwości. Po śmierci Saula i syna jego Jonatana nawet zabezpiecza byt materialny rodzinie zmarłych (2 Sm 9). Ten sam Dawid opłakuje śmierć swego syna Absaloma, mimo iż ten zbuntował się przeciw swemu ojcu i pozbawił go królowania (2 Sm 15-19). Miłosierdzie okazuje prorok Eliasz, kiedy daje się ubłagać prośbie trzeciego pięćdziesiątnika wysłanego przez króla Achaba (2 Krl 1, 13-14). Miłosierny jest Szymon Machabejczyk, kiedy zaprzestaje walki przeciw mieszkańcom Gezer, po tym jak ci błagają go: „Postępuj z nami nie według naszych nieprawości, ale według swojego miłosierdzia!” (1 Mch 13, 46). Czynem miłosierdzia jest wstawiennictwo Estery za swoim ludem u króla Aswerusa, wstawiennictwo, za które mogła zapłacić życiem (Est 4-5). Miłosierny jest Tobiasz, który mówi o sobie: „Dawałem mój chleb głodnym i ubranie nagim. A jeśli widziałem zwłoki któregoś z moich rodaków wyrzucone poza mury Niniwy, grzebałem je” (Tb 1, 17). O swoich czynach miłosierdzia wspomina również cierpiący Hiob: „Bo ratowałem biednego przed możnym, sierotę, co nie miał pomocy. Nędzarze składali mi dzięki i serce wdowy radowałem. (…) Niewidomemu byłem oczami, chromemu służyłem za nogi. Dla biednych stałem się ojcem, pomagałem w sporze i nieznajomemu” (Hb 29, 12-13. 15-16).
Człowiek Starego Testamentu jest człowiekiem konkretnym. Wie, że miłosierdzie nie może kończyć sią na mówieniu.
Wezwanie do miłosierdzia
Oprócz przykładów miłosierdzia, spotykamy w Starym Testamencie również wiele wezwań do bycia miłosiernym wobec innych, a czasem nawet wobec obcych i wrogów: by nie gnębić cudzoziemców, wdów i sierot (Wj 22,20-21), nie żądać odsetek od pieniędzy pożyczonych ubogiemu (Wj 22,24), oddać przed zachodem słońca płaszcz zabrany w zastaw (Wj 22,25-26a), przyjść z pomocą zabłąkanemu wołu i osłu, nawet gdyby to były zwierzęta wroga (Pwt 22,1-4; Wj 23,4-5), zostawić w czasie żniw coś na polu dla ubogich i sierot (Pwt 24,19-21), dawać jałmużnę (Tb 4,5-8), udzielać chleb głodnym i szaty nagim (Tb 4,16), kłaść chleby na grobach sprawiedliwych (Tb 4,17), pomóc, jeśli można, natychmiast (Prz 3,28).
Niektóre wezwania są tak mocne, że do dziś poruszają serca ludzkie, bo nie straciły ani grama na aktualności:
„Kto uszy zatyka na krzyk ubogiego, sam będzie wołał bez skutku”. (Prz 21, 13)
„Wydawajcie wyroki sprawiedliwe, okazujcie sobie wzajemnie miłość i miłosierdzie. Nie krzywdźcie wdowy i sieroty, cudzoziemca i biednego! Nie żywcie w sercach waszych złości względem bliźniego!”. (Za 7, 9-10)
„Synu, nie odmawiaj biedakowi rzeczy niezbędnych do życia i oczu potrzebującego nie męcz zwlekaniem! Nie dręcz duszy głodnego i nie pobudzaj do gniewu człowieka w jego niedostatku! Serca rozgniewanego w większy zamęt nie wprowadzaj i nie zwlekaj z datkiem dla potrzebującego! Nie odpychaj żebrzącego w strapieniu, a od ubogiego nie odwracaj swej twarzy! Nie odwracaj oka od proszącego i nie dawaj człowiekowi sposobności, aby cię przeklinał”. (Syr 4, 1-5)
Owoce miłosierdzia
Stary Testament nie tylko wzywa do miłosierdzia międzyludzkiego, ale również obiecuje wymierną korzyść takiego postępowania. Klasycznym tekstem wydają się w tym względzie słowa proroka Izajasza:
„Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków. Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pańska iść będzie za tobą. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On rzeknie: „Oto jestem!” Jeśli u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie, jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem. Pan cię zawsze prowadzić będzie, nasyci duszę twoją na pustkowiach. Odmłodzi twoje kości, tak że będziesz jak zroszony ogród i jak źródło wody, co się nie wyczerpie” (Iz 58, 6-11).
