Po przejechaniu 3615 kilometrów na rowerach, Bartek, Marcin i ks. Marcin dotarli w poniedziałek do stolicy Portugalii. Dziś dzielą się z nami krótkim podsumowaniem tej przygody.
Towarzyszy im ogromna radość i zmęczenie. Po 22 dniach wyprawy, ponad 3 tys. kilometrów i 29584 metrów przewyższeń stwierdzają, że wcale nie było tak ciężko, jak początkowo myśleli. – Spodziewaliśmy się, że od strony fizycznej będzie ciężej. Myślę, że dużo większą trudnością była walka z samym sobą, by być wiernym swoim postanowieniom, by być konsekwentnym. Pokonywanie samego siebie i swoich słabości to praca, którą wykonaliśmy w te dni. W tym sensie jesteśmy zwycięzcami i bardzo się z tego cieszymy – zaznacza kapłan.
Jak podkreśla Bartek, odwiedzenie siedmiu krajów, noclegi w parafiach, u ludzi, w albergue na szlakach jakubowych, to niezapomniane i niecodzienne doświadczenie. Trzy luźniejsze dni, w których mogli odpocząć i zwiedzić okolice na piechotę, również były wartościowym czasem.
Rowerzyści cieszą się także z tego, że podróż przebiegła bez większych problemów technicznych. Wspominają tylko o zerwanym łańcuchu i przebitej dętce Marcina w ostatnim dniu. – Rowery są bardzo dobrze przygotowane, spokojnie można byłoby na nich przejechać kolejne 3 tys. kilometrów – ocenia ks. Marcin.
Przygoda ta była również okazją do przemyśleń i dziękczynienia. – Przede wszystkim dziękuję Panu Bogu za dar powołania. Za to, że mogłem w ramach powołania zrealizować wiele swoich celów i marzeń, których pewnie nigdy bym nie zrealizował, gdyby nie sakrament kapłaństwa, do którego Pan Bóg mnie powołał – podkreśla ksiądz.
Od wczoraj rowerowi pielgrzymi dostają wiele wiadomości z gratulacjami. Ze swoimi bliskimi i znajomymi byli w stałym kontakcie. W mediach społecznościowych udostępniali przebytą część trasy, garść przemyśleń i zdjęcia lub filmiki. Również po drodze spotykali wielu życzliwych ludzi, którzy im kibicowali. – Spotykaliśmy różne grupy ŚDM-owe, które docierały do Portugalii w bardziej tradycyjny sposób. Wszyscy miło reagowali na to, że jechaliśmy na rowerach, kibicowali nam. Cieszymy się, że możemy być w Lizbonie i przeżywać ŚDM razem z innymi – mówi Bartek.
– Bardzo cieszy nas widok tego miasta. Wszyscy są mili, uśmiechnięci i radośni – relacjonuje Marcin. Przed nimi odpoczynek, zwiedzanie Lizbony i wydarzenia centralne.