STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / KOŚCIÓŁ OCZEKUJĄCY JAK OJCIEC

Kościół oczekujący jak Ojciec

Każdy akt apostazji jest wielkim bólem dla Kościoła. Jednak na wzór miłosiernego Ojca nieustannie oczekuje on powrotu swoich dzieci, by ponownie je przyjąć.




Apostazja jest formalnym porzuceniem wspólnoty Kościoła. Obok herezji i schizmy jest grzechem oraz przestępstwem przeciwko wierze. Pociąga za sobą skutek prawny, którym jest ekskomunika latae sententiae – wiążąca mocą samego prawa. W momencie złożenia oświadczenia woli o wystąpieniu z Kościoła przed właściwym proboszczem, apostazja staje się skuteczna. Apostata nie może przyjmować sakramentów, nie może pełnić żadnej funkcji ministerialnej w Kościele, podejmować roli rodzica chrzestnego, świadka bierzmowania, świadka zawarcia sakramentu małżeństwa, posługiwać w jakikolwiek sposób w Kościele oraz ma zakaz przynależności do ruchów, organizacji kościelnych, a także jest pozbawiony pogrzebu katolickiego.

Prawny aspekt  apostazji

Procedurę aktu apostazji reguluje Dekret Ogólny Konferencji Episkopatu Polski w sprawie wystąpień z Kościoła oraz powrotu do wspólnoty Kościoła, który wszedł w życie w 2016 roku. Sam tytuł dokumentu wymownie wskazuje, że Kościół nie tylko boleje nad tymi, którzy odchodzą, ale także czeka i gotowy jest na to, by na nowo przyjąć swoje dzieci.

Osoba pełnoletnia i posiadająca zdolność do czynności kanonicznoprawnych, która chce dokonać formalnego aktu wystąpienia z Kościoła, powinna zgłosić się do proboszcza parafii zamieszkania. W pisemnym oświadczeniu woli, które osobiście składa proboszczowi, powinno być wyraźnie wyartykułowane, iż dokonuje wystąpienia z Kościoła w sposób świadomy, dobrowolny i ze znajomością jego konsekwencji. Jedną z nich jest wspomniana kara ekskomuniki latae sententiae.

Duszpasterz przesyła  kopię oświadczenia wraz z metryką chrztu apostaty do właściwej kurii. Następnie ordynariusz miejsca sprawdza czy oświadczenie woli jest prawidłowo sformułowane i wywiera skutek prawny. Jeśli wszystko jest zgodne z obowiązującymi przepisami ordynariusz wydaje reskrypt polecający wpisanie w księdze metrykalnej adnotacji o apostazji do parafii chrztu odstępcy.

Jak wspomniano w dekrecie – „niezniszczalny charakter, jaki wyciska sakrament chrztu świętego, pozostaje niezatarty” – dlatego odstępca może powrócić do pełnej wspólnoty Kościoła. Powinien on zgłosić się do proboszcza parafii zamieszkania, złożyć wyznanie wiary oraz przekazać pisemną prośbę. Jeśli kapłan uzna, że osoba ta jest gotowa do życia sakramentalnego, w jej imieniu kieruje do ordynariusza prośbę o możliwość powrotu do wspólnoty. Ordynariusz zwalnia również z kary ekskomuniki oraz może nałożyć odpowiednią pokutę.

Duszpasterz wobec apostazji

Dlaczego ludzie odchodzą z Kościoła? Jest wiele szczegółowych powodów. Wielokrotnie wynikają one z nieznajomości Kościoła, braku doświadczenia wspólnoty i miłości Pana Boga, która w niej się rozlewa. Często błędnie powielany jest obraz Kościoła jako zimnej instytucji, która wręcz szkodzi człowiekowi i światu.

Każda osoba, która przychodzi do parafii z zamiarem opuszczenia Kościoła, powinna być przyjęta z miłością, a ta przede wszystkim wyraża się w modlitwie. – To, co duszpasterz może zrobić w tej sytuacji, to przekazać odchodzącej osobie czasami niedoceniany dar – dar modlitwy. Bardzo ważne jest także przyjęcie tej osoby z pasterską wrażliwością, bo paradoksalnie nawet złożenie aktu apostazji może stać się dla niej momentem konfrontacji swoich negatywnych, czasami stereotypowych, wręcz karykaturalnych wyobrażeń o Kościele z prawdą, z rzeczywistością, która jest zgoła inna – mówi ks. Paweł Ochocki, notariusz Kurii. – Wielu księży proboszczów dzieli się swoim smutkiem, gdy ktoś powierzony ich pasterskiej trosce, wybiera drogę odejścia od wspólnoty Kościoła, a przez to od Pana Boga – tłumaczy ks. Ochocki.

