Zniewolenia, brak miłości, deficyt wiary oraz nieporozumienia – to cztery braki ludzkiego serca, które są przeszkodą do autentycznego życia rodzinnego i duchowego, na jakie wskazał bp Janusz Mastalski podczas peregrynacji ikony Świętej Rodziny w parafii św. Jana Chrzciciela w Lubniu.
Na początku Mszy św. ks. Paweł Masłoń przypomniał, że ikona Świętej Rodziny peregrynuje po Archidiecezji Krakowskiej z okazji Roku Rodziny „Amoris laetitia” ogłoszonego przez papieża Franciszka. – Patrząc na Bożą Rodzinę – Jezusa, Maryję i Józefa – możemy doświadczyć czym jest prawdziwa miłość, której źródłem jest Bóg. Chcemy zapatrzyć się na Świętą Rodziną, abyśmy potrafili naśladować Ją w naszym codziennym życiu – mówił wikariusz parafii św. Jana Chrzciciela w Lubniu.
W czasie homilii bp Janusz Mastalski wskazał cztery braki ludzkiego serca, które są przeszkodą do autentycznego życia rodzinnego i duchowego. Najpierw jest zniewolenie. Biskup wyjaśniał, że nie chodzi tylko o nałogi, ale także o zniewolenie swoimi emocjami, pragnieniami, rozczarowaniami. – Święta Rodzina była uosobieniem cierpliwości, bycia darem dla drugiego. Człowiek zniewolony zawsze będzie myślał o sobie – podkreślał biskup zwracając uwagę, że problemem współczesnych rodzin jest zniewolenie pracą i brakiem czasu dla współmałżonka czy dzieci.
Jako drugi bp Mastalski wskazał brak miłości, który objawia się brakiem wrażliwości i brakiem służby. – Jezus był poddany swoim rodzicom. W ten sposób okazywał im miłość – podkreślał krakowski biskup pomocniczy zwracając się do dzieci. Jako trzeci wymienił deficyt wiary i zaznaczył, że receptą na to jest modlitwa i życie sakramentalne.
– Serce zawsze zanieczyszcza nieporozumienie – mówił biskup wskazując na brak pokoju i przebaczenia, które wywoływane są przez brak pokory i otwartości na najbliższych. – Jeśli te braki występują w waszych rodzinach, to zastąpcie je żarliwszą modlitwą, postanowieniem, że będzie inaczej, a nade wszystko nadzieją – apelował.
– Kochane rodziny! Kochajcie się, wspierajcie się i cieszcie się, bo nie ma nic gorszego, jak samotność – zakończył bp Janusz Mastalski.