STRONA GŁÓWNA / Miasto Świętych / SŁUGA BOŻY PIOTR SKARGA

SŁUGA BOŻY PIOTR SKARGA

Sługa Boży Piotr Skarga (1536-1612)                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                      Człowiek na nasze czasy„Czym w chrześcijaństwie św. Paweł, tym w Polsce ks. Piotr Skarga” – słowa te wypowiedział kardynał Kakowski w 1936 roku, w trakcie obchodów 400. rocznicy urodzin ks. Piotra. Nie bez powodu użył takiego porównania. Śledząc życiorys Sługi Bożego sami znajdziemy wiele cech, które na to wskazują. Jest on przykładem duchownego, który był wymagający i bez ogródek napominał wiernych. Ale sam był też człowiekiem GORĄCYM w wierze – bez taryfy ulgowej, bez naginania przykazań Bożych i nauczania Kościoła. Był kontrprzykładem dla Marcina Lutra, który właśnie w tym czasie „reformował” Kościół inaczej.Swoją wiarę wyrażał w czynach i dziełach, nakierowanych zawsze na ludzi żyjących w biedzie i nędzy, którymi zwykle pogardzano. Inicjatywy księdza Piotra przetrwały do dziś w różnych formach. Wspierają współczesnych nędzarzy duchowych i ludzi ubogich – wszystkich głodnych miłości, zrozumienia i miłosierdzia.
Szkoła życia
Urodził się 2 lutego 1536 roku na Mazowszu (centralne rejony Polski), w rodzinie pochodzenia szlacheckiego. Był jednym z sześciorga dzieci Michała i Anny.
Studiował na Wydziale Filozoficznym Akademii Krakowskiej. Uczelnię krakowską darzył szacunkiem i zawsze ją sobie cenił. W Warszawie był rektorem gimnazjum przy kościele św. Jana. Wówczas, jego talent pedagogiczny i prawość zostały dostrzeżone przez senatora, a jednocześnie kasztelana krakowskiego – Andrzeja Tęczyńskiego, który poprosił Piotra o zajęcie się wychowaniem i edukacją swojego syna – Jana. W związku z tym, przez pięć lat przebywał w Wiedniu i na dworze Tęczyńskich. Tam, prócz pobożnego stylu życia, wykazał się także talentem krasomówczym. Nie umknęło to uwadze arcybiskupa lwowskiego – Pawła Tarły, który poprosił, by Piotr został w jego diecezji diakonem-kaznodzieją. Tak też się stało. Wkrótce potem, wyświęcono go na prezbitera i otrzymał swoją parafię. Szybko zasłynął z charyzmatycznych i poruszających kazań i po raz kolejny awansował: został kanonikiem i kaznodzieją metropolii lwowskiej. Od tamtej pory poświęcił się całkowicie nowej funkcji. Zrezygnował z parafii, a zyskany czas przeznaczał na kontakt z potrzebującymi, odwiedzał szpitale i więzienia. Dbał też o życie duchowe oraz szacunek dla chorych i skazańców.
Czy jest coś więcej?
Coraz częściej myślał o tym, by jeszcze bardziej poświęcić się przybliżeniu Boga ludziom i ludzi Bogu. Nie tylko głosił, ale też pokutował za grzeszników. Kładł również nacisk na walkę z pojawiającą się coraz częściej herezją. Był dobrym doradcą i kierownikiem duchowym. Podczas jednej z rozmów ze swoim duchowym podopiecznym – Szymonem Wysockim – poproszony został o radę odnośnie zakonu, w którym człowiek ten mógłby się spełniać w służbie Bogu. Księdzu Piotrowi przychodziło na myśl tylko jedno zgromadzenie i to w dodatku takie, którego jeszcze nie było w Polsce: Towarzystwo Jezusowe, czyli jezuici. Swoją siedzibę mieli w Niemczech i we Włoszech. Ksiądz Piotr otrzymał wtedy mocne przynaglenie do wstąpienia w szeregi jezuitów wraz z Szymonem. Po odpowiednim czasie rozeznania, pozamykaniu wszystkich spraw i zobowiązań we Lwowie, obydwaj wyruszyli do Rzymu. Piotr miał wtedy 32 lata.
Jezuicka ścieżka Piotra
Po dwuletnim nowicjacie i złożeniu ślubów, wysłano Piotra do Polski. Tu wpierw służył jako jezuita w Pułtusku, potem został wysłany na Łotwę. Doszedł do porozumienia z ówczesnym królem Polski – Stefanem Batorym, który wspierał go w dziele na rzecz walki z herezjami (przypominamy, był to czas reformacji, po wystąpieniu Marcina Lutra). Dzięki przychylności króla, w Polsce i sąsiednich państwach pojawiały się kolejne kolegia jezuickie, kształcące młodych zakonników-ewangelizatorów. W 1574 r. wyjechał do Wilna. Kiedy tamtejszą kolegiatę jezuicką przekształcono na Akademię Wileńską – został jej pierwszym rektorem. W międzyczasie przyczynił się też do powstania kolegiów w Połocku, Rydze i Dorpacie.