Inne „korzyści” z czynienia miłosierdzia podawane są przy okazji wzywania do czynnej miłości bliźniego. Tak oto miłosierdzie gładzi grzechy (Syr 3, 14), przynosi błogosławieństwo (Syr 7, 32), miłość innych (Syr 7, 35), powodzenie (Ps 112, 5) czy pomyślność (Dn 4, 24).
Zatem człowiek starotestamentalny jest człowiekiem, który wie, co to jest miłosierdzie, jest wzywany do niego, wie, że trzeba je okazywać zwłaszcza ubogim i sierotom, zna jego pozytywne efekty i daje od czasu do czasu przykład miłosiernego postępowania.
Nadzieja na miłosierdzie nieograniczone
Na koniec wróćmy do wstawiennictwa pierwszego Patriarchy za ludźmi Sodomy. Tak jak w targowaniu się Abrahama z Bogiem dochodzi się do pewnej granicy, która nie zostaje przekroczona, tak wydaje się, że miłosierdzie międzyludzkie nie jest w stanie przeskoczyć pewnego pułapu w mentalności człowieka Pierwszego Przymierza. Są takie sytuacje, w których nawet najbliżsi nie mogą liczyć na miłosierdzie, a ci, którzy wydają się być w jednej sytuacji zaskakująco miłosierni, w innych nie okazują żadnej litości. Czy jest jakaś nadzieja na przekroczenie tej granicy i na miłosierdzie nieograniczone? Dlaczego rozmowa Abrahama z Bogiem kończy się na liczbie 10 sprawiedliwych? Dlaczego Abraham nie próbuje ocalić miasta ze względu na 5 sprawiedliwych? Dlaczego nie odważa się prosić o ocalenie ze względu na choćby jednego sprawiedliwego, swego bratanka Lota? Abrahamowi, człowiekowi Starego Testamentu, nie mieściło się zapewne w głowie, że Bóg mógłby być tak miłosierny. Przy jego koncepcji Boga jako sprawiedliwego sędziego trudno mu było „wytargować” coś więcej. I właśnie to jego rozumienie Boga nie pozwoliło mu walczyć o człowieka aż do końca. Wszyscy jego przyjaciele z ksiąg Starego Testamentu stali przed tym samym dylematem. Przeczuwali, że Bóg jest bardziej miłosierny niż człowiek (2 Sm 24,14), ale nie mogli pojąć, że Bóg może być miłosierny bezgranicznie. A skoro Bogu postawili granicę miłosierdzia, nie mogło zabraknąć tych granic w relacjach międzyludzkich. Dopiero przyjście Jezusa Chrystusa, który objawił światu miłosierne oblicze Boga Ojca, obaliło wszelkie granice, jakie człowiek starotestamentalny stawiał Bożemu i ludzkiemu miłosierdziu. Gdyby Abraham dostrzegł w Bogu tajemnicę ukrzyżowanego Syna, wiedziałby, że dla ocalenia nie tylko Sodomy, ale i całego świata, wystarczy życie jednego sprawiedliwego, Jezusa Chrystusa. A wtedy zapewne i on byłby sam miłosierny dla Sodomy aż do ostatniego jej mieszkańca.
ks. Wojciech Węgrzyniak
wegrzyniak.com