- Chciałbym spojrzeć na fragmenty Ewangelii, które będę omawiał z konkretnej perspektywy. Chciałbym pokazać, że Dobra Nowina dzieje się i w naszym życiu — mówi ks. Jakub Łabuz, nowy współprowadzący podcastu „Dobra Nowina” w rozmowie z ks. Arturem Czepielem, którego głos słuchacze tego formatu słyszą od roku.
Ks. Jakub Łabuz: Najtrudniej mówi się o samym sobie, dlatego może dobrze, że to pytanie wybrzmiało właśnie jako pierwsze, bo dalej powinno być już tylko łatwiej. Nie jestem doświadczonym duszpasterzem, bo w kapłaństwie jestem dopiero od półtora roku, ale myślę, że określiłbym siebie człowiekiem wielu pasji. Bardzo lubię sport, muzykę, podróże… Generalnie wszystko, co mnie w jakimś stopniu rozwija. Lubię odkrywać i doświadczać nowych rzeczy. Lubię to uczucie, kiedy czuję, że się rozwijam na wielu płaszczyznach, bo wtedy wiem, że nie marnuję darów, talentów, które od Pana Boga otrzymałem. Cieszę się, że mogę brać udział w tym pięknym projekcie, bo jest on dla mnie nowym, wymagającym doświadczeniem, które mam nadzieję, pomoże w rozważaniu Bożego Słowa nie tylko tym, którzy będą nas oglądać, ale także mnie samemu.
Szczerze przyznam, że nie byłem stałym odbiorcą tego formatu, ale na pewno parę razy udało mi się z niego skorzystać i zaczerpnąć nawet kilka myśli czy rozważań do swoich kazań. Uważam, że jest to bardzo ubogacający projekt. Nie ma tak naprawdę opcji, żeby ktoś czegoś dla siebie nie zaczerpnął. Dlatego naprawdę cieszę się, że mogę stać się jego częścią.
Tak naprawdę Ewangelia, mówiąc bardzo prosto, jest dla mnie scenariuszem, przepisem na piękne i udane życie. Oczywiście raz bardziej, raz mniej ułomnie udaje mi się według tego scenariusza przeprowadzać swoją codzienność, ale myślę, że naprawdę dobrze jest mieć taki punkt odniesienia, treść, do której można wrócić i która zawsze umocni. Choć wiemy, że Ewangelia została spisana w konkretnym momencie dziejów, to dla nas jest żywym Słowem. Słowem, które Bóg kieruje do mnie dzisiaj, tu i teraz, w konkretnej sytuacji mojego życia. Naprawdę uważam, że właśnie w Piśmie Świętym ukryte są wszystkie odpowiedzi. Byleby tylko człowiek chciał stawiać pytania…
Nie uważam, że Ewangelie z niedziel czy z uroczystości mają jakieś większe duchowe znaczenie niż pozostałe fragmenty Ewangelii. Natomiast rozważanie Ewangelii z tych dni jest dla wspólnoty Kościoła wielką szansą. Przede wszystkim dlatego, że to właśnie w niedziele i uroczystości miliony ludzi gromadzą się w kościołach na całym świecie po to, by sprawować Eucharystię. Chcąc nie chcąc, mimowolnie, każdemu z nich wpadnie do ucha przynajmniej kilka słów odczytywanej Ewangelii i może kogoś z nich one poruszą. Może obudzi się czyjeś uśpione sumienie lub sprowokuje do tego, by po prostu poszukać czegoś więcej, by lepiej zrozumieć tą usłyszaną treść. Widzę ogromne znaczenie takich projektów jak „Dobra Nowina”. Z jednej strony jest ona okazją dla tych, którzy z Ewangelią są za pan brat, szansą, by poszerzyć swój punkt widzenia, by spojrzeć na przedstawione tam sceny inaczej niż dotychczas, by wyciągnąć dla siebie coś nowego. Z drugiej strony dla kogoś innego może stać się pomocą, pierwszym krokiem, by dopiero poznać Ewangelię i by móc ją pokochać. Mówiłem na początku, że udział w tym przedsięwzięciu będzie rozwijający też dla mnie m.in. dlatego, że chciałbym spojrzeć na fragmenty Ewangelii, które będę omawiał z konkretnej perspektywy. Chciałbym pokazać, że Dobra Nowina dzieje się i w naszym życiu. Podobnie jak kiedyś Chrystus wkraczał w historię życia konkretnych ludzi, postaci ewangelicznych, tak samo teraz chce wejść w historię naszego życia i coś konkretnego nam pokazać, czegoś nas nauczyć. Czego? No pewnie każdego czegoś innego. Fascynuje mnie, że będziemy to odkrywać razem.
Aby kogoś do czegokolwiek zachęcić, najpierw trzeba do niego dotrzeć. Jeśli ktoś przypadkiem natrafi na te nasze rozważania, między chociażby scrollowaniem TikToka czy Instagrama, to niech nie przewija dalej, tylko zatrzyma się i spróbuje przez te pięć minut posłuchać o tym, jak bardzo jest przez Pana Boga kochany. Myślę, że każdy z nas lubi doświadczać uczucia bycia kochanym. Taka informacja naprawdę potrafi człowiekowi „zrobić dzień”. Tylko trzeba dać sobie na to szansę. To kilka minut z wielu godzin, które od Pana Boga każdego dnia otrzymujemy. To naprawdę niewiele, a mogą wiele w naszym życiu zdziałać.
Dziękuję. Do usłyszenia.