Warszawa, Świątynia Opatrzności Bożej
Dzień Dziękczynienia, 2 VI 2019
Czytania: Dz 1, 1-11; Ef 1, 17-23; Łk 24, 46-53
Drodzy Bracia, drogie Siostry!
Do nas, zebranych w warszawskiej Świątyni Bożej Opatrzności, i do wszystkich rodaków uczestniczących w naszej modlitwie, dociera dzisiaj pytanie, które dwaj aniołowie zadali Apostołom wpatrującym się w postać unoszącego się ku obłokom ich Mistrza i Pana. Pytanie, wydawałoby się proste, brzmiało i nadal brzmi: „dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo?” (Dz 1, 11).
To pytanie dotyka najważniejszych spraw naszego życia na ziemi, na której się rodzimy i z której odchodzimy. Dokąd odchodzimy, skoro tutaj, na ziemi, nie pozostaniemy na zawsze? Odpowiedź brzmi: jesteśmy w drodze. Wyszliśmy od Boga i zmierzamy do Boga, naszego Stwórcy i Pana. On zadał człowiekowi ziemię, aby ją uprawiał i zaludniał, wypełniając jej przestrzenie dobrem i miłością. Ale to tylko wstęp – pierwszy etap, przygotowujący nas wszystkich do nieznającego kresu życia w Bożym królestwie miłości. Oto dlaczego wpatrujemy się w niebo. Nie dlatego, że lekceważymy ziemię. Wpatrujemy się w niebo, bo to ono jest ostatecznym celem tęsknoty ludzkich serc. Niebo jest domem naszego Ojca, w którym mamy przygotowane miejsce.
Dzieło ewangelizacji świata podjął Kościół i cały czas je prowadzi. Taki był i taki jest zamysł Jezusa Chrystusa. On powierzył wspólnocie swoich uczniów zadanie głoszenia Dobrej Nowiny w każdym pokoleniu. Dzisiaj, w Dniu Dziękczynienia, dziękujemy Bogu przede wszystkim za dzieło ewangelizacji naszego narodu, które rozpoczęło się przed wiekami i nadal trwa. Dzięki temu pokolenia naszych przodków wędrowały przez naszą ziemię i odchodziły z niej ze świadomością, że ich los jest w ręku Najwyższego Pana. Ta świadomość kształtowała i nadal kształtuje naszą chrześcijańską tożsamość i kulturę.
Wdzięczność Bogu nie może kończyć się na słowach. Jeżeli jesteśmy wdzięczni za całe dziedzictwo Ewangelii, w światłach której żyjemy, kochamy i pracujemy, powinniśmy równocześnie poczuwać się do odpowiedzialności za dzielenie się skarbem wiary z innymi, których serc nie poruszyła jeszcze Dobra Nowina. Każda uczennica i każdy uczeń ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana powinien być Jego wiarygodnym świadkiem. Powinien świadczyć słowem i życiem, że On jest dla człowieka najważniejszą Drogą do wieczności.
Wybór Metropolity krakowskiego na Stolicę św. Piotra poruszył posady ówczesnego świata, a przede wszystkim krajów naszej części Europy, uginających się pod ciężarem totalitarnej ideologii, pozbawiającej człowieka nadziei. Jan Paweł II budził nadzieje, bo wskazywał przede wszystkim na Jezusa Chrystusa, będącego jedyną nadzieją świata – jedyną ostoją człowieka pośród zmieniających się i najczęściej złudnych ideologii i systemów politycznych, obiecujących na próżno uszczęśliwić człowieka. Jan Paweł II był prawdziwym uczniem Jezusa Chrystusa. Wiedział, kim On jest. Wiedział, że to od Chrystusa zależą losy świata i człowieka, dlatego żarliwie prosił, byśmy się przed Nim nie zamykali, lecz „przed Jego zbawczą władzą otwierali granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, szerokich dziedzin kultury, cywilizacji i rozwoju” (homilia, 22 X 1978).
Wiemy, jakie były dalekosiężne, epokowe konsekwencje wyboru Jana Pawła II, a także jego pierwszej pielgrzymki do Polski w czerwcu 1979 roku. Zmieniły one naszą świadomość, niektórych przeraziły, innych obudziły z letargu, a przede wszystkim uruchomiły głęboki proces społecznych i politycznych przemian, które doprowadziły do odzyskania przez nasz naród wolności i suwerenności. To wtedy, dokładnie czterdzieści lat temu, 2 czerwca, Jan
Paweł II mówił dobitnie w Warszawie na placu Zwycięstwa, że człowiek nie zrozumie siebie bez Chrystusa i że bez Niego – bez Chrystusa – nie można zrozumieć dziejów Polski. Ojciec Święty modlił się wtedy żarliwie, aby Duch Święty zstąpił i odnowił oblicze ziemi, naszej ziemi.
