STRONA GŁÓWNA / HOMILIE / HOMILIA W 74. ROCZNICĘ WYBUCHU POWSTANIA WARSZAWSKIEGO | BAZYLIKA MARIACKA W KRAKOWIE | 1.08.2018

Homilia w 74. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego | Bazylika Mariacka w Krakowie | 1.08.2018



Abp Marek Jędraszewski
metropolita krakowski 

„Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją” (Mt 13, 45-46).

Polska jest takim skarbem i taką perłą najcenniejszą, dla której warto wszystko sprzedać i wszystko oddać, i mieć tylko ją.

Przypowieści Chrystusa odnoszą się przede wszystkim do Królestwa Bożego. Jest ono szczególną rzeczywistością pewnego napięcia między człowiekiem a wartością tak wielką i niezwykłą, że człowiek jest gotów zrezygnować ze wszystkiego, by tę wartość posiąść. Dlatego Jezus mówił, że Królestwo Boże należy do gwałtowników i ludzi, którzy dla tego Królestwa są gotowi zaryzykować wszystko.

Zdajemy sobie sprawę, że w czasie zaborów także o Polsce myślano w świetle chrześcijańskiej wiary, w świetle przypowieści o skarbie i perle. Kolejne pokolenia Polaków były gotowe oddać wszystko, aby Polska zmartwychwstała. Prawda o Chrystusowym zmartwychwstaniu była dla wielu natchnieniem w ufności, że Polska zmartwychwstanie. Kiedy sto lat temu nadszedł upragniony kres niewoli, mówiono o zmartwychwstaniu Niepodległej. W świetle tego, jak przeżywano radość z odzyskanego skarbu – Ojczyzny,  na kształt ewangelicznej drogocennej perły, możemy zrozumieć tragedię, którą przeżywali Polacy w 1939 roku, zdradzeni, osamotnieni, doświadczający czwartego rozbioru Ojczyzny. W świetle prawdy o Polsce jako skarbie i perle, możemy zrozumieć, czym dla Polaków i dla mieszkańców Warszawy była 1 sierpnia 1944 roku godzina 17.00, godzina „W”.

Przed chwilą wsłuchiwaliśmy się  w głos syren, przypominający tamten czas i tamtą godzinę. I tamtą euforię! Pomimo tego, że Polska cały czas znajdowała się w szponach zaborców: Związku Sowieckiego i hitlerowskich Niemiec, to naraz Warszawa – stolica, stała się skrawkiem wolnej Polski. Możemy zrozumieć entuzjazm i wzruszenie Polaków, którzy ujrzeli na budynkach tego niezłomnego miasta biało-czerwone flagi. Czekali, aż ten zasiew wolności, skrawek wolnej Polski naraz się rozszerzy, że powstanie na nowo Rzeczpospolita, nawet jeśli trzeba będzie zmagać się o wyrwanie kolejnych połaci Polski z niewoli,.

Biało-czerwone sztandary nad Warszawą. Ale równocześnie rozkaz Hitlera, by każdego mieszkańca Warszawy zabić i nie brać jeńców, a stolicę Polski zrównać z ziemią i w ten sposób stworzyć zastraszający przykład dla całej Europy. Nikt w Warszawie nie wiedział o takim rozkazie. Ciągle panował entuzjazm i radość, że wystarczy kilka dni zmagań i Polska będzie wolna, począwszy od wolnej Warszawy. Ten nastrój i prawdę o powstaniu w jakiejś mierze symbolicznie wyraża los Woli, bo tam właśnie 4 sierpnia w Pałacu Michla 4 zebrali się na chwilę odpoczynku i radości powstańcy. Jeden z nich, nieznany jeszcze młody poeta Józef „Ziutek” Szczepański ułożył tekst piosenki, która stała się hymnem nie tylko Woli, ale całej powstańczej Warszawy:

Pałacyk Michla, Żytnia, Wola,

bronią się chłopcy od „Parasola”,

choć na „tygrysy” mają visy –

to warszawiaki, fajne chłopaki – są!

