Ubrania, obuwie i pościel pozyskujemy od naszych darczyńców na trzy sposoby. Najczęściej dary przynoszone są na recepcję Centrum Pomocy przy ul. Smoleńsk. Nieco rzadziej, ale za to w ilościach hurtowych, otrzymujemy rzeczy, pozyskane w ramach zbiórek organizowanych „oddolnie” przez przyjaciół Dzieła w parafiach, szkołach lub zakładach pracy. Kilka razy do roku sami organizujemy zbiórki. Wówczas klienci dwóch krakowskich hipermarketów dokładają do swoich zakupów bieliznę osobistą, ciepłe ubrania i obuwie, które przekazują do specjalnych koszy rozstawionych przy wejściach do sklepów.
Magazyn
Co tydzień z Centrum Pomocy przy ulicy Smoleńsk rusza mały bus po brzegi wypełniony wolontariuszami. Na pierwszy rzut oka przypominają dużą rodzinę – obok siebie zasiadają osoby, które dzieli „na oko” jedno pokolenie… Ale te podziały nie mają znaczenia w obliczu tego, co ich łączy. A łączy ich wielkie serce, którym chcą się dzielić z najuboższymi. Po około pół godzinie drogi dojeżdżają na miejsce. Wieś Kokotów: zabudowa jednorodzinna, trochę sklepów, przystanek kolejowy, klub sportowy i hale magazynowe, wśród których i Dzieło ma magazyn odzieżowy.
Przed rozpoczęciem prac w magazynie należy się przebrać. Zielone uniformy, choć niezbyt twarzowe, są bardzo wygodne i sprawdzają się niezależnie od pory roku. A co najważniejsze – nie krępują ruchów, gdy trzeba coś przenosić czy podnosić… Segregacja darów to wymagająca praca fizyczna. – Każdą rzecz trzeba dokładnie sprawdzić, czy nie jest uszkodzona i jaki ma rozmiar, następnie włożyć do odpowiedniej skrzynki, która po zapełnieniu i opisaniu będzie magazynowana, a w odpowiednim momencie trafi do Dziełowej garderoby – opowiada o pracy w magazynie Adam koordynujący pracę wolontariuszy.
Choć pracy dużo i do lekkich nie należy, to w magazynie radośnie – ktoś puścił muzykę, żywo toczą się rozmowy i dyskusje, co chwilę słychać śmiech w odpowiedzi na opowiadane dowcipy i anegdoty. A praca wre – zapełnia się skrzynka za skrzynką.
Dobra droga
Po około czterech godzinach gwar ustaje. Jeszcze moment, aby się umyć, przebrać, coś przekąsić. Na koniec chwila na wspólne spotkanie, podziękowanie za pracę i modlitwa w intencji podopiecznych Dzieła, aby odnaleźli na nowo swój dom…
– Ja się tu przyjeżdżam odstresować – mówi Kasia, wolontariuszka. – Te kilka godzin pracy fizycznej, którą poświęcam osobom bezdomnym, bardzo porządkuje moje życie. Człowiek łapie dystans i od razu wie, co ważne w życiu. Dziękuję za to, co mam i tu, w magazynie, staram się tym dzielić z potrzebującymi.
Po 30 minutach wolontariusze są już z powrotem w Krakowie. Rozchodzą się i każdy wraca do siebie. Choć ich drogi są różne, to jedną mają wspólną. To droga do Kokotowa, gdzie razem pracują dla najuboższych…