- Zdajemy sobie sprawę, że nie wystarczy założyć złote korony na obraz Matki Chrystusa i naszej Matki i Królowej. My sami powinniśmy tworzyć Jej żywą koronę naszą wiarą, nadzieją i miłością, naszą modlitwą i pracą, naszą pokorą i służbą, a więc naśladowaniem Jej najpiękniejszych postaw i cech - mówił kard. Stanisław Dziwisz podczas koronacji cudownego obrazu Matki Bożej w Daleszycach.
Publikujemy pełną treść homilii kard. Stanisława Dziwisza podczas koronacji.
Czcigodny Pasterzu Kościoła Kieleckiego, Drodzy Księża Biskupi,
Umiłowani w Chrystusie Panu Bracia i Siostry!
Wybrana na dzisiejszą uroczystość koronacji obrazu Matki Bożej Daleszyckiej Ewangelia zachęca nas, byśmy myślą i sercem przenieśli się do Ziemi Świętej i przyłączyli się do tłumu słuchającego z zapartym tchem Jezusa z Nazaretu. My również zgromadziliśmy się dziś tłumnie, by wsłuchiwać się w słowa życia wiecznego naszego Pana i Zbawiciela, by przyjąć do naszych serc bezcenny dar Jego Ciała i Krwi i by w sposób szczególny uczcić Jego Matkę – Najświętszą Maryję Pannę. Ona tutaj, na tej ziemi, od ośmiu wieków towarzyszy uczniom i uczennicom swego Boskiego Syna, tworzącym wspólnotę parafialną i wpatrującym się od kilku wieków w Jej łaskami słynący obraz.
Maryja w sposób wyjątkowy wpisała się w dzieje zbawienia świata. To Ją wybrał Wszechmogący, by została matką Syna Bożego, który stał się człowiekiem w Jej niepokalanym łonie. To Ona Go wykarmiła i wychowała, tak jak każda matka karmi i wychowuje swoje dziecko. To od Niej uczył się pierwszych słów i pod Jej czujnym okiem stawiał pierwsze kroki. A gdy po trzydziestu latach opuścił rodzinny dom nazaretański, by podjąć publiczną działalność, Ona cały czas towarzyszyła mu sercem, do końca. Ona stanęła również obok krzyża, na którym Jezus oddał swe życie za zbawienie świata i z którego powierzył Jej troskę o swój Kościół.
Maryja towarzyszyła dyskretnie swemu Synowi, wędrownemu Nauczycielowi głoszącemu Dobrą Nowinę o Bogu, który tak „umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Od czasu do czasu krzyżowały się drogi Matki i Syna. O jednym z ich spotkań opowiada nam dzisiejsza Ewangelia. Nauczającego i otoczonego tłumem Jezusa powiadomiono, że przyszła Jego Matka z braćmi i chcą z Nim mówić.
Wiemy, że Jezus jako znakomity pedagog wykorzystywał różne sytuacje, by przekazać słuchaczom ważne prawdy. Tak było i tym razem. Najpierw zadał zaskakujące pytanie: „Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?” Ewangelista Mateusz zapisał dalej: „I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką»” Mt 12, 48-50).
Dzisiaj te słowa są skierowane do nas. Jezus chce nas zaliczyć do grona swoich najbliższych, tworzących Jego rodzinę. Chce nawiązać z każdą i z każdym z nas najgłębszą, serdeczną więź. Chce być obecny w naszym życiu. Chce dzielić z nami nasze radości, trudy i cierpienia, Czy możemy pozostać obojętni wobec takiego zaproszenia, takiej propozycji, która nadaje najgłębszy sens naszej niełatwej egzystencji na ziemi, naznaczonej często poczuciem samotności, brakiem miłości i nadziei? W najbliższym kręgu Jezusa wszyscy jesteśmy Jego braćmi i siostrami, tworzącymi jedną rodzinę, jedną wspólnotę, jeden Kościół.
Jezus stawia nam tylko jeden warunek. Usłyszeliśmy Jego słowa: „kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”. Pełnić wolę naszego Ojca w niebie to przede wszystkim postawić Go w centrum naszego życia. Od Niego bowiem wyszliśmy i do Niego zmierzamy. On nas uczynił na swój obraz i podobieństwo, bo stworzył nas z miłości i do miłości. Pełnić wolę naszego Ojca w niebie to znaczy przede wszystkim kochać Go całym sercem, całą duszą oraz kochać naszych bliźnich, bo każdy z nich jest bez wyjątku dzieckiem Bożym. Wiemy, że ta oczywista i podstawowa prawda o miłości, zapisana w Bożych przykazaniach i przykazaniu pozostawionym nam przez Chrystusa, niejednokrotnie z trudem dociera do naszego umysłu i serca.
