STRONA GŁÓWNA / HOMILIE / 25.12.2019 R. | HOMILIA W BOŻE NARODZENIE – PASTERKA W KATEDRZE NA WAWELU

25.12.2019 r. | Homilia w Boże Narodzenie – Pasterka w Katedrze na Wawelu



Arcybiskup Marek Jędraszewski
Metropolita Krakowski


 

Tajemnica Nocy, pośród której objawia się dobroć samego Boga

„Gdy noc w swoim biegu dosięgała połowy…”

W dziejach Narodu Wybranego wielokrotnie – właśnie nocą – działał Pan Bóg, objawiając swoją potęgę i moc.

Opis pierwszej nocy w pięknej teologicznej szacie przekazuje nam Księga Mądrości. „Gdy głęboka cisza zalegała wszystko – pisał w niej natchniony autor – a noc w swoim biegu dosięgała połowy, wszechmocne Twe słowo z nieba, z królewskiej stolicy, jak miecz ostry niosąc Twój nieodwołalny rozkaz, jak srogi wojownik runęło pośrodku zatraconej ziemi. I stanąwszy, napełniło wszystko śmiercią” (Mdr 18, 14-16a).

Ku czemu zostało skierowane owo Boże słowo, które zawierało w sobie atrybuty potężnych i zdecydowanych działań, było bowiem niby wojownik uzbrojony w ostry miecz? Odpowiedź na to pytanie znajdujemy w Księdze Wyjścia: „O północy Pan pozabijał wszystko pierworodne Egiptu: od pierworodnego syna faraona, który siedzi na swym tronie, aż do pierworodnego tego, który był zamknięty w więzieniu, a także wszelkie pierworodne z bydła. I wstał faraon jeszcze w nocy, a z nim wszyscy jego dworzanie i wszyscy Egipcjanie. I podniósł się wielki krzyk w Egipcie, gdyż nie było domu, w którym nie byłoby umarłego” (Wj 12, 29-30). W ten sposób okazała się potęga Bożej prawicy. Faraon nie chciał Izraelitom pozwolić na wyjście z Egiptu – i w swym uporze trwał, mimo iż widział wiele znaków danych mu przez Mojżesza, a poddany mu lud boleśnie doświadczył wielu już plag. Bóg więc dopuścił tę ostatnią, najbardziej dotkliwą. Tak oto pośród nocy objawiła się wszechmoc słowa, które wyszło „z nieba, z królewskiej stolicy” – z ust Najwyższego. Było ono naprawdę jak „srogi wojownik”, który uzbrojony w „miecz ostry” działa pośrodku „zatraconej ziemi”.

Wielki krzyk przerażenia rozległ się wtedy w całym Egipcie. Tymczasem dla Izraelitów była to noc radości. Moc Bożego słowa sprawiła bowiem, że otwarła się przed nimi droga do utęsknionej Ziemi Obiecanej. Jak czytamy dalej w Księdze Wyjścia, „jeszcze [tej] nocy kazał faraon wezwać Mojżesza i Aarona, i powiedział: «Wstańcie, wyruszajcie z pośrodka mojego ludu, tak wy, jak Izraelici! Idźcie i oddajcie cześć Panu według waszego pragnienia». I wyruszyli Izraelici z Ramses ku Sukkot w liczbie około sześciuset tysięcy mężów pieszych, prócz dzieci” (Wj 12, 31. 37).

Moc słowa działającego tej nocy otwarła Narodowi Wybranemu drogę ku wolności w wymiarze ziemskim. W ojczyźnie, do której zmierzali, pośród trudnej niekiedy codzienności wezwani byli do wiernego oczekiwania na inną, tym razem pełną wolność, którą miał przynieść Mesjasz Pański. To właśnie on miał wyzwolić Izraelitów od jeszcze gorszych kajdan niż te, których doświadczyli w Egipcie. Miał przynieść zwycięstwo nad śmiercią, będącą następstwem nieposłuszeństwa pierwszych rodziców.

„Gdy noc w swoim biegu dosięgała połowy…”

Liturgia Kościoła przywołuje właśnie te słowa Księgi Mądrości, wspominając wydarzenie innej jeszcze nocy – nocy, która przyniosła spełnienie oczekiwań Narodu Wybranego. Jej opis zawdzięczamy św. Łukaszowi. Jest to noc, pośród której odwieczne Słowo zstąpiło z nieba i przyszło do swego ludu jako człowiek, rodząc się z Najświętszej Dziewicy Maryi. Słowo stało się wtedy Ciałem i obrało sobie mieszkanie pośród swego ludu. Świadkami tej prawdy byli najpierw prości pasterze spod Betlejem. Ewangelista pisze: „W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan»” (Łk 2, 8-11).

