- Wielbimy Boga, patrząc na tego, którego dał Jezusowi i Maryi. Dziękujemy Bogu za tego, którego dał Kościołowi jako szczególnego opiekuna. Wpatrujemy się w jego postać i uczymy się jego cichej, pięknej i głębokiej wiary. Prosimy, by nam w tej wierze nieustannie był natchnieniem i umocnieniem, zwłaszcza w czasach trudnych - mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski podczas bierzmowania i odpustu parafialnego w kościele pw. św. Józefa Robotnika w Kurowie.
W homilii arcybiskup powiedział, iż słysząc opis stworzenia, odkrywa się prawdę o człowieku, który jest stworzony na Boży obraz i podobieństwo. Dzięki temu został on wyniesiony ponad wszystkie inne stworzenia i ziemia jest mu poddana. Nie znaczy to, że ludzie mają bezkarnie i egoistycznie wykorzystywać naturę, ale Bóg powierzył swe wielkie dzieło stworzenia ich pieczy i odpowiedzialności. – To, że człowiek jest stworzony na Boży obraz i podobieństwo oznacza, że ma swą rozumną działalnością przedłużać stwórcze dzieło Boga. Ciąży na nim zatem wielka odpowiedzialność za cały świat – podkreślił arcybiskup. Przedłużeniem stwórczego dzieła Boga jest powoływanie nowego życia w małżeństwie. Święte, rodzicielskie życie wpisuje się w sposób szczególny w to, że Bóg stworzył świat i jest źródłem życia. Bóg pozostawił człowiekowi przestrzeń, za którą musi wziąć odpowiedzialność i wiedział, że to co uczynił było dobre. Ludzie zawdzięczają Bogu także szczególny rytm czasu, ponieważ wskazał on, że siódmego dnia należy odpoczywać. Niedziela jest zatem dniem, który powinno się poświęcić na odpoczynek, refleksję i okazywane wdzięczności Stwórcy za Jego dary. W dekalogu zostało dokładnie określone, w jaki sposób ten rytm czasu i godność człowieka mają być urzeczywistniane. Posłuszeństwo prawu Bożemu jest wyrazem najwyższej sprawiedliwości i szlachetności ducha.
Arcybiskup wskazał, iż takim człowiekiem był św. Józef, który w Ewangelii był nazwany sprawiedliwym. Codziennie modlił się do Boga i raz w roku udawał się na pielgrzymkę do Jeruzalem. Był cieślą, człowiekiem szlachetnego i poważanego fachu, a swą pracą służył innym. Św. Józef wiedział, że w Szabat przede wszystkim należy modlić się we wspólnocie wiary. Bóg powołał go do wielkich rzeczy, czyniąc go opiekunem Bożego Syna. Ewangelie mówią o jego odpowiedzialności i zapobiegliwości, zwłaszcza w trudnych sytuacjach. To na jego barkach spoczywał ciężar wyzwań, domagających się by okazał swe męstwo, rozwagę i mądrość. – Boży mąż, człowiek sprawiedliwy, wychowawca Bożego Syna, oblubieniec Przenajświętszej Dziewicy. Wielbimy Boga, patrząc na tego, którego dał Jezusowi i Maryi. Dziękujemy Bogu za tego, którego dał Kościołowi jako szczególnego opiekuna. Wpatrujemy się w jego postać i uczymy się jego cichej, pięknej i głębokiej wiary. Prosimy, by nam w tej wierze nieustannie był natchnieniem i umocnieniem, zwłaszcza w czasach trudnych – podkreślił arcybiskup.
Stwierdził również, że chrześcijanie powinni żyć kierując się słowami św. Pawła: „Przyobleczcie się w miłość, bo ona jest więzią doskonałości. Niech waszymi sercami rządzi Chrystusowy pokój. Bądźcie wdzięczni. Cokolwiek działacie, słowem czy czynem, czyńcie to w imię Pana Jezusa”. Arcybiskup powiedział, że wszystko należy czynić z sercem, wciąż myśląc o Bogu, którego należy uwielbiać i czcić. Słowa Apostoła Narodów można odnieść do św. Józefa, ale także do siebie. Chrześcijanin powinien głęboko urzeczywistniać przykazanie Boga i bliźniego, czyniąc wszystko na chwałę Boga.
Metropolita przywołał szczególne zdarzenie, jakie miało miejsce w Warszawie. Grupa staruszków modliła się przed sądem na różańcu. Pojawiła się pośród nich młoda dziewczyna, która zaczęła z nich szydzić i kpić. Jedna z kobiet, która miała 83 lata ucałowała jej stopy i zaczęła płakać. Młoda dziewczyna zmieniła swe zachowanie i razem ze staruszką uczyniła znak krzyża. – Co za piękny przykład wiary i siła modlitwy. Modlitwy silnej, a jednocześnie pokornej. Jakie przejmujące świadectwo, że można się zmienić – skomentował arcybiskup. Nawiązał do słów staruszki, która płacząc mówiła, że Polska jest podzielona, a młodzież jest wychowywana przez „niepolskich Polaków”. Powiedział, że wielu ludzi zapomina o chrześcijańskich korzeniach Polski. Dzieje ojczyzny były niełatwe, wielokrotnie walczono z polskością i Kościołem katolickim. – Podczas drugiej wojny światowej i w następnych dziesięcioleciach walczono z polskością, walcząc jednocześnie z Kościołem katolickim. Okupanci doskonale wiedzieli, że jeśli wyrwie się Polakom katolicką wiarę z ich serc, to nie będą „polskimi Polakami” – zauważył arcybiskup. Powiedział, że mówi o tym, by budzić nadzieję w związku z tym, co się wydarzyło w Warszawie przed gmachem sądu.
Przypominał także, że młodzi ludzie wyrazili chęć przyjęcia bierzmowania, by móc mężnie wyznawać chrześcijańską wiarę i według niej żyć. To znaczy przyjąć Boga jako fundament życia. Boga, który daje piękny świat, błogosławiąc małżonkom i dając święty czas niedzieli. Stwórca nieustannie wzywa, by kochać drugiego człowieka i troszczyć się o jego duszę.
Metropolita powiedział, że krzyże znajdujące się na piersiach kandydatów do bierzmowania są pamiątką przyjęcia sakramentu, ale przede wszystkim mają mówić o miłości Boga do człowieka i oddaniu życia za ludzi przez Jezusa Chrystusa. – Niech te krzyże mówią o zwycięstwie Chrystusa nad śmiercią, krzyżem i szatanem. Niech mówią przy jakim znaku macie trwać, byście mocni mocą Ducha Świętego zwyciężyli – zakończył metropolita.