- Dziś zwracam się do was nie tylko z prośbą, ale z błaganiem. Módlcie się za Kościół. Módlcie się za pasterzy. Módlmy się wzajemnie jedni za drugich! Ta modlitwa jest naprawdę ważna. Jest wyrazem prawdziwej wierności - mówił bp Robert Chrząszcz przy Krzyżu Katyńskim podczas centralnej procesji Bożego Ciała w Krakowie.
Poniżej publikujemy pełną treść homilii bp. Roberta Chrząszcza
Oto usłyszeliśmy fragment Ewangelii mówiący o ustanowieniu Eucharystii. Temat ten rozważany jest w rozmaitych kontekstach. Mówi się, że Eucharystia jest ucztą, ofiarą, pamiątką i obecnością. Spróbujmy dziś zobaczyć w Eucharystii – znak wierności Chrystusa wobec każdego ucznia. Tego, który był wtedy w wieczerniku i tego, który dziś przystępuje do stołu Pańskiego. Chrystus jest wierny! Pozostał wierny woli swojego Ojca i posłuszny aż do śmierci. Wiernie pozostał z nami, tak jak zapowiedział: „Ja jestem z Wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata!”. Patrząc na tę białą hostię miejmy świadomość, że jest ona również znakiem wierności Chrystusa wobec nas.
Panie nasz Jezu Chryste! Dziś przy Twojej eucharystycznej obecności, pragniemy myślą i sercem powrócić do słów jakie zostały wypowiedziane 26 sierpnia 1956 roku na Jasnej Górze. Chcemy powrócić do słów, których autorem jest Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński, na którego beatyfikację oczekujemy. Choć był autorem tekstu ślubów jasnogórskich, z racji internowania nie mógł ich odczytać osobiście. Łączył się z powierzonym sobie ludem – duchowo, składając Śluby w miejscu swojego odosobnienia w Komańczy.
Podobnie jak wtedy – tak i dziś nie ma go fizycznie pośród nas, ale w tej komunii – we wspólnocie naszego Kościoła jest z nami obecny duchowo.
W Ślubach, Kardynał Stefan Wyszyński napisał: „Królowo Polski! Odnawiamy dziś Śluby przodków naszych i Ciebie za Patronkę naszą i za Królową Narodu polskiego uznajemy. Wzywamy pokornie Twojej pomocy i miłosierdzia w walce o dochowanie wierności Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, Kościołowi świętemu i jego pasterzom, Ojczyźnie naszej świętej, chrześcijańskiej przedniej straży, poświęconej Twojemu Sercu Niepokalanemu i Sercu Syna Twego”.
Wierność Bogu, Krzyżowi, Ewangelii, Kościołowi świętemu i jego pasterzom.
Co to jest wierność? Różne są jej definicje i synonimy, ale ciągle dla nas wszystkich wydaje się czymś pożądanym, bardzo dobrym, związanym bezpośrednio z prawdziwą miłością. Możemy powiedzieć, że wierność to miłość trwająca w czasie. Katechizm Kościoła Katolickiego poucza nas, w kontekście sakramentu małżeństwa, że: „wierność to stałość w dochowywaniu danego słowa, że jest to postawa, dzięki której człowiek trwa przy swoich wyborach i w jakiś sposób samookreśla się na przyszłość”.
Jan Paweł II w swoim nauczaniu zauważa, że w imię postępu i nowoczesności – wierność, obok takich wartości jak czystość, poświęcenie, prezentuje się jako wartość przestarzałą. Dlatego też zwraca uwagę na jej ogromną rolę w życiu chrześcijańskim, zwłaszcza w kontekście podejmowania wyborów nieodwołalnych. Istotę wierności oddaje biblijny termin hesed (miłosierdzie, łaskawość, życzliwość, dobroć). Jeśli taka postawa cechuje dwie osoby, wówczas nie tylko obdarzają się one życzliwością, ale są sobie wierne na zasadzie wewnętrznego zobowiązania.