Wiemy, że dzieje świata od jego zarania naznaczone są grzechem, niewiernością, nieprzestrzeganiem przykazań, czyli niepełnieniem woli Bożej. Wiemy również, że w te niełatwe dzieje świata wkroczył Syn Boży i Syn Maryi, aby ocalić los człowieka, uleczyć jego chore serce i wprowadzić go na drogę prowadząca do życia na wieki w Bożym królestwie miłości. Oto horyzont naszej chrześcijańskiej nadziei! Umacnia nas w niej św. Paweł Apostoł, który – jak dziś usłyszeliśmy – zapewnia w Liście do Rzymian, że „Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8, 28).
Drogie siostry, drodzy bracia, dziś w Daleszycach na skronie Matki Bożej Szkaplerznej i Jej Boskiego Syna nałożymy złote, papieskie korony, z upoważnienia Ojca Świętego Franciszka. Jest to niejako dojrzały owoc wielowiekowej czci, jaką wśród wiernych cieszy się cały czas i nadal cieszy piękny obraz Daleszyckiej Madonny. O Jej szczególnym kulcie, jaki tu zawsze odbierała, świadczą liczne dokumenty, a zwłaszcza wota składane z wdzięczności za wysłuchane prośby i błagania. Ileż skierowano tu do Niej westchnień, ileż wypowiedziano „Zdrowaś Maryjo”, ileż wylano przed Jej wizerunkiem łez, ileż złożono przed nim podziękowań. Nie znamy całej tej wielkiej tajemnicy ludzkich serc, ale wiemy, że ta żywa i wzruszająca historia zapisana w Sercu Boga i w Sercu Matki Boga-Człowieka.
Czterdzieści dwa lata temu, podczas pierwszej podróży apostolskiej do Ojczyzny, Jan Paweł II przypomniał nam na Jasnej Górze, że otwierając przed wiekami drzwi Chrystusowi z chwilą przyjęcia chrztu, nasi praojcowie zaprosili również Jego Matkę. „Jezus Chrystus – mówił Ojciec Święty – został zaproszony do [naszej] Ojczyzny, jakby do polskiej Kany. I zaproszona z Nim przybyła od razu Matka Jego. Przybyła i była obecna wraz ze swym Synem, jak o tym mówią liczne świadectwa pierwszych wieków chrześcijaństwa w Polsce” (homilia, 19 VI 1983, n. 3). Możemy dziś dodać, że w skarbcu świadectw o miłości Polek i Polaków do Najświętszej Maryi Panny jest również i pozostanie świadectwo z Daleszyc.
Wiemy, jaką miłość żywił do Matki Chrystusa św. Jan Paweł II. Te miłość zawarł w dwóch słowach: Totus Tuus – Cały Twój, Maryjo. Mogę zaświadczyć, że Ojciec Święty przez całe życie codziennie odmawiał Różaniec i Litanię Loretańską, którą znał na pamięć. Również od wczesnej młodości nosił szkaplerz Najświętszej Maryi Panny i z tym szkaplerzem na piersi oddał Bogu ducha.
W tych dniach, pod koniec lipca, przeżywać będziemy piątą rocznicę Światowego Dnia Młodzieży w Krakowie i Polsce. Pamiętamy entuzjazm i radość wiary niezliczonej rzeszy młodych z całego świata, którzy przyjechali do ojczyzny św. Jana Pawła II, aby dać świadectwo o Chrystusie i Jego Ewangelii. Są nam potrzebne takie świadectwa, również i może przede wszystkim dzisiaj, kiedy nagłaśniane nieustannie krytyki Kościoła, słuszne i niesłuszne, mogą odbierać wszystkim, a zwłaszcza młodym, radość z przynależenia do wielkiej wspólnoty uczniów ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana, jedynej nadziei świata i człowieka.
Dzisiaj krytyki nie omijają nawet tak wielkiej postaci jak św. Jan Paweł II, który odegrał opatrznościową rolę w życiu całego Kościoła, a także naszego narodu. To przecież on nas przeprowadził przez Morze Czerwone komunizmu do wolności i niepodległości. Niektóre środowiska zapominają o tej karcie naszej historii. Kościół w naszej ojczyźnie zawsze był z narodem, a naród pozostawał wierny Kościołowi, dostrzegając w nim jeden z filarów swojej tożsamości. Dziś, w dniu koronacji obrazu Matki Bożej Daleszyckiej, trzeba wspomnieć o cierpieniach Kościoła Kieleckiego i jego pasterza – biskupa Czesława Kaczmarka, który wiernie służył ludowi Bożemu i zapłacił za to więzieniem.