Zaznaczył także, że należy pamiętać o tym, iż akt apostazji nigdy nie cofnie skutków tego, co dokonało się w chrzcie świętym. W myśl zasady semel catholicus, semper catholicus­ – jeśli ktoś raz stał się katolikiem, zostaje nim na zawsze – każdy ochrzczony nosi w sobie niezatarte duchowe znamię dziecięctwa Bożego. Dlatego Kościół nigdy nie wyrzeka się swoich dzieci i zawsze z wielką tęsknotą czeka na ich powrót. – Akt apostazji, choć dramatyczny w skutkach, nie ogranicza do końca Bożego działania, na które człowiek zawsze może się otworzyć, droga do Pana Boga zawsze pozostaje dostępna – dodaje.

Duchowni, jak i świeccy mogą wpłynąć na zmniejszenie przypadków wystąpień z Kościoła poprzez dbałość o życie sakramentalne i wspólnotowe. – Jeśli Kościół jest przestrzenią, w której doświadczamy zbawienia, wolności od grzechu, prawdy, życia, przyjaźni z Bogiem, wspólnoty i radości, to samo nasze życie stanie się świadectwem dla innych. To, co możemy zrobić, to pokazywać światu całą prawdę o Kościele – wyjaśnia ks. Ochocki.

Anioł czeka

– Moja mama śmieje się, że mój anioł stróż położył się płasko i czeka, aż się o niego potknę. Ale myślę, że się poddał, bo trafił mu się przypadek beznadziejny. Przy całym szacunku, jakim darzę ludzi wierzących, i wiarę samą w sobie, to nie, nie jest mi z nią po drodze – wyznaje Oliwia.

Mając ok. 13 lat, spostrzegła, że jej uczestnictwo w Mszy św. opiera się tylko na powtarzaniu znanych formuł. Rodzice uważali, że jest to objaw buntu, który za niedługo minie. W wieku 16 lat została ratownikiem WOPR-u, a złożona przysięga w pewien sposób trzymała ją przy wierze. Przygotowania do bierzmowania, które postrzegała jako przymusowe uczestnictwo w nabożeństwach, nie polepszały sytuacji. Kilka lat później, ze względu na sprawy rodzinne i pewne sytuacje w parafii, postanowiła odejść z Kościoła. Odbyła wówczas kilka rozmów z proboszczem oraz z biskupem, które do tej pory dobrze wspomina. Podkreślała podczas nich, iż nie zamierza walczyć z Kościołem, ponieważ udzielała się w parafii oraz w różnych wolontariatach, i zawsze jest gotowa pomóc, lecz jako apostata.

– Jestem ostatnią osobą, która będzie ujmowała roli Kościoła w Polsce, bo jest on ważnym elementem społecznym i zawsze będzie. Będę pierwszą osobą, która podniesie larum, jeżeli ktoś podniesie rękę na krzyż, bo czym innym jest zdjęcie krzyża z sali matematyki, a czym innym jest laicyzacja społeczeństwa i wypranie go z wartości. Pierwszym nośnikiem wartości jest rodzina i Kościół, którzy wpajają nam w takiej czy innej formie zasady dekalogu, i to jest niezmienne – tłumaczy. – Wiem, że bardzo wielu ludziom wiara pomaga, widzę to po moich rodzicach. Czasami chciałabym mieć taką „moc”, że pójdę się pomodlić i problem odchodzi. Mnie pomaga praca w WOPR-ze. Jak tylko pojawiają się trudności, mój ojciec idzie się pomodlić na różańcu, a ja zasuwam 24 godziny w wodzie z ludźmi. Nie mam takiego uczucia pustki, że nie mam opieki siły wyższej. Uważam, że dużą opiekę mają nade mną osoby, które odeszły, a z którymi byłam bardzo zżyta. Może to jest ta forma, którą odnalazłam – wyjaśnia Oliwia.

Nie wyklucza, że kiedyś powróci do Kościoła. Jako socjolog uważa, że Pismo Święte jest dobrym źródłem wiedzy o ludziach, dlatego nieraz do niego sięga. Poznała również wielu dobrych księży i zakonników, z którymi dalej utrzymuje kontakt.

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

ZOBACZ TAKŻE