- Zawieszeni między „hodie”, a „cras”, między tym, co jest dzisiaj, a co nas czeka jutro, mamy ciągle czas i mamy tyle miejsc, do których trzeba iść za Chrystusem, dobrze czyniąc, pomagając, pełni empatii i gotowości. Nawet jeśli w sytuacji trudnej pozostaje nam wyłącznie jeden gest: ujęcia czyjejś ręki i trzymania jej w swoich dłoniach - mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski podczas Ogólnopolskiej Pielgrzymki Służby Zdrowia na Jasna Górę.
W homilii arcybiskup powiedział, że opis wniebowstąpienia Chrystusa został zaprezentowany w Dziejach Apostolskich. Po latach tajemnicę wyniesienia ludzkiej natury do chwały przedstawił także św. Paweł pisząc, że Bóg wskrzesił Jezusa z martwych i posadził po swej prawicy, poddając wszystko pod Jego stopy. – Postawa apostołów nie może być tylko wpatrywaniem się w niebo, do którego wzniósł się Jezus. Oni mają iść na cały świat i głosić Ewangelię całemu stworzeniu – zaznaczył arcybiskup. Chrześcijanin jest człowiekiem nadziei i zdradą byłoby dopuścić do siebie myśli, że istnienie i śmierć jest absurdem. – Dla chrześcijanina, żyjącego w trudnych czasach i wystawionego na niezwykle ciężkie okoliczności i wyzwania, nie ma miejsca na absurd, jest nadzieja na chwałę – zaznaczył metropolita. Stwierdził, że chrześcijanie wiedzą dzięki Chrystusowi kim jest miłosierny Ojciec i zdają sobie sprawę, że kresem życia jest bezkresna wieczność.
– Dzisiejsza uroczystość pokazuje nam bezkresne cele, do których zmierzamy. Jesteśmy niejako zawierzeni między „nunc” – teraz, a „futurum” – przyszłością, między „hodie” – tym, co jest dzisiaj, a „cras” – tym, czym będzie jutro – powiedział. Podkreślił, że chrześcijanie wiedzą kim jest Bóg i zaufali Bożej miłości. – Nie jesteśmy wydani na absurd, bezsens i rozpacz, ponieważ idziemy do domu Ojca. To zmierzanie ku Niemu, staje się doświadczeniem codzienności – podkreślił arcybiskup. Stwierdził, że tylko wpatrując się w Jezusa można odzyskać sens i nadzieję, by pokonywać trudności. Los chrześcijanina wyraził św. Augustyn, który pisał: „To Boże sprawiasz, że sławić Cię jest błogo. Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”. Zdążanie z Chrystusem ku Ojcu sprawia, że wzrasta siła nadziei mimo rozpaczy i bezsensu. – Nasze zdążanie za Chrystusem, który do końca nas umiłował sprawia, że coraz bardziej żarliwa, bezinteresowna i piękna jest nasza miłość, zwłaszcza gdy przyjmuje konkretny wymiar jakim jest schorowany, oczekujący pomocy i nadziei drugi człowiek – podkreślił metropolita.
Ewangelia i Dzieje Apostolskie wskazują na szczególną empatię Jezusa wobec cierpiących. Syntetycznie wyraził to św. Piotr w Cezarei: „Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, a my jesteśmy tego świadkami”. Chrystus ujął za rękę chorą teściową Piotra, był zdjęty litością wobec nieszczęść trędowatego i dotknął go. Zbawiciel uzdrawiał w porę i nie w porę, nawet w szabat, czego nie mogli znieść faryzeusze i uczeni w Piśmie, zważający wyłącznie na procedury. Chrystus był wrażliwy na ludzki smutek i cierpienie, dlatego rzekł do wdowy: „Nie płacz” i wskrzesił jej syna. – Zawieszeni między „hodie”, a „cras”, między tym co jest dzisiaj, a co nas czeka jutro, mamy ciągle czas i mamy tyle miejsc, do których trzeba iść za Chrystusem, dobrze czyniąc, pomagając, pełni empatii i gotowości. Nawet jeśli w sytuacji trudnej pozostaje nam wyłącznie jeden gest: ujęcia czyjejś ręki i trzymania jej w swoich dłoniach – powiedział arcybiskup.
Przypomniał trudną sytuację podczas pandemii koronawirusa, gdy ludzie samotnie odchodzili na drugą stronę życia. – Jak ważne jest być blisko. Jak ważne jest spojrzenie, dotyk dłoni, modlitwa tuż obok, zapalona świeca – podkreślił. Przywołał statystyki covidowe, stworzone przez Ministerstwo Zdrowia i stwierdził, że dzisiejsza pielgrzymka musi być dziękczynieniem za przetrwanie trudnego czasu pandemii. Zauważył, że ofiara ludzi, wolontariuszy, którzy nie wahali się pomagać sprawiała, że wobec cierpień budowane było ogromne dobro. – Za to dobro chcemy dziękować Bogu. Za nadzieję, która dawała siły tylu lekarzom, pielęgniarkom, fizjoterapeutą, by nieść pomoc – powiedział metropolita. Przypomniał, że wielu spośród nich chęć niesienia pomocy braciom przypłaciło zdrowiem lub nawet życiem. – Ogromna rzesza ludzi ryzykowała zdrowiem, a nawet swym życiem, by iść za miłosiernym, dobrym, niosącym pomoc Chrystusem – wskazał metropolita. Powiedział, że wszyscy chcą podziękować pracownikom służby zdrowia za ich postawę, wyrażoną słowami Zbawiciela: „Jestem z wami”. Arcybiskup przypominał, że 255 lat temu wybuchła Konfederacja Barska. Przywołał słowa „Pieśni Konfederatów Barskich”, która została napisana przez Juliusza Słowackiego: „Bo u Chrystusa my na ordynansach — Słudzy Maryi!” – Chcę te słowa rozszerzyć: my u Boga na ordynansach, w służbie miłości i drugiemu człowiekowi, by jak najwięcej ludzi mogło przejść przez świat z chrześcijańską nadzieją za Tym, który za nas umarł, zmartwychwstał i dla nas wstąpił do nieba – dodał na zakończenie.