STRONA GŁÓWNA / HOMILIE / MSZA ŚW. W ROCZNICĘ POGRZEBU PARY PREZYDENCKIEJ | KATEDRA NA WAWELU | 18.04.2018

Msza św. w rocznicę pogrzebu Pary Prezydenckiej | Katedra na Wawelu | 18.04.2018



Abp Marek Jędraszewski
metropolita krakowski 

W czytanym przed chwilą fragmencie Dziejów Apostolskich bez trudu możemy znaleźć 6 podstawowych słów-kluczy. Są one niezwykle ważne dla zrozumienia dziejów pierwotnego Kościoła. Pierwsze słowo: prześladowanie. Mówi ono o prześladowaniu pierwszych chrześcijan, jakie wybuchło w Jerozolimie niedługo po śmierci Chrystusa. Jego pierwszą ofiarą stał się św. Szczepan, ukamienowany poza murami miasta. Drugie słowo: żal. Żal tych, którzy szanowali i kochali Szczepana, którzy zapewne patrzyli na jego męczeńską śmierć i musieli go potem pochować. Trzecie słowo: trwanie. Mimo prześladowań, Apostołowie zostali w Jerozolimie, stając się niezwykle ważnym punktem odniesienia dla wszystkich chrześcijan, zamieszkujących stolicę Palestyny. Czwarte słowo: rozproszenie. Wielu chrześcijan, bojąc się losu Szczepana, uciekło z miasta. Udali się do różnych miejsc w Judei, docierając aż do Samarii. Nie była to ucieczka, będąca zaparciem się tego, w co wierzyli. Wskazuje na to piąte słowo: głoszenie. Wszędzie tam, dokąd się udawali, głosili prawdę o Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym. Stąd szóste słowo: radość. Radość nowych chrześcijan, tych, którzy uwierzyli świadectwu uczniów opuszczających Jerozolimę. Można powiedzieć, że zarówno prześladowanie, jak i męczeńska śmierć Szczepana, okazały się błogosławieństwem dla rodzącego się Kościoła, który szybko rozszerzał się poza murami Jerozolimy. Źródłem jego rozwoju jest tajemnica paschalna – zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią, grzechem i szatanem. Zwycięstwo, o którym mówił sam Chrystus i o którym słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii Janowej: „To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6, 40). Słowa-klucze, czytane w perspektywie Tajemnicy Paschalnej, wyznaczają najbardziej istotną treść życia Kościoła, które objawia się kolejnym pokoleniom od prawie dwóch tysięcy lat i które, jak wierzymy, w swojej istocie nie zmieni się aż do skończenia świata.

W tę tajemnicę paschalną i w tę treść, wyrażoną przez owe sześć słów, weszła Polska ponad 1050 lat temu, na mocy suwerennej decyzji księcia Polan – Mieszka I. W tę historię Kościoła, budowaną na fundamencie Tajemnicy Paschalnej weszła Polska także przez świadectwo męczenników. Pisał o tym kardynał Karol Wojtyła w poemacie Stanisław,  ostatnim tekście poetyckim napisanym przed wyborem na papieża: „Był człowiek, w którym moja ziemia ujrzała, że jest związana z niebem./ Był taki człowiek, byli ludzie… i ciągle tacy są…/ Poprzez nich ziemia widzi siebie w sakramencie nowego istnienia./ Jest ojczyzną: bowiem w niej dom Ojca się poczyna,/ z niej się rodzi./ Pragnę opisać mój Kościół w człowieku, któremu dano imię Stanisław”. Ta prawda o szczególnym powiązaniu naszej ojczystej ziemi z niebem rozbrzmiewa, jak nigdzie indziej, właśnie tu, w krakowskiej katedrze, kiedy stajemy wobec relikwii świętego Stanisława – tego, który włączył się w budowanie szczególnej jedności i więzów między polską ziemią a Chrystusem.

