STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / „W KOŁO ARCHIDIECEZJI” – PARAFIA PANA JEZUSA DOBREGO PASTERZA W KRAKOWIE – PRĄDNIKU CZERWONYM

„W koło archidiecezji” – parafia Pana Jezusa Dobrego Pasterza w Krakowie – Prądniku Czerwonym

Dlaczego witraż, powstający z okazji jubileuszu 100 – lecia parafii jest taki wyjątkowy? Jak wygląda życie wspólnoty spod adresu Dobrego Pasterza 4 i czego ustępujący proboszcz życzy swojemu następcy? W ostatnim odcinku 5. sezonu „W koło archidiecezji” poznajemy parafię Pana Jezusa Dobrego Pasterza w Krakowie – Prądniku Czerwonym.



Cały wiek historii

Przejeżdżając obok świątyni przy skrzyżowaniu ulic Dobrego Pasterza i 29 Listopada w Krakowie, trudno domyśleć się, że historia parafii Pana Jezusa Dobrego Pasterza to niemal wiek historii. Kościół, w którym obecnie gromadzą się wierni z Prądnika Czerwonego, nie jest jednak pierwszym na tym miejscu. – Historia parafii to 100 lat, ale jeśli chodzi o Prądnik jako osadę, pierwsze wzmianki pojawiają się już w XII w., kiedy przydzielono go do opactwa tynieckiego. Jeszcze nie tak dawno cały Cmentarz Batowicki należał do dominikanów. Nasza parafia przed II wojną światową wykupiła część ich gruntów i tam zaczęto tworzyć cmentarz parafialny. Obecnie Prądnik dzieli się na Biały i Czerwony. Nasza parafia, zanim powstała, należała do parafii św. Mikołaja, natomiast Prądnik Biały należał do parafii św. Krzyża. Swym zasięgiem te parafie obejmowały ten teren. Najpierw był ośrodek duszpasterski – wyjaśnia proboszcz, ks. Dionizy Jedynak.

Jako na jeden z najważniejszych momentów w dziejach tej wspólnoty Wiesław, emerytowany organista i miłośnik historii Dorzecza Prądnika, bez wahania wskazuje na powstanie pierwszego kościoła w tym miejscu dzisiejszego Krakowa. – Budowa wykracza o 9 miesięcy historię parafii. 16 grudnia 1923 r. poświęcono tę świątynię – tłumaczy. Rok później, na polecenie bp. Adama Stefana Sapiehy, erygowano parafię, a jej pierwszym proboszczem mianowany został ks. Józef Mazurek. – Prądniczanie chcieli mieć tu kościół. Jak mówi akt erekcyjny, powstała pierwsza parafia za Krakowem – parafia Pana Jezusa Dobrego Pasterza na Prądniku Czerwonym – mówi ks. Jedynak.

„Wszyscy żyliśmy tym, że będziemy mieli nowy kościół”

Drewniana świątynia służyła wiernym przez ponad 40 lat, ale została mocno naruszona przez działania wojenne, szczególnie przez wybuchy przy wyzwalaniu miasta podczas II wojny światowej. W latach 60. budynek groził zawaleniem, dlatego rozpoczęto starania o budowę nowego kościoła. Zmagania te przypadły na czasy duszpasterzowania ks. Andrzeja Bajera i jego bratanka, ks. Juliana Bajera. – W czasach socjalizmu pozwoleń na budowę kościołów oczywiście nie było. Dopiero po wielkich staraniach na początku lat 70. został wybudowany obecny kościół – tłumaczy proboszcz parafii Pana Jezusa Dobrego Pasterza. – Ks. Andrzej Bajer po wojnie zaczął występować do władz o pozwolenie na budowę nowego kościoła. Gdyby nie te jego starania, sądzę, że nie stalibyśmy dzisiaj tutaj po murami tej świątyni – dodaje Wiesław.

Kiedy w 1970 r. władze wydały wreszcie zezwolenie, mieszkańcy Prądnika Czerwonego od razu włączyli się w prace. – Pamiętam, że ta sprawa budowy kościoła przejmowała wszystkich na Prądniku. Wszyscy żyliśmy tym, że będziemy mieli nowy, z prawdziwego zdarzenia kościół. Ja sam brałem udział, przykro się przyznać, w rozbiórce starego kościoła. Większość pracy była prowadzona przez pospolite ruszenie. Ksiądz proboszcz zapisywał chętnych, przydzielał brygady. Niektórzy machali łopatami, inni betonowali. Kto był chętny, przychodził na budowę, a każda para rąk się liczyła – wspomina emerytowany organista.

