– Problem w tym, by przyjąć Jezusa jako Bożego Syna, jako Tego, który w prosty sposób okazuje swe miłosierdzie. Uwierzyć w to, co przynosi i przyjąć to w pokorze serca. Miłosierną miłość można przyjąć tylko będąc człowiekiem pokornym – mówił abp Marek Jędraszewski podczas katechezy dla młodych w czasie Światowych Dni Młodzieży, wygłoszonej w kościele Nossa Senhora da Conceição Olivais Sul.
Podczas konferencji arcybiskup powiedział, że w wielkiej przestrzeni miłosierdzia należy spoglądać na wywyższenie Najświętszej Maryi Panny, a także na całą ludzkość. – Trzeba mieć poczucie swojej godności jako Dziecka Bożego. Jako tego, którego kocha Bóg. I jako dziecko być gotowym przyjmować wszystko, co Bóg daje. Miłość miłosierna to przestrzeń nachylenia się nad cierpieniami, pragnieniami ludzi, którzy są osamotnieni w swym bólu i potrzebach – zaznaczył arcybiskup. Podkreślił, że miłość miłosierna musi obejmować całego człowieka i wszystkie jego potrzeby. Pochylając się nad potrzebami innych, można zdać sobie sprawę, że nie są one wyłącznie materialne. Maryja swą niezwykłą godność rozpatruje w kategoriach wywyższenia jej jako prostej Bożej służebnicy, ale także miłosierdzia, obejmującego cały świat. Po grzechu pierworodnym ludzi spotkała wielka kara i można by pomyśleć, że została zamknięta przestrzeń nadziei. Bóg jednak w tym trudnym momencie pochylił się nad człowiekiem i dał mu nową nadzieję. – To pierwszy przejaw Bożego miłosierdzia: nachylanie się nad ludzkością, dotkniętą koniecznością niełatwego życia i nieuniknionej śmierci – zauważył arcybiskup.
Maryja w pieśni uwielbienia odwołała się do postaci Abrahama, który „wbrew nadziei uwierzył nadziei” i stał się ojcem wielkiego narodu. Matka Boża pochodziła z narodu, który miał świadomość, że Bóg wielokrotnie wkraczał w jego dzieje, okazując litość i miłosierdzie. Maryja otworzyła się na Boże słowo, które zaczęło w niej żyć, a swą wielkość widzi w tym, że Ojciec okazał jej miłosierdzie, okazując je całemu światu.
Jezus na pytanie uczniów Jana Chrzciciela rzekł, że mają opowiedzieć swemu nauczycielowi o wspaniałych dziełach, które mają miejsce. – Problem w tym, by przyjąć Jezusa jako Bożego Syna, jako Tego, który w prosty sposób okazuje swe miłosierdzie. Uwierzyć w to, co przynosi i przyjąć to w pokorze serca. Miłosierną miłość można przyjąć tylko będąc człowiekiem pokornym – zaznaczył metropolita.
Chrystus utożsamiał się z biednymi i najmniejszymi. Ci, którzy okazują miłosierdzie swym bliźnim, żyją duchem królestwa Bożego i zakosztują jego pełni. Arcybiskup odczytał fragment „Dzienniczka” św. s. Faustyny, w którym święta zapisała słowa Jezusa, że cierpienia i łzy dzieci utrzymują świat. – Ci, którzy mają w sobie ducha dziecka Bożego utrzymują świat. Przez swoją pokorę, zaufanie, cierpienie, odrzucenie i ciągłe zaufanie, jakie pokładają w Bogu, oni utrzymują świat i sprawiają, że karząca ręka Boga jest powstrzymywana ich łzami – powiedział arcybiskup.