Z tego związania wyrastają bardzo konkretne zobowiązania o charakterze moralnym dotyczące nas, Polaków. O tym także pisał kardynał Karol Wojtyła w poemacie Myśląc Ojczyzna z 1974 roku. Jego program moralny jest niezwykle jasny: „Obyśmy nie rozszerzali wymiarów cienia./ Promień światła niechaj pada w serca i prześwietla mroki pokoleń. Strumień mocy niech przenika słabości./ Nie możemy godzić się na słabość./ Słaby jest lud, jeśli godzi się ze swoją klęską, gdy zapomina, że został posłany, by czuwać, aż przyjdzie jego godzina. Godziny wciąż powracają na wielkiej tarczy historii./ Oto  liturgia  dziejów”.

„Słaby jest lud, jeśli godzi się ze swoją klęską”. Doskonale znamy te klęski Polaków i  państwa polskiego, wpisane w daty, o których uczy nas nasza historia: 1772, 1793, 1795, 1939, 1945. Kiedy wnikamy w treść tych dat, okazuje się, że jako naród przez całe 123 lata zaborów, a także przez następne 50 lat niewoli liczonej od 1939 do 1989 roku, nie okazaliśmy się słabi, gdyż nie pogodziliśmy się ze swoimi klęskami, a treść zmagań polskiego narodu, by pokonać klęskę, wyrażona jest przez owe sześć słów-kluczy, które odczytaliśmy w dzisiejszych Dziejach Apostolskich. Były prześladowania polskości i Polaków. To była codzienna treść życia naszych rodaków pod zaborami, a także w czasach okupacji hitlerowskiej, sowieckiej i później. Był żal za utraconą wolnością, za poległymi bohaterami, których miejsca odejścia były znaczone krzyżami. Jakże wiele jest tych krzyży na polskiej ziemi i nie tylko polskiej, ale wszędzie tam, gdzie szedł Polak, walcząc o wolność „naszą i waszą”. Było trwanie, będące jakby przedłużeniem trwania Apostołów – trwanie Kościoła z narodem i przy narodzie. Było rozproszenie: Polacy znaleźli się we wszystkich zakątkach świata, na emigracji we Francji, Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, ale także na Syberii, w Australii, Ameryce Południowej, w wielu miejscach świata. Byli rozproszeni, ale głosili prawdę o Polsce i rozsławiali jej wielkość, z nadzieją, oczekiwaniem, heroizmem.

Jakże tutaj nie wspomnieć Szwajcarskiego Komitetu Generalnego Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce, który od jednego ze swych założycieli znany był jako  Komitet Sienkiewiczowski. Drugim z założycieli był Ignacy Jan Paderewski, a jednym z aktywnych członków św. Urszula Julia Ledóchowska. Umiała ona porywać serca dla polskiej sprawy. Jakże nie zacytować fragmentu jej przemówienia z Kopenhagi z 1916, które sprawiło, że wiele duńskich serc zaczęło okazywać pomoc Polakom, nie tylko tym pracującym wtedy w Danii, ale także i tym cierpiącym w Polsce, która stała się najbardziej nieszczęsnym teatrem I wojny światowej: „Tak, ty jesteś nieśmiertelny, kraju moich przodków, Ojczyzno ukochana, Polsko moja! (…) Jesteś nieśmiertelna, o moja Polsko, gdyż żyjesz w sercach swych dzieci. My cierpimy, umieramy, ale przez śmierć idzie się ku zmartwychwstaniu. My umrzemy, ale ty zmartwychwstaniesz! Mimo naszych dzisiejszych cierpień, mimo agonii – patrz, twoje dzieci z miłością cię otaczają i śpiewają z nadzieją w sercu: „Jeszcze Polska nie zginęła!”.

Byli Polacy, którzy czuwali, aż przyjdzie ich godzina na wielkiej tarczy historii. Czuwali i dlatego, dzięki nim, przychodziły godziny wybuchu kolejnych powstań narodowych: Listopadowego, Styczniowego, godzina wymarszu z krakowskich Oleandrów I Kompanii Kadrowej Józefa Piłsudskiego, godzina „W” Powstania Warszawskiego. Byli Polacy, którzy czuwali także wtedy, kiedy w obliczu największego osobistego zagrożenia przyszła godzina złożenia przez nich świadectwa wierności Polsce: polscy oficerowie, uwięzieni w obozach jenieckich Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa, przesłuchiwani przez oficerów NKWD, którzy ostatecznie orzekli o nich, że stanowią „zdeklarowanych i nie rokujących nadziei poprawy wrogów władzy sowieckiej”. Niezłomność Polaków była przyczyną wydania na nich wyroku śmierci. To był dowód ich wierności Rzeczypospolitej. To był dowód ich wielkości. To jest źródło naszej z nich chluby.

