STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / DOBRA NOWINA EXTRA: APOSTOŁKA NADZIEI. ROZWAŻANIE NA IV NIEDZIELĘ ADWENTU, ROK C

Dobra Nowina Extra: Apostołka nadziei. Rozważanie na IV Niedzielę Adwentu, rok C

W Adwencie wzorem ubiegłego roku słuchaczom towarzyszyć będzie „Dobra Nowina EXTRA”. Dłuższe rozważania przybiorą formę rekolekcji, a ks. Artur Czepiel i ks. Jakub Łabuz, który zastąpił ks. Mieszka Ćwiertnię - w formie dialogu - mówić będą o nadziei i jej źródłach. To także forma przygotowania do rozpoczynających się wkrótce obchodów Roku Świętego 2025.



Dziś czwarta Niedziela Adwentu. Można więc powiedzieć, że jesteśmy już na ostatniej prostej do Świąt Bożego Narodzenia. Fragment Ewangelii, który chcielibyśmy dzisiaj rozważyć, pochodzi z Ewangelii według św. Łukasza. Na starcie tego rozważania warto zastanowić się: Czy ja w swoim życiu jeszcze potrafię się zachwycić? Bo kiedy Elżbieta zobaczyła Maryję, to pierwsze, co zrobiła, to wydała z siebie głos zachwytu. Potem, jak spojrzymy na życie Pana Jezusa przez jego trzydzieści trzy lata, to okaże się, że Jego obecność nigdy nie pozostawała bez reakcji. Jedni tą obecnością się cieszyli, byli Nim zachwyceni, zdumieni, inni poświęcili całe życie, by Go zaprowadzić na krzyż. Zawsze jednak budził jakieś emocje. Dlatego ważne jest, zwłaszcza w perspektywie zbliżających się świąt, by zastanowić się: Czy ja jeszcze potrafię zachwycić się Bogiem? Czy umiem zadziwić się tym, że Bóg zdecydował się, by zejść na świat z miłości do mnie? Czy ja umiem naprawdę szczerze ucieszyć się faktem zbliżającego się Bożego Narodzenia? Ale nie przez to, że mam wolne, mogę się najeść, ładnie świeci choinka, tylko dlatego, że Bóg postanowił przez to zesłanie swojego Syna na ziemię, że chce dać człowiekowi szansę. Chce dać szansę mi.

Coraz bliżej święta, już właściwie godziny dzielą nas od Wigilii, świętowania. Coraz bliżej także do otwarcia Roku Jubileuszowego pod hasłem “Pielgrzymi nadziei”. Czytamy te adwentowe Ewangelie właśnie w tym kontekście. Zauważmy, Maryja spieszy do swej krewnej Elżbiety właśnie z takim posłannictwem. Elżbieta dowiedziała się, że w podeszłym wieku będzie matką. Możemy się domyślać, że odczuwała przerażenie, lęk. Na pewno była też zatrwożona, ale i się cieszyła. W tej mieszance uczuć w daleką drogę rusza Maryja po to, by swojej krewnej przynieść dobre słowo i ją wesprzeć swoją pomocą oraz by jej towarzyszyć. To, co mówiliśmy przed tygodniem — my tak często twierdzimy, że trzeba dać nadzieję komuś po drugiej stronie ziemskiego globu, a może jej potrzebować ktoś blisko nas. Postawa Maryi wobec Elżbiety jest więc dla nas wezwaniem, byśmy w tych świątecznych dniach nieśli, ją nie gdzieś daleko, ale blisko nas, bo może właśnie tu jest ktoś, kto jej potrzebuje.

Jeśli okaże się, że potrafimy tym Narodzeniem Pana Boga się ucieszyć, że naprawdę chcemy, by On wszedł w nasze życie, to trzeba byłoby się jeszcze poważnie zaangażować w relację z Nim, poświęcić Mu swój czas. Oddać chwilę swojej codzienności. Najgorzej jak stwierdzimy, że tego czasu nie mamy. Wiemy bowiem dobrze, że nie ma czasu, nie ma relacji. Nie ma zaangażowania, to nie ma relacji. Jeśli chcę ją mieć z Chrystusem, to jedyną drogą do zrobienia tego jest po prostu danie mu miejsca w swoim życiu, domu swojego serca, jak zrobiła to Elżbieta.

