Co łączy kościół Przemienienia Pańskiego z krakowską bazyliką Mariacką? Kto patronuje kaplicy w Dębie? Jak libiąska wspólnota parafialna pomagała bp. Janowi Zającowi w odkrywaniu powołania kapłańskiego w latach młodzieńczych? W dzisiejszym odcinku przedstawiamy parafię Przemienienia Pańskiego w Libiążu.
Kroniki Jana Długosza wskazują, że już w XIII w., w miejscu dzisiejszego kościoła Przemienienia Pańskiego, stała drewniana kapliczka pod tym samym wezwaniem. Przyjezdni z okolic kapłani odprawiali tam nabożeństwa. Dopiero w 1731 r. nieliczna ludność miejscowa postanowiła swoimi siłami wybudować świątynię. Dzięki bp Konstantemu Szaniawskiemu oraz staroście Janowi Wielopolskiemu powstała i została erygowana parafia. W miarę upływu czasu, po 10 latach powstał drewniany kościół. Z racji stale powiększającej się wspólnoty parafialnej, ówczesny proboszcz, ks. Franciszek Pietrzykowski, postanowił rozebrać tę drewnianą i wybudować nową świątynię. Stał on w miejscu, gdzie obecnie znajduje się figura Najświętszego Serca Pana Jezusa, poświęcona Jezusowi na Jego większą chwałę oraz budowniczemu kościoła – ks. Pietrzykowskiemu – który posługiwał w parafii ponad 50 lat.
Jak wyjaśnia ks. Aleksander Wójtowicz, obecny proboszcz libiąskiej parafii, ks. Pietrzykowski pochodził z Krakowa. Jako dziecko często przebywał i modlił się w krakowskim kościele Mariackim. Stąd wzięła się jego wrażliwość na sztukę religijną i pragnienie, by powstająca świątynia była neogotycka. O tym stylu świadczą nie tylko wewnętrzne elementy, ale również zewnętrzne, np. specjalnie dopierane rynny.
Podobieństwo do krakowskiej bazyliki można zauważyć w ołtarzu, który jest pentaptykiem, czyli składa się z części środkowej i dwóch par skrzydeł (są one otwierane w Wielkim Poście od 5. niedzieli do Wielkiego Piątku). Centralna płaskorzeźba przedstawia Przemienienie na górze Tabor, a boczne ukazują znane sceny ewangeliczne, m.in. cud na weselu w Kanie Galilejskiej, uzdrowienie córki Jaira i uciszenie burzy na jeziorze.
W nawie głównej znajduje się gotycka ambona, która jest kopią z bazyliki Mariackiej. Na jej drzwiczkach wyrzeźbione są dwie tablice z przykazaniami Bożymi. Na zapiecku widnieje płaskorzeźba przedstawiająca Dobrego Pasterza, a wokół ambony płaskorzeźby czterech Ewangelistów i św. Pawła. W jednym z ołtarzy bocznych znajduje się obraz św. Barbary, patronki dobrej śmierci, górników i trudnych zawodów. Święta jest przedstawiona ze swoimi atrybutami: z kielichem i hostią w ręku oraz z mieczem. Od dwóch lat św. Barbara jest patronką Libiąża. W innym ołtarzu znajduje się obraz św. Rozalii, patronki chroniącej od zarazy. Po każdej Mszy św. odbywa się litania ku jej czci o oddalenie epidemii.
Ważnymi miejscami dla parafian są również kaplica MB Nieustającej Pomocy w Dębie oraz Krzyż Papieski na Lipiu. Kaplica została wybudowana w 1937 r. Odprawiane w niej były nabożeństwa majowe, czerwcowe i różańcowe. Parafianie chodzili również do kościoła w Libiążu, jednak podczas wojny na trasie rozlokowana była niemiecka jednostka wojskowa, dlatego udawali się do kościoła w Jeleniu. W latach powojennych kaplica stała się za mała oraz wymagała remontu, dlatego w 1973 r. rozpoczęła się rozbudowa trwająca 3 lata. Dobudowano również wtedy część katechetyczną.