Wierność jawi nam się zatem jako odpowiedzialność za własną miłość. Spójrzmy teraz pokrótce na te cztery aspekty wierności zawarte w Jasnogórskich Ślubach Narodu!
A zatem: Wierność Bogu.
Wierność wobec Boga w najprostszym rozumieniu wynika z faktu, że jesteśmy przez Niego stworzeni. Jesteśmy przez Niego stworzeni, ale nie jak jakaś rzecz, ale w konkretnej relacji: Ojciec – dziecko. Jeśli w naszym życiu to zdanie: „Bóg jest moim Ojcem!” będzie powtarzane z wiarą, nie będziemy mieli wątpliwości co do trwania przy Nim. Dobry Ojciec nie chce nigdy zła dla swojego dziecka, ale zawsze dobra. Chce szczęścia swoich dzieci. Jeśli nawet czegoś swoim dzieciom nie daje, to tylko z miłości, aby nie stała im się krzywda.
Bóg chce naszego szczęścia i bardzo nas kocha. O nieszczęśliwe serce człowieka! – które wobec takiej miłości pozostaje niewzruszone. Każdy kto przekonał się o miłości Boga do Człowieka – czego świadkiem jest chociażby Ciało Jezusa Chrystusa pośród nas – nie może pozostać bierny wobec tej miłości, ale powinien odpowiedzieć synowską miłością, która przejawia się także w wierności!
Po drugie: Wierność Krzyżowi.
Przyrzekamy dochować wierności – tak, – Krzyżowi! Ale Krzyż jawi się światu jako symbol tragedii. – Nie! – Krzyż jest dla nas znakiem nadziei. Krzyż jest znakiem zwycięstwa miłości, ofiary i wyrzeczenia się dla innych. Krzyż jest znakiem oddania siebie, by uratować brata. Krzyż jest znakiem otwarcia serca, aby z nim chodzić po tej ziemi w duchu oddania się braciom. Krzyż jest znakiem odkupienia. Krzyż jest znakiem wyzwolenia. Choć jest on znakiem również cierpienia, zmagania, to trzeba także powiedzieć, że Krzyż jest sam w sobie znakiem wierności! Jezus przy Krzyżu i na nim wytrwał wiernie do końca. Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony. Czy my dziś jesteśmy wierni Krzyżowi? Czy jesteśmy wierni postanowieniom płynącym z sakramentu chrztu i bierzmowania? Trzeba powiedzieć z żalem chociażby o tym, że rezygnacja z sakramentu pokuty, niedzielnej Mszy św. czy porzucenie uczęszczania na katechezę w szkole, dla człowieka wierzącego, jest jak porzucenie wierności Krzyżowi! Każdy akt niewiary, braku świadectwa jest porzuceniem Krzyża.
Dalej: Wierność Ewangelii.
Gdy z kolei przyrzekamy wierność Ewangelii, to przyrzekamy wierność obyczajowi, nauce, prawdzie, którą Kościół święty czerpie z Ewangelii. W wierności Ewangelii nie chodzi tylko o życie zgodne z nią, ale przede wszystkim o rzetelne i całościowe podejście do prawd, które są w niej zawarte! Pismo Święte nie jest supermarketem, z którego można wybrać kilka towarów, które się nam spodobają, a resztę odrzucić, ale jest objawieniem się Boga, przez które wskazuje On nam naszą drogę. Wierność Ewangelii w dzisiejszym świecie to chyba właśnie przyjmowanie jej taką jaką ona jest. Dopiero potem można mówić o wiernym trwaniu przy niej i postępowaniu według niej.
W końcu: Wierność Kościołowi i jego pasterzom.