Pasterze, jak wszyscy Izraelici, wyczekiwali przyjścia Mesjasza. Jednak cudowna nowina, jaką usłyszeli, domagała się potwierdzenia i osobistego doświadczenia. Właśnie do takiej rozumnej wiary zachęcał ich anioł, kiedy mówił: „A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie” (Łk 2, 12). Mimo iż zapewne byli utrudzeni po całym dniu pracy, pasterze wyruszyli na poszukiwanie zapowiedzianego znaku: „Gdy [więc] aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze mówili nawzajem do siebie: «Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił»” (Łk 2, 15).

Św. Łukasz pisze, że „udali się [tam] z pośpiechem” (Łk 2, 16a). Nie tylko nie zlekceważyli sobie wezwania anioła, ale i nie zabrakło im odwagi, by pośród nocy opuścić schronienie i wyruszyć w drogę – nawet gdyby miało ich spotkać rozczarowanie. Przecież mogło się okazać, że anielska wizja była tylko jakimś nocnym złudzeniem. I właśnie dlatego, że byli mądrzy mądrością prostych ludzi, którzy pośród codzienności muszą wielokrotnie podejmować decyzje rozumne, oparte na obserwacji świata i osobistym doświadczeniu, dane im było zobaczyć Tych, którzy swoją obecnością tworzyli niezwykłą historię tej świętej nocy – nocy, która była początkiem nowej ery w dziejach całego świata: pasterze znaleźli Maryję, Józefa i „Niemowlę, leżące w żłobie” (por. Łk 2, 16b).

Co przeżywali w głębi swych serc? Co czuli? Św. Łukasz nic nam o tym nie mówi. To chrześcijańska tradycja w swych niezliczonych obrazach, rzeźbach, a także w pieśniach pokazuje ich zachwyt, ich postawę najwyższej czci i adoracji, ich prostotę, wyrażającą się w pełnych miłości i dobroci gestach: ofiarowania owieczki, kawałka sera, otulenia własnym skromnym kubraczkiem, „żeby Dzieciątko nie płakało z zimna” – jak to śpiewamy w naszych wzruszających pastorałkach. Natomiast św. Łukasz przekazuje nam coś innego, coś, co jest najbardziej istotne: treść rozmowy, jaka się nawiązała między pasterzami a Maryją i Józefem. Pasterze „opowiedzieli [bowiem] o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu” (Łk 2, 17).

Dla Jego Rodziców musiało to być wyjątkowe doświadczenie, będące kolejnym potwierdzeniem, że wszystko to, co do tej pory usłyszeli o swoim wybraniu i powołaniu, rzeczywiście było dziełem Najwyższego. Kiedy Maryja kilka miesięcy wcześniej, tuż po Zwiastowaniu, podczas Nawiedzenia ujrzała Elżbietę w stanie błogosławionym i usłyszała słowa powitania: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana” (Łk 1, 42. 45), zrozumiała, że sam Pan daje znak, że wszystko, co usłyszała od anioła, jest prawdą. I oto teraz, tej oto nocy, zapowiedź się wypełniła. Jest Matką. Z największą miłością i najgłębszą czułością patrzy na „leżące w żłobie” Dzieciątko (Łk 2, 16c). A równocześnie, jak podaje św. Łukasz, zachowuje wszystkie te sprawy i rozważa je w swoim sercu (por. Łk 2, 19). Rozważa, czyli pragnie zrozumieć ostateczny sens tego, co dzięki woli Najwyższego Boga i dzięki Jej Fiat – dzięki Jej „Niech się tak stanie” – dokonało się w betlejemskiej grocie. Bo sens tego wydarzenia nie zamyka się w „tu i teraz”. Jest przede wszystkim zapowiedzią rzeczy przyszłych. Zgodnie z poleceniem anioła, które otrzymała zarówno Ona, jak i Józef, ósmego dnia po narodzeniu nadadzą Dzieciątku „imię Jezus”, co znaczy: Bóg-Jahwe jest zbawieniem” (Łk 1, 31; Mt 1, 21). Maryja z prawdziwie matczyną tkliwością patrzy na Niego, a w Jej sercu wracają słowa, które anioł wypowiedział podczas Zwiastowania: „Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca” (Łk 1, 32-33). Do tych słów anioła dołączały się znane Jej zapewne słowa proroka Izajasza, który przed wiekami wieścił niezwykłą prawdę o Jej Synku: „Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic” (Iz 9, 5-6).