Obecnie w kaplicy odbywają się Msze św. w tygodniu oraz w niedziele. Znajdują się w niej relikwie św. Jozafata Kuncewicza, św. Stanisława Kazimierczyka i św. Jana Pawła II, a także najstarszy obraz Jezusa Miłosiernego namalowany w marcu 1943 r. przez Sokołowskiego w Niepołomicach.
Krzyż Papieski poświęcony jest 25. rocznicy pontyfikatu Jana Pawła II. Aktualnie jest on punktem końcowym Drogi krzyżowej prowadzonej ulicami obu libiąskich parafii w Niedzielę Palmową.
Parafia Przemienienia Pańskiego jest rodzinną wspólnotą bp. Jana Zająca. Wspomina on, iż od małego chciał razem ze starszymi braćmi służyć przy ołtarzu. Szczególnie zapadł mu w pamięć jego katecheta, ks. Antoni Opyrychał, który przy każdym spotkaniu pytał się go, czy też chciałby być księdzem, a następnie wyciągał z kieszeni cukierka i wręczał go. Ten znak życzliwości pozostał w jego sercu, a pytanie towarzyszyło mu przez kolejne lata. Jak wyjaśnia, jego rodzina była wierząca, rodzice i rodzeństwo byli dla niego wzorem postępowania. – To odbiło się na moim myśleniu o tym, co wybrać w życiu. Tak stało się, że po święceniach kapłańskich mojego starszego brata, postanowiłem również iść tą drogą, jakby wypełniając prośbę tego księdza katechety, żeby jednak też być kapłanem – mówi bp Zając.
– Do tego miejsca wracam. A im więcej przybywa lat posługi kapłańskiej, to jednak nie stygnie gorliwość w szukaniu tam nowych motywów do tego, by dalej służyć. To miejsce było świadkiem moich prymicji kapłańskich i biskupich, dlatego ta parafia, ten kościół i wszyscy parafianie są mi bardzo bliscy. Towarzyszą mojej drodze kapłańskiej i chcę w jakiś sposób odwdzięczyć się swoją posługą, swoją pomocą modlitewną tym wszystkim, którzy pomogli mi pójść tą drogą i pomagają dalej – dzieli się biskup.
Jednym ze szczególnych miejsc w kościele parafialnym jest dla niego ołtarz z obrazem MB Nieustającej Pomocy. Obok niego stał konfesjonał, do którego również często zmierzał, by porządkować swoje sumienie. To w tym miejscu, przy Matce Bożej, która mu towarzyszyła, w jakiś sposób formowało się jego powołanie.
Jak mówi ks. Wójtowicz, libiąska wspólnota parafialna jest żywa i działa w niej wiele grup. Uczestnicząc w spotkaniach synodalnych w prawie każdej wspólnocie, przekonał się, iż tworzą je ludzie, którzy troszczą się o swoją wiarę, a także są chętni do pomocy. Dzielą się modlitwą, pracą i talentami i wsparciem materialnym.
Rada duszpasterska, która w tym roku świętowała 25-lecie istnienia, jest łącznikiem między parafianami a proboszczem. Przekazuje uwagi i propozycje, jak również szuka rozwiązań na przyciągnięcie wiernych do kościoła. Zajmuje się również działalnością charytatywną. Od lat 70. organizuje zbiórki dla potrzebujących parafian. Pani Danuta, od wielu lat zaangażowana w pomoc bliźnim, wspomniała o wieloletniej współpracy z krakowską Caritas, dzięki której przywożono 10 ton żywności rocznie. W domu parafialnym znajdował się punkt, gdzie członkowie Rady i inni parafialnie przyjmowali i wydawali dary. Obecnie na święta przygotowywanych jest ok. 45 paczek. Jak wyjaśnia pani Danuta, parafia jest dla niej jak dom, dlatego nie jest jej obojętne, czy ktoś potrzebuje wsparcia duchowego lub materialnego.