Kamień węgielny, który wzięty został z fundamentów pierwszego kościoła, poświęcił i wmurował 22 maja 1971 r. ówczesny metropolita krakowski, kard. Karol Wojtyła, któremu bardzo zależało na powstaniu tej świątyni. – Akt erekcyjny, cała jego treść jest w murze kościoła. Został odlany taki okrągły bęben, na którym jest wypisany cały akt erekcyjny – zdradza ks. Dionizy. Autorem projektu został Wojciech Pietrzyk, który odpowiadał także za stworzenie m.in. bieńczyckiej Arki Pana, a prace nad budową nowej świątyni Pana Jezusa Dobrego Pasterza trwały do 1974 r.

Spokojna oaza dla Prądnika i Krakowa

W historię prądnickiej wspólnoty wpisują się także losy sióstr albertynek, które od niemal samego początku towarzyszą tutejszym wiernym. – Na Prądnik Czerwony siostry przybyły z krakowskiego Kazimierza w roku 1928 w związku z tym, że ich liczebność wzrastała z roku na rok i szukano takiego miejsca, które będzie w stanie pomieścić zarówno dzieła, prowadzone przez siostry, jak i sam nowicjat, który wtedy był bardzo liczny – mówi s. Dorota Kostka ZSAPU.

Albertynki od dziesięcioleci aktywnie włączają się w życie parafii Pana Jezusa Dobrego Pasterza. Szczególnie ważnym dla tej współpracy jest aspekt charytatywny, ale siostry posługują też jako zakrystianki, dekoratorki czy, jeśli pojawia się taka potrzeba, jako organistki. Sanktuarium „Ecce Homo” św. Brata Alberta także na co dzień służy całej wspólnocie parafialnej. –Od początku to miejsce jest odwiedzane licznie przez naszych parafian, a od kilku lat w niedziele i różne uroczystości udostępniamy sanktuarium na cele parafialne, stąd dodatkowa Msza św. To miejsce jest bardzo charakterystyczne i stanowi swoistą oazę, nie tylko dla Prądnika, ale również dla miasta Krakowa. Wiele osób przychodzi tutaj specjalnie na Mszę św., żeby pomodlić się przy relikwiach św. Brata Alberta, przed obrazem „Ecce Homo” przez niego namalowanym i prosić o łaski – opowiada s. Dorota. Dzieje się tak zwłaszcza 17. dnia każdego miesiąca, kiedy prosimy o wstawiennictwo zarówno św. Brata Alberta, jak i bł. Bernardynę, z którą to miejsce jest szczególnie związane.

Wspólnota z sercem

Wraz z siostrami albertynkami o najbardziej potrzebujących dba parafialny zespół „Caritas”. Kiedy w ubiegłym roku przy sanktuarium zamieszkało ponad 100 uchodźców z objętej wojną Ukrainy, wierni z Prądnika Czerwonego od razu pospieszyli z pomocą. – Mieliśmy zbiórkę rzeczy – koców, opatrunków, środków czystości. Te wszystkie rzeczy przeznaczyliśmy dla nich, żeby siostry miały to blisko – mówi Krystyna. Parafialny Dzień Chorego także tradycyjnie już odbywa się przy ul. Jana Woronicza 10. – 11 lutego zawsze jest Msza św. u albertynek. Przychodzą ludzie chorzy i później razem z siostrami zapraszamy na poczęstunek. Jest to super sprawa dla osób starszych. Spotykamy się, porozmawiamy i jest bardzo fajnie – dzieli się kobieta.

Parafialny zespół „Caritas” działa naprawdę aktywnie. Bierze udział w licznych ogólnopolskich akcjach pomocowych, ale wspiera też lokalne inicjatywy. – Była np. zbiórka na moją prawnuczkę, Oliwcię. Koleżanki stały z puszkami, a potem był zorganizowany kiermasz bożonarodzeniowy. Włączyli się w to w ogóle wszyscy parafianie. Robili ozdoby i było tego multum. I to wszystko dla Oliwci – wspomina poruszona Wiesława, dziękując dobroczyńcom za ofiarność.

Parafia silna modlitwą

Przy kościele Pana Jezusa Dobrego Pasterza w Krakowie dużo dzieje się także pod względem duszpasterskim. Najstarszą ze wspólnot jest Żywy Różaniec, który działa niemalże od początku istnienia parafii. – Aktualnie jest 17 róż tradycyjnych, ale jest 11 róż rodziców za dzieci i dzieci za rodziców. Są też 2 róże tylko za dusze w czyśćcu cierpiące – podkreśla Stanisława, która od lat włącza się w ten maraton modlitwy różańcowej.