To chyba najtrudniejsze do powtórzenia wezwanie ze Ślubów Jasnogórskich. Jak dziś wobec tego co dokonuje się we wspólnocie Kościoła, powiększającej się chociażby liczby apostazji, zdobyć się na odwagę by powiedzieć – Ja chcę być wierny Kościołowi! Jak pośród negatywnego obrazu pasterzy, odsłanianego co rusz grzechu i antyświadectwa osób tworzących tę wspólnotę, szczególnie duchownych, powiedzieć: Chcę być wierny także pasterzom Kościoła!
Może trzeba na nowo spojrzeć na Wspólnotę Kościoła. Może trzeba dostrzec tę prawdę, że Kościół to nie oni, ale my! Może trzeba prosić o nowy powiew Ducha Św. tak jak dokonało się to w dniu pięćdziesiątnicy, abyśmy nie pozwolili sobie odebrać radości z tego, że jesteśmy Wspólnotą, która w Miłości do swojego Boga podąża na spotkanie z Nim. W Brazylii skąd Ojciec św. posłał mnie do Was, to co charakteryzuje ludzi wierzących to radość z powodu tego, że mają w sercu właśnie wiarę. Bardzo często manifestują ją w rozmowie, w swoim ubiorze – noszą koszulki z cytatami z pisma św., albo z jakimś świętym obrazkiem, a nawet robią tatuaże przedstawiające krzyż czy Jezusa. Oni cieszą się z tego, że są członkami wspólnoty Kościoła. My także w naszej kulturze mamy i nosimy medaliki i krzyżyki mówiące o naszej wierze. Dajemy je naszym dzieciom z okazji przyjęcia sakramentów: chrztu, pierwszej komunii, bierzmowania. Może w końcu i nam trzeba przestać kontemplować zło i zwrócić uwagę na to co jest sednem istnienia Kościoła w świecie. Wierzę i jestem wierny temu prawdziwemu Kościołowi, którego głową jest Chrystus, który jest wspólnotą wierzących idących wspólną drogą w radości na spotkanie z naszym Ojcem. Grzech, nawet pasterzy nie może nam stanąć na drodze do osiągnięcia tego celu.
Przypomina mi się w tym miejscu fragment z Dziejów Apostolskich. Kiedy Piotr wchodził do domu Korneliusza ten wyszedł mu na spotkanie, padł mu do nóg i oddał mu pokłon. Pamiętacie co wtedy zrobił i powiedział Piotr?
– Piotr podniósł go ze słowami: «Wstań, ja też jestem człowiekiem». Dziś te słowa odczytuję jako wyznanie, które wobec Was powinienem uczynić, jestem tylko człowiekiem. Podobnie i inni pasterze powiedzą wam to samo.
Znam swoją grzeszność, słabość i kruchość. Dlatego dziś zwracam się do was nie tylko z prośbą, ale z błaganiem. Módlcie się za Kościół. Módlcie się za pasterzy. Módlmy się wzajemnie jedni za drugich! Ta modlitwa jest naprawdę ważna. Jest wyrazem prawdziwej wierności.
Myślę, że ta potrzeba modlitwy za kościół, za jego pasterzy jest obecna w waszych sercach. Wiem, że wiele osób świeckich dobrze to czuje.
Nie tak dawno był pogrzeb mojego wujka. Tam podczas kazania pogrzebowego dowiedziałem się, że kiedy usłyszał o mojej nominacji biskupiej powiedział do jednego z zaprzyjaźnionych ojców bernardynów: „teraz musimy się za Roberta jeszcze więcej modlić”.
Módlcie się za tych, którym została powierzona władza w Kościele, aby Pan Bóg tak działał w naszym życiu, abyśmy mogli sprostać wymogom Ewangelii i wiernie wypełniać nasze powołanie. Abyście nigdy, absolutnie nigdy, nie mieli wątpliwości ponawiając śluby jasnogórskie i z całą stanowczością, mogli powiedzieć: Ślubujemy dochować wierności Bogu, Krzyżowi Ewangelii, Kościołowi świętemu i jego pasterzom. Amen!