Kolejną aktywną grupą jest chór parafialny, który działa od 16 lat. Ówczesny proboszcz, ks. prał. Stanisław Marchewka, zachęcił, by wszyscy parafialnie, którzy kiedykolwiek należeli do chórów, założyli parafialny. – Należałam do chóru w liceum, dlatego postanowiłam zapisać się do tego w parafii. Jakież było zdziwienie młodzieży, kiedy zobaczyli mnie, ponad 40-letnią kobietę. Ale nie przyszłam sama. Przyszły też osoby, które już wcześniej działały. Jesteśmy w chórze do dzisiaj – młodzież odpadła, a my trwamy dalej – wskazuje pani Bogumiła, która dołączyła do chóru 16 lat temu. – Nasza wspólnota jest bardzo zżyta, ponieważ spędzamy razem czas, ale też genetycznie: śpiewa teściowa z zięciem, kuzynka z kuzynką, ojciec z córką. Całymi rodzinami należymy do chóru – wyjaśnia.
Chór śpiewa podczas świąt i innych uroczystości parafialnych oraz państwowych. Próby odbywają się raz w tygodniu. Oprócz nich chórzyści integrują się podczas wspólnych wyjazdów. Jak mówi pan Krzysztof, jest to czas na aktywność fizyczną, śpiew oraz rozmowy.
Liczną wspólnotą są róże różańcowe – 12 żeńskich i 1 męska, która przyjęła imię bł. kard. Stefana Wyszyńskiego. Pani Iwona dzieli się, iż poprzez modlitwę różańcową stale przybliża się do Jezusa i coraz lepiej Go poznaje.
Wspólnota neokatechumenalna działa w parafii od 18 lat. Aktualnie liczy 7 osób, które spotykają się dwa razy w tygodniu na rozważaniu Liturgii Słowa oraz wspólnej Eucharystii.
W parafii Przemienienia Pańskiego działają dwa kręgi Domowego Kościoła liczące 10 rodzin. Justyna oraz Dawid formują się od 11 lat. – Jest to wspólnota, która pomaga budować jedność małżeńską, wychowywać dzieci i daje nam duże oparcie duchowe. Uczy modlitwy, zawierzenia i daje też ludzi, z którymi możemy dzielić nasze troski i radości – tłumaczy Justyna. – Poza spotkaniami formacyjnymi również spotykamy się rodzinnie, ponieważ w naszym kręgu są same rodziny czterodzietne. Dzieci są w podobnym wieku, znają się i przyjaźnią – dodaje.
Oprócz gałęzi rodzinnej Ruchu Światło-Życie, w libiąskiej parafii działa także Oaza Dzieci Bożych oraz oaza młodzieżowa – łącznie ok. 50 oazowiczów. – Formacja motywuje do własnego rozwoju, motywują też postanowienia po każdym spotkaniu. Jestem obecnie na kursie animatora, więc mam poczucie spełnienia, że ja mogę dawać, mogę służyć np. poprzez prowadzenie scholi, którą mamy dwa razy w tygodniu, i poprzez moją grupę – zaznacza Weronika. Jak dodaje, dołączyła do oazy dzięki świadectwu swoich rodziców i sióstr, ponieważ wszyscy są animatorami. Widziała ich radość z posługi i wdzięczność wobec Ruchu. Również Adam, lektor posługujący od sześciu lat, przyznaje, iż do służby zachęcili go kuzyni. Obecnie służba liturgiczna liczy ok. 15 osób.
Boże Kobiety Rut to wspólnota działająca od sześciu lat, gromadząca ok. 30 kobiet. Spotkania warsztatowe odbywają się w drugie poniedziałki miesiąca, na których obecnie omawiane są tematy związane z Bożą kobiecością, odnoszące się do kobiet w Piśmie Świętym. – Najfajniejsze jest to, że poznałam wspaniałe, otwarte kobiety, które mnie fascynują i mobilizują do innego spojrzenia. Każde spotkanie wnosi bardzo dużo do mojego życia – dzieli się Halina.
Mężczyźni św. Józefa funkcjonują w parafii od siedmiu lat. Ok. 20 mężczyzn bierze udział w Mszy św., a następnie w spotkaniu, podczas którego omawiane są różne teksty lub konferencje. Oprócz tego raz w roku uczestniczą w całodziennej konferencji oraz w weekendowych rekolekcjach.
To ostatni odcinek drugiego sezonu serii „W koło archidiecezji”. Wracamy w marcu, a teraz zapraszamy do obejrzenia poprzednich materiałów.