W 2011 r. powstało Stowarzyszenie Najdroższej Krwi Chrystusa. – Zaczęło się od małej grupy 7 osób i tak wzrastało, rozwijało się aż do 7 grup, które są teraz – wyjaśnia Zofia. Członkowie wspólnoty modlą się koronką do Najświętszej Krwi Chrystusa, która składa się z 7 tajemnic. – Oprócz tego, że odmawiamy jedną z tajemnic, to niezależnie od tego, w 2. czwartek każdego miesiąca o godz. 17.00 spotykamy się na adoracji przed Eucharystią. Jest ona zawsze otwarta i dostępna dla każdego – dodaje Grażyna, która do stowarzyszenia dołączyła ponad rok temu. – Krew Chrystusa zawsze była dla mnie cenna i szczególna. Ona po prostu daje nowe życie. Ona zrodziła Kościół. Dzisiaj jestem szczęśliwa, że jestem w tym stowarzyszeniu, bo codziennie zawierzam krwi Chrystusowej i naszą wspólnotę i moim bliskich, wszystkie sprawy dnia codziennego – opowiada kobieta.

Od 1997 r. przy krzyżu Chrystusa trwa Arcybractwo Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa. – Trwanie członków polega na tym, że każdy z nas w dowolnej, wybranej przez siebie godzinie dnia, trwa przy krzyżu Pana Jezusa, wykonując swoje codzienne czynności. Raz w miesiącu spotykamy się wspólnie w naszej parafii – wyjaśnia Irena. Zapytana o to, czy warto dołączyć do straży, odpowiada bez wahania: „oczywiście”. – To jest straż przy krzyżu. To znaczy, żeby w tych zwykłych czynnościach, jakie wykonujemy, żeby praca nie odrywała nas od świadomości obecności Pana Jezusa – podkreśla.

Wspólnota Odnowy w Duchu Świętym „Wieczernik” spotyka się w świątyni przy ul. Dobrego Pasterza w poniedziałki. Na formację jej członków składają się wspólne Msze św., adoracje i rozważanie Pisma Świętego. – Można powiedzieć, że wspólnota adresowana jest do każdego chrześcijanina, który chciałby pogłębiać swoją więź z Bogiem, wzrastać w wierze, nadziei i miłości. Nie mamy kryteriów zawodowych czy ograniczeń wiekowych. Chodzi o gotowość serca, żeby bardziej wyznawać swoją wiarę – mówi Marta.

Do modlitwy za kapłanów zachęca z kolei Apostolat Margaretka. – W Polsce Margaretki pojawiły się przed rokiem 2000, a w Dobrym Pasterzu pierwszą założyliśmy ks. Bogusławowi Nagelowi w 2005 r. Od tej pory każdy kapłan, który przychodzi ma Margaretkę i to nie tylko jedną. Co roku powstają systematycznie. W Dobrym Pasterzu jest około setki, ale trudno to dokładnie obliczyć, bo one pączkują – przyznaje Stanisława, która od początku działalności ruchu na krakowskim Prądniku Czerwonym, koordynowała powstawanie nowych Margaretek. – Około 50 pierwszych zakładałam ja i nigdy nie rozgłaszałam, że pojawi się kolejna, tylko rozmawiałam indywidualnie z każdą osobą. 7 osób potrzeba do jednej Margaretki i każda z osób modli się w jednym wybranym dniu w tygodniu. Można ofiarować koronkę, różaniec, co kto chce. To są naczynia połączone. My modlimy się za kapłanów, ale oni modlą się też za nas. Ile my czerpiemy od kapłanów? Od początku są – chrzest, wszystkie sakramenty. Oni nas prowadzą do wieczności, więc trzeba wspomagać – zauważa.

Seniorzy w akcji!

„Klub Celtycki” to propozycja dla seniorów. Parafia Pana Jezusa Dobrego Pasterza na swoim terenie gości z resztą siedzibę Dzieła Kolpinga w Polsce, więc nie dziwi, że to właśnie na Prądniku Czerwonym powstała jedna z pierwszych Rodzin Kolpinga. – Ksiądz proboszcz przyjął nas bardzo serdecznie. Mamy swój teatr „Abra”. Wystawiliśmy już kilka sztuk. Przede wszystkim klasykę. Poza tym zajmujemy się też innymi przedsięwzięciami. Ostatnio jest to np. program „Zielona Inicjatywa”, w ramach którego zwiedziliśmy kilka zakładów ekologicznych, mieliśmy warsztaty, a nasza obecna sztuka nosi tytuł „Ekosystem”. Przedstawienia wystawialiśmy w zakładach opieki społecznej, ale i u naszych przyjaciół, którzy z nami współpracują. Ludzie bardzo chętnie przychodzą. Robimy też spotkania integracyjne, zarówno tutaj w Krakowie, jak i w innych miejscach. Wyjeżdżamy, zwiedzamy i spotykamy się z naszymi przyjaciółmi z różnych klubów kolpingowskich – opowiada Krystyna.