Przypomniał pojęcie „cywilizacji miłości,”, które po raz pierwszy pojawiło się na ustach Pawła VI. Do tej myśli często powracał św. Jan Paweł II, który podawał cztery kryteria jej budowania. Ojciec Święty podkreślał, że osoba ma pierwszeństwo przed rzeczą. – Każdy z nas jest osobą, czyli jest kimś osobnym w stosunku do innych. W całych dziejach świata nie było i nie będzie kogoś takiego jak ja. Każdy z nas jest „osobny” w oczach Boga. Każdy z nas jest Jego ukochanym dzieckiem – zauważył metropolita. Podkreślił, że każdy jest ważny w oczach Boga od chwili poczęcia aż do śmierci i przez całą wieczność. To sprawia, że wierzący nie mogą się godzić na przedmiotowe traktowanie człowieka.
Kolejne kryterium to pierwszeństwo etyki przed techniką. Nie wszystko co można wytworzyć przez technikę jest dobrem.
Istotne jest także „być” nad „mieć”. We współczesnym świecie ludzie oceniają innych poprzez pryzmat posiadanych rzeczy. – Trzeba być człowiekiem, coraz bardziej w swym człowieczeństwie spełnianym i szlachetnym, by się „stawać” jako osoba – zauważył arcybiskup. Prawda ma pierwszeństwo nad wolnością. – Autentyczna wolność to służba prawdziwym wartościom, o których mówi nam właściwie ukształtowane sumienie – stwierdził metropolita.
Czwartym kryterium budowania cywilizacji miłości jest wyższość miłości miłosiernej nad sprawiedliwością. Syn marnotrawny miał poczucie sprawiedliwości i że nie jest godny nazywać się synem swego Ojca. Mimo to Ojciec ze wzruszeniem wybiegł na spotkanie swego dziecka i je ucałował, przebaczając mu wszystko.
Z tego obrazu, pozostawionego przez Jezusa wyłania się prawda o krzyżu. Bóg nie oszczędził swego Syna, ale wydał Go dla zbawienia ludzi. Metropolita podkreślił, że Bóg kocha ludzi, zależy Mu na nich i oddaje im siebie. Kryje się za tym jednak nieskończona gotowość i moc przebaczania. – Nie ma miłosierdzia bez przebaczenia – podkreślił arcybiskup. Zauważył, że miłosierdzie łączy się z pokorą. Potęga i moc Bożego przebaczenia czekają podobnie jak ojciec na powrót syna. – Można prosić o miłosierdzie, jeśli jest w nas pokora. Nie ma miłosierdzia bez pokory – zauważył arcybiskup. Stwierdził, że to ma swoje przełożenie na historię człowieka, narodów i państw. Przypomniał orędzie biskupów polskich skierowane do biskupów niemieckich, które zapoczątkowało pojednanie. Rozpoczęło to wielką propagandę nienawiści i złości ze strony władz komunistycznych, ale gotowość przebaczenia ze strony Polski sprawiło, że można było zawrzeć porozumienia i zapoczątkowało powstawanie struktur europejskich. Św. Jan Paweł II prosił o wzajemne przebaczenie i pojednanie, ponieważ wiedział, że bez niego nie będzie pokoju. Arcybiskup powiedział, że trzeba okazywać miłosierdzie także kolejnym pokoleniom. Przypomniał wspaniałą postawę Polaków wobec agresji Rosji na Ukrainę. – To jest chrześcijański świat. To jest miłosierdzie. To jest pokora tych, którzy są gotowi otworzyć własne domy przed prawdziwymi uciekinierami, uchodźcami chroniącymi się przed bombami i niewyobrażalnymi zbrodniami – powiedział.
Na zakończenie przywołał słowa papieża, który mówił o wypaczonych programach, sięgających do idei sprawiedliwości. W nich nad sprawiedliwością biorą górę inne, złe siły. Jest to sprzeczne z istotą sprawiedliwości oraz prowadzi do nadużycia jej idei. W imię tej wartości nie można krzywdzić innych. Sama sprawiedliwość nie wystarcza, może prowadzić ona do zaprzeczenia samej siebie, jeśli nie kształtuje się życia ludzkiego na zasadzie głębszej mocy jaką jest miłość. – Potrzebne jest przebaczenie i miłosierdzie. Warunkiem tego jest pokora. Owocem pokory zaś jest nawrócenie. Dlatego też Kościół wyznaje i głosi nawrócenie. Nawrócenie do Boga zawsze polega na odnalezieniu miłosierdzia, czyli owej miłości, która cierpliwa jest i łaskawa – zakończył metropolita.