A potem ta opowieść, że trzeba czuwać, wytężać słuch, mieć ciągle młodego ducha, a każdy z chłopaków chce być ranny, bo go za chwilę przytulą do siebie sanitariuszki – „morowe panny”… Kończy się ta piosenka jakże znamiennymi słowami:

Lecz na nic „szafa” i granaty,

za każdym razem dostają baty

i co dzień się przybliża chwila,

że zwyciężymy! I do cywila – hej!

Czuwaj wiaro i wytężaj słuch…

Niełatwo było doczekać tej szczęśliwej chwili powrotu do cywila. Kiedy powstańcy w części Warszawy odnosili sukcesy, na Woli nastały dni prawdziwej grozy, które przeszły do historii Powstania i miasta jako rzeź Woli. W dniach 5–7 sierpnia 1944 hitlerowcy systematycznie mordowali ludność cywilną tej części Warszawy. Nie wiemy dokładnie, ile było ofiar. Mówi się, że od 30 do 65 tysięcy. Mordowano nieustannie, całe rodziny. Nie oszczędzano nawet najmniejszych dzieci. Ocenia się, że była to najbardziej brutalna masakra ludności cywilnej, jakiej dokonano w czasie II wojny światowej w Europie. Prawdopodobnie była to największa w historii pojedyncza zbrodnia popełniona na narodzie polskim. Rzeczą znamienną jest, że żaden ze sprawców tej masakry nie poniósł odpowiedzialności cywilnej po zakończeniu wojny. Każe to postawić bolesne pytanie o to, co może znaczyć państwo prawa, jeżeli nie ma w nim odniesień do wartości moralnych.

Wraz z upływem kolejnych dni – miało ich być cztery, pięć, a powstanie trwało dni 63 – powoli gasła jednak nadzieja na sukces. Warszawa stawała się stopniowo wielkim gruzowiskiem i ogromnym cmentarzem. Stawała się taka, ponieważ nie przychodzili ci, którzy mieli wesprzeć powstanie i mieli być powitani w wolnej Warszawie, aby następnie ramię w ramię razem walczyć ze wspólnym hitlerowskim wrogiem. Ale Armia Czerwona stanęła na granicy Wisły i obserwowała, jak kolejne pożary zajmują kolejne kwartały miasta. Obserwowano bombardowanie pozycji powstańców przez samoloty nieprzyjaciela. Patrzono na dymy, na pożogę pożarów i czekano, aż to wszystko się skończy. Pod koniec sierpnia, kiedy padała już Starówka, autor piosenki o Pałacu Michla zdołał – na kilka dni przed swoją śmiercią –  napisać jeszcze jeden wiersz, wiersz szczególny, bo zwrócony do Armii Czerwonej:

Czekamy ciebie, czerwona zarazo,

byś wybawiła nas od czarnej śmierci,

byś nam Kraj przedtem rozdarwszy na ćwierci,

była zbawieniem witanym z odrazą. (…)

 

Czekamy ciebie – ty zwlekasz i zwlekasz,

ty się nas boisz, i my wiemy o tym.

Chcesz, byśmy legli tu wszyscy pokotem,

naszej zagłady pod Warszawą czekasz. (…)

 

Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły

Nowa się Polska – zwycięska narodzi.

I po tej ziemi ty nie będziesz chodzić

czerwony władco rozbestwionej siły.