– Wiele naszych grup kolpingowskich, szczególnie w ostatnim czasie, założyło kluby seniora, bo seniorzy najbardziej potrzebują spotkań. Brakuje im wymiaru wspólnotowego, dlatego to jest bardzo cenne. Staramy się te programy promować i zainteresować nimi innych ludzi. Wiek nie jest żadną przeszkodą. Wszystkich, którzy mają czas, zachęcamy do współpracy – zaprasza Krzysztof.

Młodzi u Dobrego

Ludzie młodzi, niezależnie od wieku, także znajdą przy tej krakowskiej parafii swoje miejsce. W czwartki o godz. 19.00 odbywają się spotkania formacyjne Ruchu Czystych Serc. – Każda osoba trafia tutaj z innych powodów. Są spotkania, które polegają na dialogu, dzielimy się też swoimi doświadczeniami, ale sama tematyka czystości jest bardzo szeroko rozumiana. Czystość nie tylko sferze seksualnej, ale też czystość serca – wyjaśnia Maciek. – Każdy może się tutaj odnaleźć. Zazwyczaj są to osoby młode między 18. a 30. rokiem życia, ale myślę, że każdy może znaleźć tutaj coś dla siebie. Zarówno osoby przygotowujące się do sakramentu małżeństwa, jak i ci, którzy są na etapie formowania samego siebie, żeby być gotowym na wejście w poważniejszą relację, która będzie prowadzić do małżeństwa – dodaje Łukasz.

W soboty przy w domu parafialnym spotkać można przedstawicieli służby liturgicznej, a w piątkowe wieczory młodzież z Ruchu Światło – Życie. – Myślę, że charakterystyczne dla nas jest to, że głównie działamy z młodzieżą bierzmowaną. Mamy taką alternatywę, że w ramach przygotowania można chodzić na Oazę. Ludzie są w tym samym wieku. Wyróżniamy się tym, że staramy się wprowadzać taką bardzo luźną, a zarazem poważną atmosferę, żeby było i coś dla ciała, i coś dla ducha. Zawsze mamy coś słodkiego na pogodnym wieczorku. Na początku się integrujemy w różny sposób, a później mamy spotkanie. Staramy się odpowiadać na potrzeby, żeby to było aktualne, żeby ta młodzież czuła, że to jest Kościół, ale Kościół ludzi młodych, żeby widzieli, że staramy się ich zrozumieć i być dla nich – dzieli się animatorka Maria.

Rodziny z dziećmi formują się w ramach wspólnoty „Lumen Fidei”. – Na początku to była wspólnota młodych ludzi po studiach. Przez to, że pojawiło się w niej trochę małżeństw, z dziećmi z biegiem czasu, więc przekształciła się we wspólnotę dla rodzin. Spotkania są o takiej porze, żeby z dzieciaczkami można było swobodnie uczestniczyć, czyli zazwyczaj o godz. 17.00 – mówi Piotr, który właśnie przy parafii Pana Jezusa Dobrego Pasterza w Krakowie poznał swoją żonę. Od początku podczas spotkań wspólnoty towarzyszą im dzieci. – Na pewno nas to jakoś ubogaca. To, że możemy wyjść i porozmawiać o wierze i o tym, jak radzić sobie z nią w rodzinie z dziećmi i samo to, że pokazujemy dzieciom, że chcemy mieć tę wiarę w naszym życiu rodzinnym, na pewno ubogaca – podkreśla Agnieszka.

Witraż na 100. urodziny parafii Pana Jezusa Dobrego Pasterza

21 kwietnia 2024 r. najstarsza parafia na krakowskim Prądniku Czerwonym będzie świętować jubileusz 100 – lecia istnienia. – W 2021 r. bp Robert rozpoczął 3-letni cykl przygotowania. W ciągu kolejnych tygodni i miesięcy będą nabożeństwa – nowenny miesięcy i tygodni. To przygotowania o charakterze duchowym, ale oprócz tego już trwają spotkania historyczne, poświęcone historii parafii. Jest też wystawa zdjęć, pokazująca budowę tego kościoła. W ciągu ostatnich 2 miesięcy powołaliśmy też zespół ludzi, którzy pragną bardziej zaangażować się w obchody jubileuszu i omawiamy poszczególne propozycje – mówi o czasie przygotowań do głównych obchodów ks. Dionizy Jedynak.