Byli i są Polacy, którzy rozumieli i rozumieją, co to jest liturgia dziejów – ciągłe powroty pewnych prawd, przeżywanych w nowych odsłonach i w nowych kontekstach, tak jak co roku w nowych kontekstach wracają te same prawdy o Wcieleniu Syna Bożego, w czasie Świąt Bożego Narodzenia i o Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, podczas Świąt Wielkanocnych. Liturgia dziejów to nieustannie powracające przeżywanie prawd zamkniętych w słowach: Bóg, honor, Ojczyzna, państwo, naród, rodzina, wierność, poświęcenie, bezinteresowność, pamięć i zapewne jeszcze wielu innych słowach, które nabierają coraz to nowych treści w kolejnych odsłonach historii.

W tę liturgię dziejów włączyli się ci, którzy pamiętali o ofiarach Katynia w 70. rocznicę sowieckiej zbrodni i dlatego w sobotę, 10 kwietnia 2010 roku, wraz z Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej, prof. Lechem Kaczyńskim i jego małżonką, udali się rządowym samolotem do Smoleńska, aby dołączyć do tych, którzy do Katynia przybyli już kilka godzin wcześniej, aby wspólnie wziąć udział w liturgii dziejów.

Byli i są tacy Polacy, dla których podstawowe zasady moralne wynikające z chrześcijaństwa są sprawą oczywistą, a równocześnie świętą. Którzy nie chcą rozszerzać wymiarów cienia, lecz przeciwnie, gotowi są na wewnętrzne, niekiedy niełatwe zmagania, aby strumień mocy mógł zwycięsko przenikać ich osobiste słabości. Którzy wiedzą, że nie mogą – że nie wolno im – godzić się na słabość.

To, że są tacy Polacy, daje nam nadzieję, gdy dzisiaj patrzymy na Polskę i na jej przyszłość. Nasza nadzieja co do przyszłości Polski, wpisana jest w tajemnicę paschalną Chrystusa. Tak pisał o nas, Polakach, Karol Wojtyła w poemacie Myśląc Ojczyzna:  „Więc  schodzimy  ku  tobie,  ziemio,  by  poszerzyć cię we  wszystkich  ludziach  –  ziemio naszych  upadków  i  zwycięstw,  która  wznosisz  się we  wszystkich  sercach  tajemnicą paschalną. –/ Ziemio, która nie przestajesz być cząstką naszego czasu./ Ucząc się nowej nadziei, idziemy poprzez ten czas ku ziemi nowej”.

Dzisiejsza Ewangelia św. Jana mówi o Chrystusie, który spełnia wolę Ojca, by dać nam życie. Ta tajemnica urzeczywistnia się także w dzisiejszej Eucharystii, którą sprawujemy w 8. rocznicę pogrzebu Pary Prezydenckiej – pana prof. Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii. Modlimy się najpierw za tych, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej, za ich rodziny i najbliższych, pogrążonych w żalu i żałobie. Modlimy się za tych, którzy pamiętali o nich, mimo trudności, i pragną nadal pamiętać, a z pamięci o ofiarach Smoleńska, a wcześniej Katynia, budują wielkie zobowiązanie, jak żyć, jak służyć i jak się poświęcać. Modlimy się za tych wszystkich, którzy nie chcą rozszerzać wymiarów cienia, którzy są gotowi na to, aby strumień mocy przenikał ich osobiste słabości, którzy wiedzą, że nie mogą godzić się na słabość. Modlimy się za tych, dla których Polska jest i na zawsze pozostanie Matką.

ZOBACZ TAKŻE