Drogi Księże Biskupie Janie podjąłeś z woli Ojca Świętego to wielkie dziedzictwo i życzę Ci, abyś wraz z biskupami pomocniczymi, z duchowieństwem i wiernymi prowadził z odwaga i miłością Kościół Kielecki do Chrystusa. Mamy świadomość, że w drogę i służbę Kościoła wpisany jest zawsze Krzyż, doznający tak wielkiej czci na waszej świętokrzyskiej ziemi!
Trzeba nam dzisiaj zadać pytanie: co oznacza, jaką wymowę ma i do czego nas zobowiązuje koronacja obrazu Matki Bożej Daleszyckiej? Jesteśmy świadomi, że Maryja jest Matką Króla Wszechświata, przysługuje jej więc tytuł Królowej. Podobnie jak Jej Syn, nie jest Ona podobna do władców tego świata uzurpujących sobie władzę nad człowiekiem, opływających w bogactwa i ciemiężących narody. Drogą Maryi do królewskiej godności było pełnienie przez Nią woli Bożej, niewinność, pokora i służba. Takiej Królowej należy się korona, dlatego nakładamy ją na Jej skroń, podobnie jak na skroń Jej Syna, którego jako Matka trzyma w ramionach.
Koronacja jest znakiem, że uznajemy niepowtarzalną rolę Matki Chrystusa w dziejach zbawienia. Wierzymy głęboko, że po swym Wniebowzięciu zasiada Ona po prawicy swego Syna, Króla Wszechświata, towarzyszy nam z wysoka w naszym pielgrzymowaniu do wieczności, oręduje za nami we wszystkich naszych sprawach. W sposób szczególny wpatrujemy się w Nią dzisiaj, odczytując na nowo zapisane w Księdze Apokalipsy słowa, przedstawiające Ją jako „Niewiastę obleczoną w słońce, i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu (Ap 12, 1). Oddając Jej cześć i dziękując Bogu za Nią, za Jej rolę w życiu każdego z nas, wpisujemy się w nieprzerwaną historię dziękczynienia zanoszonego do niebios za Nią i przewidzianego przez Nią w hymnie Magnificat: „Oto bowiem błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia” (Łk 1, 48).
Zdajemy sobie sprawę, że nie wystarczy założyć złote korony na obraz Matki Chrystusa i naszej Matki i Królowej. My sami powinniśmy tworzyć Jej żywą koronę naszą wiarą, nadzieją i miłością, naszą modlitwą i pracą, naszą pokorą i służbą, a więc naśladowaniem Jej najpiękniejszych postaw i cech. Dzisiejsza uroczystość zobowiązuje nas do kroczenia taką ewangeliczną drogą miłości i służby. To będzie nasz osobisty i zbiorowy wkład w budowanie na ziemi królestwa Bożego, w pomnażanie w naszych środowiskach i w naszej ojczyźnie dobra, w umacnianie jedności naszych rodzin, w pomaganie młodym w odkrywaniu Jezusa Chrystusa i prawdziwego oblicza Jego Kościoła.
Matko Boża Daleszycka,
obdarzona również tytułem
Matki Bożej Szkaplerznej
i Matki Bożej Różańcowej!
Dziś Twoje wielkie święto,
na które czekały pokolenia Waszych przodków.
Modlili się oni przed Twym obrazem,
Powierzali Ci wszystkie swoje sprawy,
radości i smutki, troski i nadzieje,
i byli wysłuchiwani.
Dziś zakładamy złote korony na skroń Twoją
i Twojego Boskiego Syna.
Jest to wyraz wdzięczności
za Twoją wielowiekową obecność na tutejszej świętokrzyskiej ziemi.
Za to wszystko Cię błogosławimy.
I prosimy o Twoje błogosławieństwo z wysoka. Wspieraj Kościół Kielecki z jego Pasterzami
Umacniaj rodziny i wspólnoty parafialne.
Pomagaj młodym w odkrywaniu ich drogi miłości i służby w Kościele i społeczeństwie.
Wspieraj chorych, niepełnosprawnych
i osoby w podeszłym wieku.
Uproś u Twego Syna łaskę pojednania, zgody i pokoju dla naszej Ojczyzny.
Pomagaj błądzącym i szukających prawdy,
umacniaj wątpiących i ustających w drodze,
obdarzaj nadzieją nas wszystkich.
Matko Boża Daleszycka,
Matko i Królowa nasza –
módl się za nami!
Amen.