Ta modlitwa została wysłuchana dziesięć lat później i dlatego dziś w sposób szczególny dziękujemy za to Bogu, Panu losów ludzi i narodów. Dziękujemy za cały kalendarz przemian, za powstanie polskiej „Solidarności”, za bezkrwawe obalenie komunistycznego ustroju podczas wydarzeń 1989 roku nie tylko w Polsce, ale także w pobratymczym krajach Europy Środkowo-Wschodniej.
Czcigodny Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński szedł niepowtarzalną drogą do świętości, działając w trudnych sytuacjach, ponosząc odpowiedzialność za losy Kościoła w Polsce, zmagając się o ocalenie naszej wolności. Dzisiaj, w Dniu Dziękczynienia, dziękujemy Bogu również za tego pasterza i modlimy się o jego rychłą beatyfikację. Będzie ona potwierdzeniem drogi miłości i służby niezłomnego człowieka Kościoła i gorącego polskiego patrioty.
Zapamiętamy słowa, które Ojciec Święty wygłosił w polskim Parlamencie w czerwcu 1999 roku. Oceniając minioną przeszłość i zasługi Kościoła, Papież przypominał mu również o prorockiej misji, z której nigdy nie powinien rezygnować. „Kościół w Polsce – mówił Jan Paweł II – który na przestrzeni całego powojennego okresu panowania totalitarnego systemu wielokrotnie stawał w obronie praw człowieka i praw narodu, także i teraz, w warunkach demokracji, pragnie sprzyjać budowaniu życia społecznego, w tym również regulującego je porządku prawnego, na mocnych podstawach etycznych. Temu celowi służy przede wszystkim wychowanie do odpowiedzialnego korzystania z wolności zarówno w jej wymiarze indywidualnym, jak i społecznym, a także – jeśli zachodzi taka potrzeba – przestrzeganie przed zagrożeniami, jakie mogą wynikać z redukcyjnej wizji istoty i powołania człowieka i jego godności. Należy to do ewangelicznej misji Kościoła, który w ten sposób wnosi swój specyficzny wkład w dzieło ochrony demokracji u samych jej źródeł” (11 VI 1999, n. 4).
Życie społeczne i polityczne nie wyklucza sporu, ale niech to będzie spór o prawdę i dobro, spór o najtrafniejsze rozwiązania, spór o przyszłość Polski i Europy, budowanej i umacnianej na fundamencie prawdziwych wartości. Od wielu lat trapi nas niewłaściwy, agresywny język, dający o sobie znać w debatach społecznych i politycznych – język, który rani, dezintegruje, nie buduje, rozprasza siły. Nie taki powinien być kształt i styl polskiej demokracji.
W ostatnich czasach Kościół w Polsce znalazł się pod pręgierzem ostrej krytyki, związanej ze słabościami jego ludzi, także pasterzy. Nie lekceważymy tej krytyki. Wsłuchujemy się we wszystkie głosy. Bolejemy nad złem, które dotknęły osoby z powodu czynów z gruntu przeciwnych Ewangelii, których dopuścili się ludzie Kościoła. Chcemy się z tego oczyszczać i zrobić wszystko, aby naprawić zło i w przyszłości nie dopuszczać do niego. Taka jest wola wspólnoty Kościoła i jego pasterzy. Kościół w Polsce był zawsze a narodem i chce być z narodem. Taka jest nasza nie koniunkturalna wola, bo przecież – jak nam przypomniał dobitnie św. Jan Pawel II – drogą Kościoła jest właśnie człowiek, jego dobro, jego życie, jego zbawienie.
której doświadczamy w życiu osobistym, rodzinnym
i społecznym.
Dziękujemy za całe nasze polskie dzieje,
naznaczone zwycięstwami i porażkami, lękami
i nadziejami,
niewiernością, ale i świętością.
Dziękuje za przewodników i pasterzy,
których dałeś swojemu ludowi,
a wśród nich świętego Papieża Jana Pawła II
i Czcigodnego Sługę Bożego – Prymasa Tysiąclecia naszej wiary.
Wyrażamy Ci wdzięczność, Panie,
za całą naszą przeszłość.
Prosimy o Twe błogosławieństwo
dla naszej teraźniejszości.
dla naszych osobistych zmagań o dobro i miłość.
Powierzamy Twej Opatrzności naszą przyszłość.
Prosimy o orędownictwo w naszych sprawach
wszystkich naszych Świętych w niebie.
Dlatego modlimy się dziś i wołamy:
Maryjo, Królowo Polski – módl się za nami.
Święty Janie Pawle II – módl się za nami.
Amen!
+ Stanisław kard. Dziwisz