Maryja czasu nie szczędzi. Mimo że sama oczekuje narodzin dziecka rusza w daleką drogę do Ajn Karim, by pomóc swojej krewnej. Nie patrzy na odległość, niebezpieczeństwa drogi. W sercu ma nadzieję wynikającą ze swojego macierzyństwa i macierzyństwa Elżbiety. Sprawia ona, że Maryja nie liczy dni, godzin i lat, jak śpiewamy w piosence, ale idzie naprzeciw tej, która jej obecności potrzebuje. Dlatego, tak jak słyszeliśmy, warto czas dla Boga poświęcić, ale warto też w tym świątecznym czasie znaleźć chwilę przestrzeni dla drugiego człowieka. W święta czasu jest więcej. Na co dzień narzekamy, że praca, nauka, obowiązki, mijamy się. Dlatego może warto w tym zbliżającym się czasie wziąć sobie wskazówkę Maryi z dzisiejszej Ewangelii i ten czas bliskim podarować. By te święta były, jak to spotkanie w Ajn Karim, czasem radości z siebie nawzajem.

Maryja, która przyjęła to Słowo do siebie, dzisiaj biegnie do domu Elżbiety. To pokazuje nam, że razem ze Słowem Matka Boża przyjęła także konsekwencje tej decyzji. Idzie po to, by posługiwać swojej krewnej, bo taką postawę, służby zawsze rodzi przyjęcie Boga do swojego życia. Maryja uczy nas, że to nasze “fiat” zawsze musi być wypowiadane niezwykle dojrzale. Nie może pójść za nim taka postawa buntu, że ja teraz nagle muszę służyć moim bliźnim. Ta scena z domu Elżbiety uświadamia nam, tak naprawdę, jakie jest zadanie chrześcijanina. Przyjąć Boga, ale zanieść Go także innym ludziom — to jest esencja chrześcijańskiego posługiwania. W “tak” wypowiedzianym drugiemu człowiekowi weryfikuje się moje “tak” wypowiedziane Panu Bogu.

Okres świąteczny, w który wchodzimy, kojarzy się nam w Polsce z kolędowaniem. Kolędnicy dawniej, częściej niż teraz, chodzili po domach. Po co oni do tych domów szli? Żeby przynieść tam Dobrą Nowinę o Chrystusie. Wyśpiewać kolędy i powiedzieć innym ludziom “Chrystus się Wam narodził”. Robili więc to, co w dzisiejszej Ewangelii zrobiła Maryja. Przychodzili do ludzi z Chrystusem, przynosili im Go. My też starajmy się być w tych nadchodzących dniach być apostołami Chrystusa w naszych środowiskach. Pamiętajmy, kogo narodziny świętujemy, jaką tajemnicę celebrujemy i nie zapominajmy o tym, że w te piękne dni, w które wchodzimy i tak przecież kochamy, Chrystus przypomina nam o sobie, a przede wszystkim chce się narodzić w naszych sercach, naszych rodzinach i naszych środowiskach. Pomagajmy innym odkryć Chrystusa, zbliżajmy innych do Niego, jak Elżbietę Maryja do Jezusa przybliżyła w dzisiejszej Ewangelii.

Maryja pędzi do Elżbiety także po to, by świętować spełnienie się nadziei całego świata. Pragnie tego celebrowania, chociaż czasy przecież nie były łatwe. Dlatego my też chciejmy się w tych dniach ucieszyć, choć może nie wszystko będzie się układało po naszej myśli. Bo dzisiaj znów słyszymy, że jest walka o świeckie Boże Narodzenie, kogoś te nasze chrześcijańskie święta gorszą. Nagle pojawiają się kolejne zakazy pokazywania chrześcijańskich symboli w przestrzeni publicznej. Mimo tego nie możemy pozwolić, by ograbiono nas z piękna płynącego z tych świąt. Pamiętajmy także o przedświątecznej spowiedzi, czasie na modlitwę, zrobieniu Chrystusowi miejsca w swoim życiu. Żeby się po jakimś czasie nie okazało, że z tego Bożego Narodzenia nikt nas nie musiał grabić, bo sami to zrobiliśmy.

Elżbieta spotyka się w swoim domu nie tylko z Maryją, ale dzięki jej przyjściu, ona i Jan spotykają się z Chrystusem. Dlatego starajmy się i my pomóc naszym bliskim, domownikom w spotkaniu ze Zbawicielem. Pamiętajmy też, że w noc Bożego Narodzenia otworzy się Rok Jubileuszowy, rok łaski. Chciejmy z niej skorzystać. Niech postawa Maryi nam na Rok Jubileuszowy towarzyszy, byśmy dawali ludziom wokół nas nadzieję.

Życzymy Wam pięknych, błogosławionych Świąt. Niech te Drzwi Jubileuszowe, które otworzą się w noc Bożego Narodzenia, sprawią, by nasze serca otwarły na przychodzącego Chrystusa.

Fragment Ewangelii do rozważenia (Łk 1, 39 – 45):

„W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała:
«Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana»”.

ks. Artur Czepiel, ks. Jakub Łabuz | Archidiecezja Krakowska
ZOBACZ TAKŻE