Po konferencjach arcybiskup odpowiadał na pytania młodych ludzi. Dotyczyły one kwestii nurtujących młodych pielgrzymów. Podczas pierwszej sesji pytań i odpowiedzi arcybiskup zwracał uwagę na to, w jaki sposób jego słowa są niejednokrotnie przeinaczane lub wypaczane. Mówił o oschłości serca, wewnętrznym bólu i zmaganiach, z którymi mogą mierzyć się młodzi ludzie. Przybliżał młodym swoje własne doświadczenia i przez ich pryzmat tłumaczył ważne prawdy i nurtujące ich kwestie. Mówił o wierności i modlitwie, które pomagają przetrwać chwile zwątpienia. Wskazywał na społeczną naukę Kościoła, która jest stale wzbogacana i tłumaczy, jak pomagać innym. Mówił także o pięknie liturgii, które zawsze będzie pociągało, by ujrzeć w niej piękno samego Boga. Młodzi pytali również arcybiskupa o beatyfikację rodziny Ulmów. Metropolita krakowski zwracał w odpowiedzi uwagę na ofiarę poniesione przez nienarodzone dziecko, które jest argumentem w walce o ochronę życia poczętego.
Następnym punktem spotkania była wspólna Eucharystia, której przewodniczył metropolita krakowski. W homilii przyznał, że w mieszkańcy Nazaretu nie chcieli przyjąć słów Jezusa. Powrócił do konferencji, w której wskazywał, że by przyjąć Boże miłosierdzie trzeba być pokornym. Mieszkańcy Nazaretu trwali przy swoich codziennych doświadczeniach, mając w pamięci, że Chrystus jest synem cieśli. Na boskość Jezusa wskazywały jednak Jego wspaniałe cuda i znaki, które Mu towarzyszyły. Przez brak wiary w Nazarecie Jezusa spotkało odtrącenie. Ta scena wyrzucenia Go z miasta i zwątpienia w Jego posłannictwo znalazła swój finał na Golgocie. Kapłani i uczeni w Piśmie także nie chcieli wierzyć, że Chrystus jest Mesjaszem i Jego słowa wzięli za bluźnierstwo i skazali Go na śmierć.
Metropolita wskazał na trzy inne wzgórza, które łączą się z działalnością Zbawiciela. Pierwsze z nich to miejsce, w którym Jezus wygłosił osiem błogosławieństw. Chrystus nadał wtedy nowe prawo, mówiąc jak Ten, który posiada władzę. Mesjasz jednoznacznie określił wtedy, kto będzie uczestnikiem Jego królestwa. – Jezus ustanowił wtedy prawo, stanowiące szczyt wszelkiego prawa. To prawo miłości Boga, którego należy kochać całym sercem, ze wszystkich sił, całym swym umysłem i duszą, a drugiego człowieka miłować jak siebie samego – podkreślił arcybiskup. Na górze Tabor Jezus okazał obraz swego bóstwa apostołom. Metropolita wskazał także na górę, z której Jezus wstąpił do nieba, rozsyłając wcześniej apostołów na cały świat. Tam Zbawiciel upewnił uczniów, że jest z nimi aż do skończenia świata.
– Można odrzucić Chrystusa, z powątpiewaniem patrzeć na jego skromne pochodzenie społeczne. Nawet o Jego cudach można powiedzieć, że są dziełem Belzebuba. Człowiek jest zdolny do największych kłamstw. Można mieć też czyste i otwarte serca. Otwarte na słowa Prawdy, które dają nam pewność, że Chrystus jest z nami na dobre i na złe i że on wprowadzi ans do królestwa prawdy, sprawiedliwości, miłości i pokoju – zakończył metropolita.