Józef, podobnie jak Maryja, także rozważał w swym sercu owe wielkie rzeczy, które tej  cudownej betlejemskiej nocy stawały się jego udziałem. W słowach pasterzy, opowiadających o tym, „co im zostało objawione o tym Dziecięciu” (Łk 2, 17) – że jest ono Zbawicielem, Mesjaszem i Panem (por. Łk 2, 11) – odnajdywał potwierdzenie tego, co sam przed kilkoma miesiącami usłyszał w Nazarecie od anioła: że jego małżonka Maryja porodzi Syna, któremu on, Józef, ma nadać imię Jezus, ponieważ właśnie On jest prawdziwym Zbawicielem, który „zbawi swój lud od jego grzechów” (por. Mt 1, 21). Być może również przypominał sobie zapowiedź Izajasza: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel” (Iz 7, 14). A tak właśnie się stało tej świętej betlejemskiej nocy. Świadectwo pasterzy jednoznacznie potwierdzało, że to, czego w swej pokorze nie miał odwagi pomyśleć, było prawdą: Maryja, jego małżonka, jest właśnie ową Dziewicą z zapowiedzi proroka, dzięki której przybywa na świat Mesjasz, Pan.

Tak oto zarówno pełna zaufania Bożemu słowu wiara Maryi i Józefa, jak i ufna wiara pasterzy, znajdowały potwierdzenie w znakach, które odczytywali mocą swojego rozumu. Po wiekach, w głębi Średniowiecza, istotę takiej głębokiej, wspartej o rozum wiary, św. Anzelm z Canterbury wyrazi poprzez swe słynne powiedzenie: Fides quaerens intellectum – wiara niejako ze swej natury poszukuje zrozumienia.

„Gdy noc w swoim biegu dosięgała połowy…”

Noc przejścia anioła śmierci przez domu Egipcjan. Noc trwogi dla tych, którzy nie rozumieli, lub też nie chcieli uznać, że oto Bóg mówi do człowieka przez znaki. Natomiast noc wielkiej radości dla tych, którzy doznali Bożej pomocy. Izraelici mieli odtąd już na zawsze wspominać wydarzenia tej nocy, zgodnie z tym, co przykazał im Mojżesz: „Pamiętajcie o dniu tym, gdyście wyszli z Egiptu, z domu niewoli, gdyż potężną ręką wywiódł was Pan stamtąd” (Wj 13, 3). Ale ta noc wyjścia i przejścia nie była jeszcze pełnią czasu.

Ta pełnia nadeszła po wiekach, podczas innej, tym razem betlejemskiej nocy. Ale ta noc nie była – jak niegdyś w Egipcie – dla jednych czasem wielkiego krzyku rozpaczy i przerażenia, a dla drugich czasem radości z powodu wielkich rzeczy, których dokonał Wszechmocny Pan. Ta noc wieściła pokój całemu światu. Jej przesłanie znalazło swój najgłębszy wyraz w postaci owego „mnóstwa zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania»” (Łk 2, 13b-14). Narodzony z Maryi Dziewicy Syn Boży Jezus Chrystus swoim życiem i nauczaniem, swoją śmiercią i zmartwychwstaniem wykupił nas i uwolnił z niewoli grzechu, abyśmy stali się synami Boga Ojca. A że tak właśnie jest, mówi zesłany przez Boga do naszych serc Duch Jego Syna, „który woła [w nas]: Abba, Ojcze!”.

Zatem nie jesteśmy już więcej niewolnikami. Jesteśmy synami Boga. Jesteśmy Jego dziedzicami (por. Ga 4, 2-7). Wspominając i świętując wydarzenie betlejemskiej nocy, rozumiemy wielkość naszej człowieczej godności, która tak niezwykle została wyniesiona dzięki temu, że przed wiekami Syn Boży stał się Człowiekiem. Stał się jednym z nas, podobnym do nas we wszystkim oprócz grzechu – ale też Jedynym pośród miliardów ludzkich istnień. Nasza wiara wsparta rozumem mówi: wszystko zawdzięczamy Bogu. Jego darem jest nasza wyjątkowość pośród wszystkich innych istot tej ziemi i nasze nad nią panowanie; Jego łaską jest wspólnota Kościoła, w którym możemy wychwalać wielkie dzieła Ojca bogatego w miłosierdzie; to On dokonał naszego zbawienia i On dał nam nadzieję na wieczną szczęśliwość.

Gdy podczas tej Pasterki dzisiejsza noc w swoim biegu dosięga właśnie swojej połowy, z wdzięcznością wobec Tego, który „do końca nas umiłował” (por. J 13, 1), za przykładem pasterzy z największą czcią klękamy przed Boskim Logosem, Jednorodzonym Słowem, które stało się Ciałem, i śpiewamy: „Cicha noc, święta noc/ Narodzony Boży Syn/ Pan Wielkiego majestatu/ Niesie dziś całemu światu/ Odkupienie win./ Cicha noc, święta noc,/ Jakiż w tobie dzisiaj czas!/ W Betlejem Dziecina święta/ Wznosi w górę swe rączęta,/ Błogosławi nam,/ Błogosławi nam”.

ZOBACZ TAKŻE