Zapowiedzią tych czasów, wolnej Polski, ale i jakby już przedsmakiem, że ona będzie, była pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny, trzydzieści pięć lat po Powstaniu Warszawskim, w czerwcu 1979 roku. Właśnie wtedy Polacy zebrani na Placu Zwycięstwa w Warszawie i ci, którzy słuchali go za pośrednictwem mediów w całej Polsce, mogli z jego ust – człowieka w pełni wolnego, usłyszeć najpierw prawdę o tym, czym w swojej istocie jest naród. Papież mówił: „Jeśli jest rzeczą słuszną, aby dzieje narodu rozumieć poprzez każdego człowieka w tym narodzie – to równocześnie nie sposób zrozumieć człowieka inaczej jak w tej wspólnocie, którą jest jego naród. Wiadomo, że nie jest to wspólnota jedyna. Jest to jednakże wspólnota szczególna, najbliżej chyba związana z rodziną, najważniejsza dla dziejów duchowych człowieka”.  W świetle tej prawdy o narodzie jako wspólnocie, papież mówił o Powstaniu Warszawskim jak nikt dotąd na polskiej ziemi, przez całe trzydzieści pięć lat od momentu jego wybuchu 1 sierpnia i jego kapitulacji na początku października 1944 roku: „Otóż nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego – tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z nas – bez Chrystusa. Jeślibyśmy odrzucili ten klucz dla zrozumienia naszego narodu, narazilibyśmy się na zasadnicze nieporozumienie. Nie rozumielibyśmy samych siebie. Nie sposób zrozumieć tego narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną – bez Chrystusa. Nie sposób zrozumieć tego miasta, Warszawy, stolicy Polski, która w roku 1944 zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami, jeśli się nie pamięta, że pod tymi samymi gruzami legł również Chrystus-Zbawiciel ze swoim krzyżem sprzed kościoła na Krakowskim Przedmieściu. Nie sposób zrozumieć dziejów Polski od Stanisława na Skałce do Maksymiliana Kolbe w Oświęcimiu, jeśli się nie przyłoży do nich tego jeszcze jednego i tego podstawowego kryterium, któremu na imię Jezus Chrystus”.

W tym kryterium, odnoszącym się do losów każdego człowieka, a także do losów polskiego narodu, zawarte jest zmaganie, cierpienie i wielkie zniszczenie, ale na koniec – zmartwychwstanie. Słowa papieża po tak wielu latach przypominają nam raz jeszcze o tym, kim jesteśmy jako naród, kim powinniśmy się stawać jako naród nieustannie wpatrzeni w Jezusa Chrystusa, tego, który ostatecznie jest zwycięzcą wszelkiego zła, grzechu, śmierci. Wpatrzeni w Niego – ostatecznego zwycięzcę – dźwigamy się, każdy z nas z osobna, ale także jako naród, z naszych porażek i klęsk i chcemy iść dalej, głosząc Go w porę i nie w porę. Jest to przesłanie bardzo wyraźne dla nas dzisiaj, kiedy Europa znajduje się w bardzo szczególnej, wręcz tragicznej sytuacji kryzysu własnej tożsamości, bo odrzuca Chrystusa, lekceważy chrześcijańskie korzenie i wybiera wolność, która jest pseudo-wolnością i oddawaniem się materialnym i hedonistycznym wartościom. To nie ma nic wspólnego z tym, co Chrystus mówi o skarbie odnalezionym w ziemi i drogocennej perle, dla której zostawia się wszystko. Jakże znamienne są słowa, które przed wiekami usłyszał prorok Jeremiasz. Słyszeliśmy je w dzisiejszym pierwszym czytaniu. W jakiejś mierze mamy prawo i obowiązek odnieść je do rozumienia siebie jako polskiego narodu we współczesnej Europie: „Dlatego to mówi Pan: «Jeśli się nawrócisz, dozwolę, byś znów stanął przede Mną. Jeśli zaś będziesz wykonywać to, co szlachetne, bez jakiejkolwiek podłości, będziesz jakby moimi ustami. (…) Uczynię z ciebie dla tego narodu niezdobyty mur ze spiżu. Będą walczyć z tobą, lecz cię nie zwyciężą, bo Ja jestem z tobą, by cię wspomagać i uwolnić – wyrocznia Pana. Wybawię cię z rąk złoczyńców i uwolnię cię z mocy gwałtowników»” (Jr 15, 19-21).

Podczas  dzisiejszej eucharystii z ofiarą Chrystusa łączymy ofiarę życia wszystkich poległych powstańców warszawskich, wszystkich zamordowanych mieszkańców Warszawy. Błagamy dla nich o Boże miłosierdzie i modlimy się, by trud ich życia, ofiary, heroizmu aż do końca, przyniósł owoce, by był dla nas, dzisiaj, fundamentem odwagi w patrzeniu na Polskę jako drogocenną perłę i skarb zanurzony w tej ziemi, który trzeba na nowo wydobywać, nie szczędząc sił i poświęcenia, by stał się naszym wspólnym dobrem i treścią naszej Rzeczypospolitej.

ZOBACZ TAKŻE