Z krakowskim rozmachem 

Sam osiadł w końcu w Krakowie, gdzie został przełożonym w kościele św. Barbary. W roku 1588, mianowano go kaznodzieją na dworze króla Zygmunta III. Pełnił tę posługę przez 24 lata. Głosił płomienne kazania, po których wielu ludzi się nawracało. Modlił się dużo przed każdym, skrzętnie przygotowanym kazaniem. Dodatkowo umartwiał się, biczując się i wierząc, że „tyle łaski spłynie na kazanie, ile bólu sobie zada”. Krakowianie bardzo cenili sobie jego troskę i przejęcie ich losem. Ojciec Piotr dawał im konkretne wskazówki, jak dbać o swoje życie i o siebie nawzajem. Nie paraliżowała go ani liczba ludzi zebranych w kościele, ani ich stanowiska. Zależało mu na dobru i zbawieniu każdego z nich. Zachęcał też do częstej spowiedzi i przyjmowania Komunii Świętej. Od samego początku swojej działalności duszpasterskiej, leżało mu na sercu dobro ojczyzny.

Dzięki kontaktom z dworem królewskim miał świadomość zagrożeń, które niosła ze sobą reformacja i niektóre działania polityczne, sprzyjające nowym prądom. Z wielkim oddaniem napominał i ostrzegał Polaków przed letniością wiary i obojętnością na losy państwa. Był gorącym patriotą, lecz za jego odwagę i śmiałość wielokrotnie go prześladowano. Proroczo przepowiedział upadek państwa Polskiego w swoich Kazaniach sejmowych – w jednym z dwóch najbardziej poczytnych dzieł jego autorstwa. Drugim, kilkukrotnie wydanym jeszcze za jego życia, dziełem były Żywoty świętych. Zachęcał w nich wiernych do śmiałego proszenia świętych patronów o wstawiennictwo w każdej potrzebie.

Troszczył się także o wygląd kościołów, które w tym czasie były bardzo zaniedbane. Wrażliwość estetyczna przeplatała się w nim z wrażliwością na piękno drugiego człowieka. Z wielką pokorą i szacunkiem pochylał się nad potrzebującym człowiekiem. Wynajdował coraz to nowsze sposoby walki z ubóstwem, z którym często się stykał, przemierzając ulice królewskiego miasta Krakowa.

Wszystko przed nami

Ojciec Piotr Skarga żył 76 lat. Zmarł w opinii świętości dnia 27 września 1612 r. w Krakowie i został pochowany w tutejszym kościele św. Piotra i Pawła przy ul. Grodzkiej, prowadzącej do Rynku Głównego.
Nie tak dawno, bo 12 czerwca 2013 r. rozpoczął się proces beatyfikacyjny jezuity. Być może będzie nam dane być świadkami jego beatyfikacji, a nawet i kanonizacji.
Zdopingowani Piotrowymi namowami, by modlić się o wstawiennictwo ludzi świętych, prośmy także o jego wstawiennictwo przed Bogiem w naszych sprawach!

ZOBACZ TAKŻE