Namacalną pamiątką 100. rocznicy powstania parafii, która będzie przypominać o historii tej wspólnoty przyszłym pokoleniom, jest wyjątkowy witraż, który powstaje na elewacji szklanej świątyni. – Szukałem informacji na ten temat. Nie znalazłem większego witraża w jednym oknie. Tak dużego okna nie znalazłem nigdzie na świecie. Mówimy o powierzchni ok. 426 mkw. Tę wielkość możemy porównać do ściany bloku dwupiętrowego, dwuklatkowego – zdradza Maciej Szwagierczak z krakowskiej pracowni „TESTOR”, która podjęła się realizacji imponującego projektu prof. Wincentego Kućmy. – Główny temat to „Przez krzyż do Zbawienia”. W założeniu prosiłem, żeby nie powtarzać Pana Jezusa Dobrego Pasterza tradycyjnego z laską pasterską i owieczkami, ale przedstawić eschatologię. Stąd głównym elementem witraża jest brama, która prowadzi do Zbawienia. Jest nią Jezus Chrystus. „Ja jestem bramą owiec. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze mnie” – tłumaczy proboszcz.

Cały witraż składa się z 27 pasów. Obecnie zamontowanych jest już 17, a 5 kolejnych w pracowni przy ul. Wincentego Pola 6 czeka na umieszczenie we właściwym miejscu. Nastąpi to już w czerwcu, a zakończenie prac planowane jest na jesień tego roku. – Witraż był dopełnieniem budowy tej świątyni. Starsi parafianie, którzy pamiętają budowę tego kościoła, wspominają, że zawsze mówiło się, że tu będzie witraż. I teraz bardzo się cieszą, kiedy ogłosiłem, że on powstanie. To jest wręcz dopełnienie budowy tego kościoła – zdradza ks. Dionizy.

„Chciałbym, żeby teraz był tutaj dobry duszpasterz, który przyciągnie ludzi”

Dla proboszcza parafii Pana Jezusa Dobrego Pasterza prace nad tym dziełem oraz przygotowania do jubileuszu to ostatni akcent pracy duszpasterskiej. W lipcu ks. Dionizy Jedynak przejdzie na emeryturę, ale wspólnota z krakowskiego Prądnika Czerwonego na pewno na stałe zapisze się w jego sercu i pamięci. „U Dobrego” bowiem spędził większą część swojego kapłańskiego życia, posługując najpierw jako wikariusz, a od 2009 r., zastępując ks. Floriana Grucę jako proboszcz. – Teraz, z perspektywy lat, widzę, że było to chyba opatrznościowe, że tu przyszedłem – wyznaje kapłan.

Zapytany o to, co po 14 latach u Pana Jezusa Dobrego, napawa go największą radością, z uśmiechem odpowiada, że wszystko. – Były i sprawy duchowe i sprawy materialne. Bardzo dużo zadziało się tutaj w parafii w ramach przygotowań do jej 100 – lecia. Otoczenie zewnętrzne, nowe ławki, remont elewacji kościoła, a obecnie dalsze etapy powstania tego wielkiego dzieła, jakim jest witraż – wylicza ks. Jedynak. Wie, że współczesność niesie ze sobą wiele wyzwań, z którymi będzie musiał na co dzień mierzyć się jego następca – nowy proboszcz parafii Pana Jezusa Dobrego Pasterza w Krakowie – Prądniku Czerwonym. – Myślę, że Pan Jezus Dobry Pasterz, który tutaj patronuje, obdarza łaskami. Ja to widzę po sobie i tego życzę nowemu proboszczowi, żeby nie tylko kontynuował, ale był pełen nowych pomysłów duszpasterskich. Ja zajmowałem się dużo sprawami gospodarczymi, budowlanymi, więc bardzo chciałbym, żeby teraz był tutaj dobry duszpasterz, który przyciągnie ludzi – podkreśla ks. Dionizy Jedynak.

Zapraszamy do obejrzenia wcześniejszych odcinków „W koło archidiecezji” ukazujących bogactwo i różnorodność parafii Archidiecezji Krakowskiej.

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej
ZOBACZ TAKŻE